Turysta wjedzie do Krakowa tylko z biletem?

Wraca temat „Biletu do miasta”, czyli podatku od turystów, jaki ci płaciliby chcąc zwiedzić atrakcyjne turystycznie miasta. Takim na pewno jest Kraków, odwiedzany co roku przez miliony gości.

Publikacja: 31.07.2019 18:53

Kraków odwiedziło w ubiegłym roku ponad 13 mln turystów

Kraków odwiedziło w ubiegłym roku ponad 13 mln turystów

Foto: Adobestock

Radna Małgorzata Jantos, orędowniczka jak najszybszego wprowadzenia biletu, powołuje się na przykłady innych miast, w większości z zagranicy, które także są licznie odwiedzane i taki „bilet” wprowadziły.

 Za dużo turystów

– Włoski parlament zatwierdził dodatkowy podatek od wstępu do Wenecji, którą odwiedza ponad 20 milionów ludzi rocznie. Podatek płaciliby turyści jednodniowi i ma on wynosić od 2,5 do 10 euro w zależności od pory roku – twierdzi Małgorzata Jantos, radna miasta Krakowa. Podkreśla, że Kraków w ubiegłym roku odwiedziło ponad 13 mln turystów i taki bilet jest także potrzebny. Podobnie potrzebny będzie innym ośrodkom, w których szybko rośnie liczba odwiedzających.

CZYTAJ TAKŻE: Kraków nastawia się mocniej na turystę biznesowego

Zdaniem Jantos duża liczba turystów w stolicy Małopolski ma swoje plusy, ale i sporo minusów. – Można się cieszyć, że odwiedzających jest mnóstwo, bo wiadomo, że turystyka jest biznesem napędzającym rozwój i bogacenie się miasta. Ale jest też tak, że w którymś momencie liczba turystów zaczyna osiągać stan krytyczny i może zagrażać normalnemu funkcjonowaniu mieszkańców. Dlatego trzeba pomyśleć co zrobić, by ten ruch wyhamować, a przy okazji, by miasto skorzystało na tak olbrzymim zainteresowaniu – dowodzi. Takim hamulcem mógłby okazać się bilet wstępu do Krakowa, kosztujący 1 euro. Miasto miałby z takiego biletu dodatkowe korzyści, bo pieniądze z podatku dla turystów mogłyby zostać przekazane np. na bezpłatną komunikację.

Opodatkować przyjezdnych

Proponowane rozwiązanie to kolejne już w Krakowie podejście do opodatkowania turystów. Ich szybko rosnąca liczba staje się dla krakowian uciążliwa i budzi coraz bardziej negatywne emocje.

""

Adobestock

Foto: regiony.rp.pl

Coraz częściej mówi się o zadeptywaniu miasta, o hałasie, wyludnianiu z mieszkańców centrum, które opanowane jest przez lokale, nocne kluby i aparthotele „pod turystów”.

Coraz więcej jest też interwencji związanych z ekscesami, jakie urządzają przyjezdni i problemów, jakie sprawiają. W odpowiedzi na zarzuty mieszkańców, że turyści coraz bardziej przeszkadzają w normalnym życiu, a miasto nic z tym nie robi – w krakowskim magistracie powstała propozycja dotycząca podatku turystycznego. Takie opodatkowanie stało się możliwe po nowelizacji obowiązujących aktów prawnych, które usankcjonowały powstanie podatków lokalnych.

– Wtedy, dwa lata temu chodziło o opłatę turystyczną, która nie byłaby w żaden sposób związana z walorami klimatu, jak to było np. z opłatą klimatyczną, której pobierania zaprzestano w naszym mieście. To miała być opłata związana z walorami historycznymi Krakowa – tłumaczy Katarzyna Gądek, z-ca dyrektora Wydziału Turystyki UMK.

Lokalne rozwiązania

Propozycja podatku turystycznego trafiła wtedy do Związku Miast Polskich, który przekazał ją m.in. do Ministerstwa Sportu i Turystyki i do prezydenta RP. Pomysł jednak nie został podjęty i nie powstały żadne ogólnokrajowe rozwiązania.

Nieliczne miasta starały się rozwiązać kwestię podatku turystycznego na własną rękę. Tak stało się np. w Gdańsku, który podobnie jak Gdynia i Sopot może pochwalić się sporym przyrostem liczby turystów.

W ubiegłym roku Gdańsk odwiedziło ponad 3 mln gości, o 17 proc. więcej w porównaniu z rokiem 2017.

""

Adobestock

Foto: regiony.rp.pl

– W 2017 roku radni miasta podjęli uchwałę w sprawie opłaty miejscowej. Jest pobierana od osób fizycznych przebywających dłużej niż dobę w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych w naszym mieście – mówi Jędrzej Sieliwończyk z Biura Prezydenta Ds. Komunikacji i Marki Miasta Gdańsk. Opłata wynosi 2,22 zł dziennie i jest pobierana za każdą rozpoczętą dobę pobytu.

CZYTAJ TAKŻE: W Polsce danina jak we Włoszech

– I o to chodzi – kwituje Małgorzata Jantos. – Kraków też powinien pobierać taką opłatę. To nawet kilka milionów złotych rocznie, które można przeznaczyć na ważne dla mieszkańców projekty – dodaje. Zdaniem krakowskiej radnej to tylko kwestia czasu, gdy o wprowadzeniu podatku turystycznego pomyślą inne atrakcyjne turystycznie gminy, więc Kraków powinien już teraz to zrobić. Twierdzi, że pomysłem podatku od turystów zainteresowała się pochodząca z Krakowa minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.

Z regionów
W polskich miastach odbędą się Wigilie dla potrzebujących
Z regionów
Komunikacja w miastach nie działa tak, by ludzie rezygnowali z aut
Z regionów
Polska trzy miesiące po powodzi. Pieniądze płyną, ale odbudowa idzie powoli
Z regionów
Gwałtowne porywy wiatru w całej Polsce. W Gdańsku zamknięto cmentarze i zoo
Z regionów
Dolny Śląsk z rekordowym budżetem
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10