Zielonogórska chwila w czasie

Polska uroda, szwajcarskie serce – można by powiedzieć o zegarkach z zielonogórskiej manufaktury Polpora. Ona sama używa hasła „Polska wizja, szwajcarska precyzja”.

Publikacja: 04.01.2017 22:00

Misico, jedna z tegorocznych premier manufaktury.

Misico, jedna z tegorocznych premier manufaktury.

Foto: Rzeczpospolita

Od dziesięciu lat firma tworzy mechaniczne czasomierze według własnych projektów, ale z wykorzystaniem szwajcarskich napędów. – Od początku istnienia manufaktury do klientów trafiło około 500 zegarków. A od momentu listopadowej premiery kolekcji 2016/2017 sprzedaliśmy już połowę ze 130 egzemplarzy – informuje właściciel Tomasz Cerbiński.

Ręczna robota

Polporę założyli zielonogórski przedsiębiorca Krzysztof Janczak i zegarmistrz Milan Konecki – to oni stali za początkowymi sukcesami manufaktury. Był rok 2006.

Pierwszą kolekcję zaprezentowano 1 grudnia 2007 roku, w dzień świętego Eligiusza, patrona zegarmistrzów, złotników i numizmatyków. Składały się na nią trzy krótkie serie nawiązujące do stolic Polski: Gnesna, Cracovia i Varsovia. Nie minął nawet miesiąc i wszystkie egzemplarze, poza numerem jeden – Gnesna G01/09 (który pozostał w rękach założyciela firmy) – zostały sprzedane. Pomysł na polski zegarek mechaniczny chwycił, więc w kolejnych sezonach pojawiały się nowe kolekcje.

W 2016 roku firma została przejęta przez Tomasza Cerbińskiego – jubilera, także zielonogórzanina – ale wciąż jest małym przedsiębiorstwem rodzinnym. Za projekty czasomierzy odpowiada dziś córka właściciela Aleksandra Budzisz, a za ich wytwarzanie – dwoje zegarmistrzów.

– Polpora nie jest bezpośrednim konkurentem zachodnich koncernów, chociażby ze względu na skalę działalności, niskonakładową produkcję przy zachowaniu rozsądnej ceny (jak dla produktu premium) oraz najwyższej jakości wykonanie – dodaje szef manufaktury.

W tegorocznym asortymencie znalazły się dwa modele męskie – Misico i Aqua Duo – oraz jeden damski – Irysy. Estetyka tego ostatniego nawiązuje do twórczości Stanisława Wyspiańskiego, a srebrny cyferblat jest ręcznie emaliowany. Zgodnie z nazwą zegarek ozdabiają motywy kwiatowe, zatem artystka – Ewa Buksa-Klinowska – wykorzystuje przy malowaniu tarczy aż 25 kolorów.

Czas w historii

– Chcemy produkować zegarki charakteryzujące się polską myślą i możliwie największą ilością produkowanych w Polsce podzespołów – podkreśla Tomasz Cerbiński. Takie założenie idzie w parze z nazwą firmy, która powstała z połączenia Polski, czyli miejsca produkcji, oraz pory, czyli chwili w czasie.

O polskości ma zaświadczać umieszczony w logotypie firmy krzyż, znany m.in. z denarów bitych przez Mieszka I. Do księcia i jego denara – najstarszej polskiej monety – nawiązuje też tegoroczny model Misico, który otwiera nową kolekcję „Dziedzictwo”. Charakterystyczny krzyżyk odwzorowano tu na cyferblacie. Ale krzyż jest też elementem flagi szwajcarskiej, co stanowi nawiązanie do zegarmistrzowskiej tradycji i doświadczenia kraju, w którym powstaje najistotniejszy element każdego zegarka – mechanizm, czyli werk.

W Polporze mówią, że wykonanie w pełni polskiego zegarka – łącznie z napędem – jest możliwe, jednak mało realne z powodów finansowych.

– Firmy takie jak nasza oferują zegarki w bardzo niskich, ograniczonych nakładach – do 50 egzemplarzy. Zaprojektowanie oraz wykonanie własnego mechanizmu od podstaw wymagałoby podniesienia kosztu z kilku tysięcy złotych do wartości sześcio-, siedmiokrotnie wyższej. Oceniamy, że nasz rynek nie jest jeszcze gotowy na tego typu produkt – wyjaśnia Tomasz Cerbiński. – Dodatkowo konstrukcje szwajcarskie, produkowane z niewielkimi zmianami od kilkudziesięciu lat, zapewniają niezawodność trudną do uzyskania w przypadku nowego, tworzonego od podstaw projektu.

Serce Polpory pozostaje zatem helweckie, jednak charakter – polski. Oprócz zegarków z kolekcji „Stolice Polski” w asortymencie są też modele Wawel i Belweder. Serię „Impresje jazzowe” zainspirował fenomen polskiego ruchu jazzowego zrodzonego na fali popaździernikowej odwilży, zaś rozpoczęta właśnie kolekcja „Dziedzictwo” może się okazać długą wędrówką przez poczet królów polskich.

Od dziesięciu lat firma tworzy mechaniczne czasomierze według własnych projektów, ale z wykorzystaniem szwajcarskich napędów. – Od początku istnienia manufaktury do klientów trafiło około 500 zegarków. A od momentu listopadowej premiery kolekcji 2016/2017 sprzedaliśmy już połowę ze 130 egzemplarzy – informuje właściciel Tomasz Cerbiński.

Ręczna robota

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej