Reklama

Wiatraki w Polsce nadal powstają, chociaż z probemami

Debata publiczna dotycząca liberalizacji przepisów pozwalających na lokowanie lądowych farm rezonuje także w samorządach. Wbrew obawom takie inwestycje wciąż jednak powstają, choć są to projekty, które uzyskały pozwolenia kilka lat temu.

Publikacja: 12.10.2025 11:51

Grupa Enea i firma OX2 zainaugurowały pracę farmy wiatrowej Bejsce w woj. świętokrzyskim o mocy niem

Grupa Enea i firma OX2 zainaugurowały pracę farmy wiatrowej Bejsce w woj. świętokrzyskim o mocy niemal 20 MW

Foto: Grupa Enea

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Na jakie wyzwania napotykają samorządy przy lokowaniu lądowych farm wiatrowych?
  • Jakie korzyści mogą wyniknąć dla gminy z inwestycji w farmy wiatrowe?
  • Jakie zmiany legislacyjne planuje się w celu ułatwienia budowy farm wiatrowych?

W ostatnich dniach mieliśmy okazję odwiedzić dwie miejscowości, gdzie budowy lądowych farm wiatrowych albo trwają, jak w Miejskiej Górce w Wielkopolsce, albo właśnie się zakończyły, jak w Bejscach w województwie świętokrzyskim. Doświadczenia władz samorządowych są różne, ale łączy je jeden fakt – zgody na realizację inwestycji zostały wydane kilka lat temu. Gminy, które teraz rozważają na własnym terenie takie projekty mogą mieć już znacznie ciężej i nie chodzi tu  tylko o 700 m, a nie 500 m, jako minimalną odległość lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań.

Wiatraki czy węgiel? Gminne dylematy

Na początku października Grupa Tauron pochwaliła się trwającą budową drugiej co do wielkości farmy wiatrowej w Polsce w miejscowości Miejska Górka. Inwestycja obejmująca 53 turbiny o mocy 200 MW ma być gotowa pod koniec 2027 r. Miejska Górka to dobry przykład dla gmin, które poza dobrymi warunkami wietrznymi kryją także pod ziemią dobra naturalne, jak węgiel. Jeszcze kilka lat temu na terenie Miejskiej Górki oraz 21 innych wsi miała powstać nowa odkrywka węgla brunatnego. Po protestach mieszkańców, plany jednak porzucono.

Obecnie złoże, które jest prawnie udokumentowane, podlega też prawnej ochronie. Jak tłumaczył nam burmistrz Miejskiej Górki Karol Skrzypczak, jeśli ktokolwiek na takim terenie chce wybudować np. dom, składa wniosek o decyzję o warunkach zabudowy. Samorząd przesyła ten wniosek do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które ma 30 dni na zajęcie stanowiska.

– Nie zawsze jednak te decyzje były rozpatrywane w terminie. Teraz pojawią się decyzje odmowne. W przypadku tej farmy wiatrowej pozwolenie lokalizacyjne inwestycja uzyskała 8-9 lat temu. Dlatego też ta wiatrowa inwestycja nie jest zagrożona – mówił burmistrz. Ostatnia nowelizacja prawa geologicznego i górniczego (PGG) miała miejsce później, kilka lat temu, już po wydanej zgodzie lokalizacyjnej dla wiatraków. To na mocy ustawy PGG te złoża wymagają ochrony.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Część samorządów chce liberalizacji ustawy wiatrakowej

Rząd jest jednak na etapie opracowania wykazu złóż strategicznych. – Jeśli złoże w naszej gminie zostanie objęte taką ochroną, wówczas nie będzie można zrealizować żadnej nowej inwestycji. Wiatraki będą jednak pracowały, bo mają obecnie wszystkie ważne zgody. Natomiast w takiej sytuacji inwestor nie będzie mógł w przyszłości rozbudować inwestycji lub poddać jej repoweringowi (modernizacji poprzez zwiększenie mocy wiatraka – red.) – wyjaśniał nam burmistrz.

Wskazał także, że powiat, w którym znajduje się Miejska Górka jest też „fabryką żywności”. – Ciągle toczymy batalię związaną z węglem brunatnym, który pod nami zalega, aby on nie został uznany za złoże strategiczne. Naszym celem i marzeniem jest – właśnie dzięki Tauronowi myślę, że to osiągniemy – abyśmy byli uznani za gminę czy powiat strategiczny pod kątem produkcji żywności i pod kątem produkcji czystej energii – podkreślił burmistrz w trakcie konferencji prasowej. 

Pytany później o nastroje społeczne związane z inwestycją wiatrową wskazał on, że w tej gminie większe emocje niż wiatraki wywoływała dyskusja dotycząca właśnie ewentualnej odkrywki węgla brunatnego. – My jako samorząd zgodziliśmy się na rozpoczęcie badań i rozpoznania złoża, bo uważaliśmy, że węgiel brunatny jako kopalina jest własnością skarbu państwa i państwo ma prawo wiedzieć, czym dysponuje. Mieszkańcy wówczas, te kilkanaście lat temu, zinterpretowali tę decyzję jako naszą zgodę na odkrywkę, co nie było prawdą. Mieszkańcy, rolnicy protestowali przeciwko odkrywce i samemu badaniu – mówił nam burmistrz.

Jednocześnie pojawił się jednak plan budowy farmy wiatrowej, na którą ostatecznie postawiono. Z podobnymi dylematami zmagają się lub dopiero przed nimi staną włodarze np. Złoczewa czy Gubina, gdzie również stwierdzono występowanie węgla brunatnego, a samorządowcy znaleźli się w pewnego rodzaju „zawieszeniu”. 

Może przekonają ich dochody, jakie popłyną do gminnej kasy po uruchomieniu i przekazaniu farmy wiatrowej do eksploatacji? W przypadku Miejskiej Górki łączne wpływy z podatku od nieruchomości dla gminy, na terenie której powstaje inwestycja, nie powinny być niższe niż 12 mln zł rocznie. 

Reklama
Reklama

Dodatkowe korzyści gmin z inwestycji wiatrowych

Kilka dni później Grupa Enea i firma OX2 zainaugurowali prace farmy wiatrowej Bejsce w woj. świętokrzyskim o mocy niemal 20 MW. W przypadku tej miejscowości większych obaw i trudności nie było. Samorząd w Bejscach dostrzega plusy zarówno tej inwestycji, jak i inwestycji towarzyszących. – Na przestrzeni ostatnich lat realizacja projektu wspierała inwestycje towarzyszące w naszej gminy. Inwestor nie tylko dostarcza zieloną energię, ale na przestrzeni ostatnich lat przyczynił się do rozwoju infrastruktury drogowej w naszej okolicy. W ramach budowy projektu zainicjowano także szereg działań społecznych, sportowych oraz edukacyjnych. Nasze szkoły w Bejscach i Dobiesławicach wyposażono w tzw. ogrody sensoryczne – mówił nam Edward Krupa, wójt gminy Bejsce zaraz po otwarciu inwestycji.

Czytaj więcej

Rozwój OZE nabiera rozpędu. A polskie gminy zarabiają na tym miliony

Nie podano jeszcze, ile gmina może zarobić z tytułu podatków od inwestycji. – Obecnie obowiązują tzw. wakacje podatkowe. Deklaracje pojawią się dopiero w styczniu. W naszym przypadku, biorąc pod uwagę wielkość farmy (19,8 MW – red.) wpływy będą raczej w setkach tysięcy złotych, a nie w milionach. Warto też dodać, że w efekcie realizacji samej inwestycji, część dróg przekazano nam we władanie i stanowi to teraz naszą własność – dodaje.

Pytany o emocje mieszkańców, wskazuje, że negatywne nastawienie przygasło. – Zdarza się czasem pojedyncze zgłaszanie uwag dotyczących działania takich inwestycji, ale nie odnotowaliśmy większych zgłoszeń mieszkańców i skarg np. na pracę samego wiatraka – mówił nam wójt gminy Bejsce.

Długie oczekiwanie na realizację

To, co łączy obie inwestycje to fakt, że decyzje lokalizacyjne zostały podjęte ok. 10 lat temu. Samorządowcy przyznają, że od tamtego czasu wiele się zmieniło także w postrzeganiu takich inwestycji. – Ludzie wówczas mniej protestowali przeciwko wiatrakom, dzisiaj jednak widzimy wzmożone wątpliwości. Protestów co prawda nie było, ale dostrzegamy rosnące wątpliwości, których kilka lat temu nie było – przyznaje burmistrz Miejskiej Górki. Dodaje, że nie zna gminy, która obecnie wpisuje taką inwestycję w miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i będąc na etapie planistycznym nie napotyka na trudności.

Zawetowana w sierpniu przez prezydenta Karola Nawrockiego ustawa wiatrakowa poza zmniejszeniem odległości lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań z 700 do 500 m, skracała procedury uzyskania pozwoleń lokalizacyjnych i środowiskowych średnio z 7 do 5 lat. Teraz resort klimatu chce zmniejszyć część barier poprzez rozporządzenia i wytyczne.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Miasta stawiają na odnawialne źródła energii. I wspierają w tym mieszkańców

Planowane zmiany polegać będą na zwolnieniu z obowiązku uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach pod warunkiem spełnienia określonych przesłanek. Jedną z nich będzie repowering do 30 proc. mocy. W związku z tą zmianą resort spodziewa się odciążenia Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska i w konsekwencji skrócenia czasu oczekiwania na decyzje. Inne ułatwienia będą musiały już zostać przyjęte nową ustawą wiatrakową, którą zapowiada resort klimatu. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Na jakie wyzwania napotykają samorządy przy lokowaniu lądowych farm wiatrowych?
  • Jakie korzyści mogą wyniknąć dla gminy z inwestycji w farmy wiatrowe?
  • Jakie zmiany legislacyjne planuje się w celu ułatwienia budowy farm wiatrowych?
Pozostało jeszcze 97% artykułu

W ostatnich dniach mieliśmy okazję odwiedzić dwie miejscowości, gdzie budowy lądowych farm wiatrowych albo trwają, jak w Miejskiej Górce w Wielkopolsce, albo właśnie się zakończyły, jak w Bejscach w województwie świętokrzyskim. Doświadczenia władz samorządowych są różne, ale łączy je jeden fakt – zgody na realizację inwestycji zostały wydane kilka lat temu. Gminy, które teraz rozważają na własnym terenie takie projekty mogą mieć już znacznie ciężej i nie chodzi tu  tylko o 700 m, a nie 500 m, jako minimalną odległość lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Z regionów
Podkarpacie zamyka sztafetę polskich województw na Expo 2025
Z regionów
Są pieniądze na obronę cywilną w samorządach, ale potrzeba zmian w przepisach
Z regionów
Woda szybko wszystko pochłaniała. Odbudowa potrwa co najmniej pół dekady
Z regionów
Zmiany w systemach rowerów miejskich. W odpowiedzi na głosy mieszkańców
Z regionów
Na Mazowszu – kultura za złotówkę
Reklama
Reklama