Cień Barei nad autobusami. W czasie epidemii obowiązują surowe reguły

Miejscy przewoźnicy na razie informują o tym, ile osób może jednocześnie jechać danym autobusem czy tramwajem. Na bardziej oblężone trasy wysyłane są większe składy. Jednak może się zdarzyć, że kierowca bądź motorniczy poprosi część podróżnych o… wyjście z pojazdu.

Publikacja: 26.03.2020 14:44

Zgodnie z rozporządzeniem, w autobusie zajęte może być co drugie miejsce. „Nadprogramowi” pasażerowi

Zgodnie z rozporządzeniem, w autobusie zajęte może być co drugie miejsce. „Nadprogramowi” pasażerowie powinni czekać na kolejny pojazd.

Foto: AdobeStock

Od środy obowiązuje rozporządzenie ministra zdrowia wprowadzające ograniczenia w zakresie przemieszczania się, w tym również środkami transportu publicznego. Zgodnie z nim, w pojeździe nie może być więcej osób niż wynosi połowa znajdujących się w nim siedzeń.

O ironio, wygląda na to, że to pasażerowie będą sobie musieli wyliczyć, czy mogą wsiąść do danego środka transportu. Oczywiście, przestrzegania tego przepisu może też pilnować kierowca, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że wkrótce surowe zasady korzystania z transportu miejskiego mogą się okazać martwym prawem.

Plakaty w autobusach i w tramwajach

Jak to wygląda w praktyce? – Nasze MPK przygotowało dokładną informację co do liczby pasażerów, którzy jednorazowo będą mogli podróżować w poszczególnych typach tramwajów i autobusów. Taka informacja jest umieszczona na drzwiach każdego tramwaju i autobusu – opowiada Kamil Popiela z krakowskiego ratusza. Dodaje, że naklejki zawierają liczbę dostępnych miejsc siedzących podzieloną przez połowę.

CZYTAJ TAKŻE: Unijne miliony z regionalnych programów pójdą na walkę z koronawirusem

Podobnie jest zresztą w innych miastach. W Poznaniu wszystkie pojazdy na liniach ZTM są oznakowane specjalnymi komunikatami, przygotowanymi przez władze państwowe, o liczbie pasażerów, jaka może w nich przebywać w trakcie jazdy.

W niektórych miastach takie informacje dopiero się pojawią. – Pojazdy komunikacji miejskiej w okolicy drzwi zostaną oznakowane specjalnymi naklejkami, informującymi o zakazie wejścia do pojazdu w przypadku przekroczenia maksymalnej liczby osób. W zależności od modelu autobusu i trolejbusu ta liczba będzie zmienna i wskazana na naklejce. Tym samym apelujemy do pasażerów o przestrzeganie tego zakazu i nie wsiadanie do pojazdu w przypadku przekroczenia maksymalnej liczby pasażerów – mówi Justyna Góźdź, rzecznik prasowy lubelskiego ZTM.

Także w Łodzi w najbliższych dniach pojawią się na drzwiach pojazdów informacje o ilości pasażerów, które bezpieczne mogą podróżować autobusem czy tramwajem. – Obecnie liczba pasażerów spada o 80 proc. i w tej chwili priorytetem dla nas jest zapewnienie bezpiecznego komfortowego dojazdu do pracy, zwłaszcza na liniach kursujących do dużych zakładów – informuje Agnieszka Rutkowska, z biura rzecznika prasowego prezydenta Łodzi.

W stołecznej komunikacji już wywieszone są plakaty informacyjne dotyczące konieczności zachowania odstępów. Podobne informacje pojawią się na przystankach.

– Przygotowany został również spot, który jest emitowany na ekranach w pojazdach komunikacji miejskiej. Jest w nim mowa m.in. o zachowaniu odstępu, nierozmawianiu przez telefon, planowaniu podróży, aby była jak najkrótsza – wylicza stołeczny ratusz.

CZYTAJ TAKŻE: Komunikacja miejska od święta. Koronawirus poprzestawiał rozkłady jazdy

Informuje też, że opracowywane są plakaty z informacją, jaką liczbę pasażerów może zabrać dany pojazd. Zostaną one umieszczone przy wejściach do pojazdów. Autobusem przegubowym będzie mogło jechać około 20 pasażerów, podobnie tramwajem typu SWING (o długości 33 metrów), a w składzie metra może się znaleźć około 120 pasażerów.

Zwiększają liczbę kursów

Od początku ogłoszenia stanu epidemicznego w Polsce samorządy zredukowały rozkłady, bo w komunikacji było znacznie mniej pasażerów. – Z prowadzonych przez nas obserwacji napełnienia w pojazdach wynika, że co do zasady ograniczenie mówiące o tym, że w każdym pojeździe jednorazowo może podróżować liczba pasażerów równa połowie miejsc siedzących, powinno być przestrzegane, ponieważ obecnie z komunikacji miejskiej korzysta bardzo mało osób – mówi Justyna Góźdź, z lubelskiego ZTM.

W tym mieście liczba pasażerów w pojeździe w godzinach szczytu oscyluje obecnie pomiędzy 10 a 20 osób. Lubelski ZTM przewiduje, że mogą pojawiać się pojedyncze sytuacje, np. podczas kursów w szczycie, gdzie liczba pasażerów może być większa.

– W takich przypadkach w pierwszej kolejności będziemy wprowadzać zmiany w przydziale taboru. Cały czas będziemy monitorować sytuacje i jeśli zmiany taborowe okażą się niewystarczające, będziemy wówczas podejmować kolejne kroki, adekwatne do zmieniających się warunków – zapowiada Justyna Góźdź.

Zresztą, tak już dzieje się w niektórych miastach. – Dzisiaj na ulice Warszawy wyruszyło maksimum autobusów i tramwajów, odpowiednio 1440 i 382. Chcemy zapewnić bezpieczeństwo, ale w sposób elastyczny. Tymczasem od rządu dostajemy sprzeczne sygnały. Główny Inspektor Sanitarny skierował do nas pismo, żeby przywrócić stały tygodniowy rozkład jazdy, podczas gdy w rządowym rozporządzeniu nakłada się na nas obowiązki wymagające właśnie elastyczności – mówi Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.

CZYTAJ TAKŻE: Oto interaktywna mapa koronawirusa w Polsce

W Poznaniu, po sygnałach o dużym napełnieniu kursów, od środy wzmocniono komunikację na pojedynczych kursach linii tramwajowych numer 1, 7, 8, 9, 16 i 19. – Ponadto, w miarę możliwości, linie autobusowe, jak i tramwajowe są obsługiwane taborem o relatywnie większej pojemności – opowiada Bartosz Trzebiatowski, rzecznik poznańskiego ZTM.

W Krakowie od 25 marca przygotowano dodatkowy rezerwowy tabor tramwajowy i autobusowy. Od czwartku będzie to nawet 20 tramwajów i 50 autobusów dostępnych każdego dnia do wykorzystania na tych liniach, gdzie pasażerów pojawi się więcej, niż dostępna liczba miejsc w pojeździe.

– Od środy w kilku istotnych miejscach przesiadkowych (m.in. w rejonie szpitala Uniwersyteckiego, na rondzie Mogilskim, rondzie Grunwaldzkim i na Nowym Kleparzu) pracowali inspektorzy ruchu, którzy starali się oceniać liczbę podróżujących pasażerów i, gdy tylko była taka potrzeba, uruchamiali dodatkowe kursy – mówi Kamil Popiela z krakowskiego ratusza.

Z kolei w Łodzi na bieżąco kontrolowany jest stan napełnienia pojazdów, a władze miasta podejmują decyzję o zwiększeniu ilości kursów czy zmianie pojazdów.

– W pierwszej kolejności na linie wysyłane będą pojazdy przegubowe, a następnie krótkie i mini. Również tramwaje kursują w składach dwuwagonowych. Zmieniamy rodzaj taboru dla zwiększenia komfortu. Ponadto funkcjonować będą rezerwowe autobusy, które w razie potrzeby pojadą dodatkowo za rozkładowym pojazdem, aby zapewnić odpowiednią ilość miejsc – zapowiada Agnieszka Rutkowska.

Pasażerowie muszą się też sami pilnować

We Wrocławiu na miasto wyruszyło w środę 311 autobusów i 142 tramwaje. – W ruchu było tyle pojazdów, ilu gotowych do pracy prowadzących – podaje Krzysztof Balawejder, prezes wrocławskiego MPK.

CZYTAJ TAKŻE: W Krakowie opracowują test na koronawirusa

Od środy na większości linii autobusowych i najbardziej obleganych linii tramwajowych składy jeżdżą według rozkładów roboczych, a nie sobotnich. W pojazdach tego przewoźnika nie będzie żadnego liczenia pasażerów.

– Pracownicy Centrali Ruchu oraz kontrolerzy biletowi obserwują napełnienia na przystankach węzłowych oraz wybranych pętlach i na podstawie ich obserwacji będziemy dokonywać odpowiednich zmian w rozkładach, tak aby były one jak najlepiej dostosowane do potrzeb mieszkańców, oraz reagować w przypadku skrajnych przepełnień. Na szczęście, nie było zbyt wielu takich sytuacji – mówi prezes Balawejder.

Podkreśla, że dużą rolę w przestrzeganiu ograniczenia liczby pasażerów odgrywają… sami pasażerowie.

– To od ich obywatelskiej postawy i zrozumienia zagrożenia będzie zależało, czy zastosują się do nowych przepisów. My chcemy im w tym pomóc. W każdym pojeździe MPK znajdują się naklejki przypominające o tym, aby pasażerowie siadali na co drugim krześle – tłumaczy prezes Balawejder.

Także w Krakowie na pewno prowadzący nie będą opuszczać swojego miejsca pracy, aby liczyć wsiadających i wysiadających pasażerów.

Musimy zadbać o bezpieczeństwo i zdrowie kierowców oraz motorniczych MPK, bo to dzięki nim komunikacja miejska w tym trudnym dla wszystkich okresie może funkcjonować. To właśnie z myślą o bezpieczeństwie w każdym autobusie i tramwaju została wyznaczona strefa bezpieczeństwa w rejonie kabiny – tłumaczy Kamil Popiela.

CZYTAJ TAKŻE: Samorządy szukają sposobu, by ulżyć przedsiębiorcom

Władze miast wierzą, że to sami pasażerowie będą pilnować liczby osób w danym autobusie, czy w tramwaju. – Przypominamy, że przepis rozporządzenia ministra zdrowia jest adresowany do wszystkich obywateli, w tym pasażerów, i wszyscy są zobowiązani do jego respektowania – zauważa Justyna Góźdź.

A co jeśli pasażerów będzie zbyt dużo? – W sytuacji, gdy prowadzący ocenią, że osób w pojeździe jest zbyt dużo osób, to będą zgłaszać dyspozytorom, aby wysyłali na daną trasę rezerwowe pojazdy. O dodatkowym autobusie czy tramwaju prowadzący będą także informować pasażerów przez mikrofon – mówi Kamil Popiela.

Justyna Góźdź z lubelskiego ZTM mówi, że – biorąc pod uwagę, iż obecnie z komunikacji miejskiej korzysta mała liczba pasażerów, a po wprowadzonym ograniczeniu przemieszczania się przewoźnik zakłada, że może być ich jeszcze mniej – firma liczy, że problem konieczności wypraszania pasażerów nie wystąpi.

– Nie planujemy, aby kierowcy i motorniczowie nie wpuszczali pasażerów, gdy uznają że jest ich zbyt wielu. Z uwagi na bezpieczeństwo pasażerów nie wykluczamy jednak takich sytuacji. Nasz kierujący może również, przy stwierdzeniu łamania przepisów, poprosić część podróżnych o wyjście z pojazdu – mówi prezes Balawejder.

A Bartosz Trzebiatowski z poznańskiego ZTM apeluje, aby każdy, kto nie musi się przemieszczać, pozostał w domu. – Prosimy pasażerów o odpowiedzialne korzystanie z transportu publicznego – jeśli połowa miejsc siedzących będzie zajęta, apelujemy o pozostanie na przystanku i oczekiwanie na kolejny kurs – radzi.

Tylko pracownicy służby zdrowia są uprzywilejowani. – Na przystankach przy szpitalach będą o to dbały nasze służby. Jako syn pielęgniarki i przyjaciel ratowników medycznych wiem, jak ciężka to praca, zwłaszcza w tym szczególnym czasie – tłumaczy prezes wrocławskiego MPK.

Od środy obowiązuje rozporządzenie ministra zdrowia wprowadzające ograniczenia w zakresie przemieszczania się, w tym również środkami transportu publicznego. Zgodnie z nim, w pojeździe nie może być więcej osób niż wynosi połowa znajdujących się w nim siedzeń.

O ironio, wygląda na to, że to pasażerowie będą sobie musieli wyliczyć, czy mogą wsiąść do danego środka transportu. Oczywiście, przestrzegania tego przepisu może też pilnować kierowca, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że wkrótce surowe zasady korzystania z transportu miejskiego mogą się okazać martwym prawem.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Nie ma zgody na plany poszerzenia dolnośląskiego odcinka autostrady A4
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Transport
Kolej wyda 5 mld zł na zwiększenie liczby pociągów i skrócenie czasów podróży na Śląsku
Transport
Kuszenie wyborców wizją bezpłatnej komunikacji miejskiej. Czy to zadziała?
Materiał partnera
Dolny Śląsk inwestuje w kolejne nowe pociągi
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Jaka będzie przyszłość kolei aglomeracyjnej w Małopolsce