PRL: Koniec wdzięczności

Pomniki komunizmu bywają twarde do zgryzienia. Samorządy podchodzą do nich różnie.

Publikacja: 16.06.2019 11:58

Warszawski pomnik Feliksa Dzierżyńskiego ściągnięto z cokołu 17 listopada 1989 r. Padając, monument

Warszawski pomnik Feliksa Dzierżyńskiego ściągnięto z cokołu 17 listopada 1989 r. Padając, monument rozpadł się na kawałki, a krwawy Feliks stracił przy okazji nos

Foto: Fotorzepa / Jakub Ostałowski

Władza, która chętnie stawia pomniki mające trwać po wsze czasy, zazwyczaj srodze się zawodzi. Śmietniki historii pełne są upadłych monumentów.

Pomnik jest symbolem władzy, a nawet rodzajem gwałtu – narzuceniem miastu języka jego zdobywców. W przeciwieństwie do infrastruktury, której budowa jest długotrwałym procesem, figurę ze spiżu można ustawić szybko. Jak przypomina Anna Ziębińska-Witek w książce „Muzealizacja komunizmu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej” konkurs na Pomnik wdzięczności dla Armii Czerwonej w Krakowie rozstrzygnięto już 26 stycznia 1945 roku, a pierwszy spośród wielu podobnych monumentów odsłonięto 23 lutego tego roku w Katowicach. Ile ich ostatecznie powstało, trudno zliczyć.

Wdzięczność oficjalnie skończyła się w roku 1989, jednak usuwanie jej śladów trwa do dziś.

Ostatnim gwoździem do tej trumny miała być nowelizacja Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki, zwanej potocznie ustawą dekomunizacyjną. Zgodnie z jej zapisami czerwone ślady miały zniknąć z polskiego krajobrazu do 31 marca 2018 roku (odpowiednie postępowanie wszczyna wojewoda).

Park sztywnych

Sposobów na utylizację jest kilka. Publiczne egzekucje ku uciesze zgromadzonych mieszkańców – jak w przypadku warszawskiego pomnika Feliksa Dzierżyńskiego – były typowe dla pierwszych lat po przełomie 1989 roku. Teraz praktykuje się raczej magazynowanie, przenoszenie na cmentarze wojskowe lub do skansenów.

Zalążek takiego parku pomników znajduje się na terenie Muzeum PRL-u w Rudzie Śląskiej, prowadzonego przez Fundację Minionej Epoki. Trafiły tu m.in. zabrzańskie popiersie Karola Świerczewskiego, pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej ze Strzelec Opolskich, czy fragmenty  stołecznego pomnika Poległym w służbie i obronie Polski Ludowej. Nad całością czuwa Włodzimierz Iljicz Lenin w postaci popiersia nieznanego pochodzenia.

CZYTAJ TAKŻE: Będą zmiany w Muzeum PRL-u

Muzeum Zamoyskich w Kozłówce od 1994 roku prowadzi Galerię Sztuki Socrealizmu, w której, obok portretów, plakatów, czy banknotów, mieści się plenerowa ekspozycja nieaktualnych pomników. To tu trafił Lenin z Poronina, a także Julian Marchlewski z Włocławka, Bolesław Bierut z Lublina i Karol Świerczewski z Warszawy.

Organizację podobnego skansenu planuje Instytut Pamięci Narodowej. – W czerwcu 2017 r. IPN podpisał list intencyjny z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu w sprawie współpracy przy tworzeniu ekspozycji Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku. Jedną z jego kluczowych składowych mają być upamiętnienia propagandowe z okresu Polski Ludowej – informuje Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN.

Nowe personalia

Pomnikom zdarzają się także zmiany personaliów. Zabrzański Wincenty Pstrowski stał się upamiętnieniem Braci Górniczej, a działkę, na której stoi, objęło miejscowe Muzeum Górnictwa Węglowego – w ten sposób monument został eksponatem.

Rzeszowski pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej z 1951 roku też pozostaje na swoim miejscu. Wcześniej IPN uznał, że podlega ustawie dekomunizacyjnej („jest przykładem działań propagandowych Moskwy w stosunku do Polski Ludowej, mających na celu tworzenie mitu wdzięczności ZSRR, który w 1939 roku z Niemcami dokonał nieuprawnionej napaści na Polskę”), jednak władze miasta zaskarżyły tę opinię do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W maju sąd przychylił się do stanowiska samorządu.

– Ten pomnik powinien pozostać w Rzeszowie jako świadectwo historii miasta – mówił  na konferencji prasowej prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc.

Niewykluczone, że wpływ na decyzję sądu miały wydarzenia z 1966 roku. Z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego u podstawy pomnika złożono wtedy urnę z ziemią z miejsc straceń i męczeństwa mieszkańców Rzeszowszczyzny.

– W tej sprawie IPN wniesie skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego – zapowiada Adam Siwek.

""

MAT.PRAS.

regiony.rp.pl

Kielecki pomnik Bojownikom o wyzwolenie narodowe i społeczne dekomunizowano dwukrotnie – w zeszłym roku skuto m.in. sowieckie gwiazdy na hełmach żołnierzy, w bieżącym usunięto orły bez korony. W korespondencji ze Świętokrzyskim Urzędem Wojewódzkim w Kielcach IPN negatywnie odniósł się do tych półśrodków.

– Jednak, biorąc pod uwagę stan faktyczny, nie można potwierdzić, ażeby obiekt był niezgodny z ustawą o zakazie propagowania komunizmu – przyznaje Adam Siwek.

Czterej nadal śpiący

Pomnik Braterstwa Broni na warszawskiej Pradze był pierwszym monumentem powojennej Warszawy. Odsłonięty 18 listopada 1945 roku, nosił inskrypcję po polsku i rosyjsku: „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej. Towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego, pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy. 1945 r.”

""

Pomnik Braterstwa Broni w latach 70. XX wieku. Leszek Wysznacki / wikipedia

regiony.rp.pl

Na cokole trzech żołnierzy w natarciu. „Twarze ich zwrócone są na zachód, żołnierz znajdujący się w środku grupy, wychylony w głębokim zamachu trzyma w zaciśniętej dłoni granat. Dwaj boczni, z pepeszami w rękach, schyleni jakby w biegu, asekurują go” – czytamy w okolicznościowej broszurze wydanej z okazji 25-lecia zwycięstwa nad hitleryzmem.

U stóp cokołu stanęło („na wiecznej warcie”) czterech żołnierzy z opuszczonymi głowami, dwóch w polskich rogatywkach, dwóch w radzieckich hełmach z gwiazdą. To właśnie ich warszawiacy nazwali śpiącymi.

CZYTAJ TAKŻE: PRL – niewygodne dziedzictwo

Lokalizacja nie była przypadkowa – plac, na którym stanął monument, był wówczas ścisłym centrum komunistycznej Polski i jej stolicy. Tuż obok – do połowy 1945 r. – swoją siedzibę miały mianowane przez Stalina władze: Krajowa Rada Narodowa oraz Rząd Tymczasowy i, następnie, Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Dwieście metrów dalej ulokowała się ambasada ZSRR. W promieniu kilkuset metrów działały liczne instytucje aparatu represji totalitarnego państwa.

To jeden z pierwszych przykładów „gwałtu na mieście”. Pomnik stał do 2011 roku, kiedy wyparła go budowa metra. Miał wrócić na miejsce, jednak ostatecznie, w 2015 roku, Rada Warszawy zdecydowała inaczej.

Wcześniej jednak śpiących odnowiono, co – według szacunków – kosztowało 1-2 mln złotych. Za renowację zapłacił, w ramach kontraktu, wykonawca budowy centralnego odcinka drugiej linii metra – AGP Metro Polska.

Pomnik trafił do miejskiego magazynu, skąd został niedawno odebrany przez Muzeum Historii Polski. Do MHP zawędrował także obalony Feliks Dzierżyński, który wcześniej przez wiele lat przebywał w magazynie stołecznego Zarządu Dróg Miejskich.

– Oba pomniki będą ozdobą tworzonej właśnie ekspozycji – mówi Marek Stremecki z Muzeum Historii Polski. – Dzierżyński wciąż jest w niezłym stanie, ale okazał się bardzo ciężki – będziemy musieli wzmocnić strop. Z pomnika Braterstwa Broni wykorzystamy tylko cztery figury „śpiących” – chodzi nam o nawiązanie do historii, nie o ekspozycję pomnika jako takiego.

Głowa Dzierżyńskiego była ostatnio widziana podczas wiosennej wystawy „Pomnik – Europa Środkowo-Wschodnia 1919-2018” w Pałacu Królikarnia, oddziale warszawskiego Muzeum Narodowego.

Ta arcyciekawa opowieść o monumentach niezrealizowanych, zburzonych, zapomnianych, trwających i nowopowstałych przypomniała o tym, jak bardzo każda kolejna władza lubi oznaczać teren.

Władza, która chętnie stawia pomniki mające trwać po wsze czasy, zazwyczaj srodze się zawodzi. Śmietniki historii pełne są upadłych monumentów.

Pomnik jest symbolem władzy, a nawet rodzajem gwałtu – narzuceniem miastu języka jego zdobywców. W przeciwieństwie do infrastruktury, której budowa jest długotrwałym procesem, figurę ze spiżu można ustawić szybko. Jak przypomina Anna Ziębińska-Witek w książce „Muzealizacja komunizmu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej” konkurs na Pomnik wdzięczności dla Armii Czerwonej w Krakowie rozstrzygnięto już 26 stycznia 1945 roku, a pierwszy spośród wielu podobnych monumentów odsłonięto 23 lutego tego roku w Katowicach. Ile ich ostatecznie powstało, trudno zliczyć.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Z regionów
Ranking rzetelności przedsiębiorstw: Tam, gdzie mniej firm, tam więcej rzetelności
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Listy kandydatów dopiero zamknięte, a kampania już się kończy
Z regionów
Rusza nowy sezon rowerów miejskich. Jakie zmiany nas czekają?
Z regionów
Prezydent Rzeszowa, Konrad Fijołek, mówi o swoim pomyśle na miasto
Z regionów
Są miasta, gdzie na burmistrza kandyduje jedna osoba. I może przegrać