Im chłodniejsza pogoda, tym piękniejsza natura – opowiadał reporterce Euronews Timo Perälä, lokalny specjalista od projektowania miejskiego dobrobytu z Oulu. – Dziś przejechałem na rowerze przez skute lodem morze w Zatoce Oulu i było to doświadczenie zapierające dech w piersiach. I właśnie takie są doświadczenia rowerzysty, który decyduje się na jazdę zimą – dodawał.
Zimą, która w Finlandii jest przeżyciem – z naszej perspektywy – dosyć ekstremalnym. Po pierwsze, zaczyna się stosunkowo wcześnie, w Laponii już w połowie października. Na wysokości Oulu, czyli mniej więcej w połowie kraju, mrozy i zimowe wcześnie zapadające ciemności docierają w listopadzie. W stosunkowo najlepszej sytuacji są mieszkańcy archipelagu niewielkich wysepek rozsianych wzdłuż południowo-zachodnich wybrzeży kraju. Tam zima dociera w grudniu, mniej więcej w tym samym czasie, gdy zaczyna się w Polsce.
Po drugie – jest ciemno. Na północnych krańcach kraju noc polarna oznacza 51 dni bez słońca. Na południowych rubieżach z kolei słońce się pojawia, ale na krótko: najkrótszy dzień w roku trwa tu około sześciu godzin. Innymi słowy, Finowie jeżdżą zimą głównie w ciemności, co – jak się można domyślać – również może dostarczać wielu wrażeń.
Po trzecie, nadejście zimy oznacza nieuchronne obfite opady śniegu, z reguły w ciągu tygodnia–dwóch po nadejściu przymrozków. Z czasem ta puchowa pokrywa rośnie – tam, gdzie nie docierają odśnieżarki czy inne pojazdy, w marcu osiąga od 60 do 90 cm wysokości na północy i wschodzie Finlandii, by stopniowo kurczyć się do jakichś 20–30 cm na południu i zachodzie. Lód ścina też, oczywiście, wody: pokrywa lodowa jest najgrubsza na początku kwietnia i sięga ponad pół metra w głąb akwenu. W najchłodniejszych latach potrafi pokryć lodową taflą całość wód Bałtyku u fińskich wybrzeży.
I jeszcze na koniec warto pamiętać, że zima oznacza w Finlandii mróz rzędu -45 do -50 stopni Celsjusza na północy, a -25 do -30 na południu. Takie temperatury w Polsce sparaliżowałyby życie niemal całkowicie – od pracy w wielu urzędach i przedsiębiorstwach po naukę w szkołach. Pomysł wyskoczenia do sklepu na rowerze w takich warunkach olbrzymia większość Polaków uznałaby za żart. Ale Matti Koistinen, szef Fińskiej Federacji Rowerzystów, zbywa to wzruszeniem ramion. – Jeśli tylko leży śnieg, da się jeździć komfortowo – opowiadał wysłannikowi brytyjskiego dziennika „The Guardian”. – Dopiero jak temperatura rośnie powyżej zera, zaczyna się piekło. Najpierw podłoże staje się bardzo grząskie, a gdy już ponownie zamarznie, mamy tu czysty lód – kwitował.