Trwają prace nad nowelizacją ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Jedną z proponowanych zmian jest zapewnienie minimalnego poziomu dostępności komunikacyjnej i związana z tym organizacja przewozów na żądanie. Jeśli przepisy wejdą w życie w proponowanym kształcie, dla wielu gmin może to oznaczać poważne zmiany w organizacji transportu publicznego.
Za mało mieszkańców
– Cieszy mnie, że nareszcie rządzący poważnie podeszli do tematu i takim pomysłem jak autobusy na żądanie się zajęli – mówi Andrzej Szarata, profesor Politechniki Krakowskiej, specjalista inżynierii ruchu i modelowania podróży. – To bardzo potrzebne rozwiązanie. Przewozy na żądanie są doskonałym remedium w przypadku terenów o niskiej gęstości zaludnienia, gdzie nie są opłacalne regularne linie autobusowe. A w Polsce jest naprawdę sporo obszarów, dla których system komunikacji na żądanie jest zbawienny i jest to jedyny sposób, aby zapewnić dostępność komunikacyjną – podkreśla Szarata.
Dodaje, że ten model przewozów pasażerów doskonale sprawdził się i sprawdza nadal w Krakowie, który jako pierwszy w kraju uruchomił usługę telebusa jeszcze w 2007 roku. I tę usługę – jak dodaje profesor – realizował praktycznie „na siłę”, bo na początku było sporo zastrzeżeń i obaw dotyczących tej formy przewozów.
Włoskie autobusy
Inspiracją dla krakowskiego telebusa były Włochy, gdzie usługi w podobnej formule funkcjonowały od kilku lat. – Idea zamawiania autobusu przez telefon wydawała się na początku totalną abstrakcją, nikt w Polsce nie miał takich doświadczeń i co zrozumiałe pomysł ten budził tyle samo ostrożnego podziwu, jak i wątpliwości. Czy taka forma komunikacji zbiorowej ma rację bytu w Polsce, w Krakowie, czy pasażerowie zechcą z tego korzystać, czy to w ogóle ma sens? – wspomina Marek Gancarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie (MPK).
Ostatecznie po kilkunastu miesiącach intensywnych prac i przygotowań razem z partnerami z Genui w projekcie Civitas II Caravel – telebus ruszył w lipcu 2007 roku. Swoim zasięgiem objął rejon Płaszowa i Rybitw. Autobusy nie miały stałych tras, ani rozkładów jazdy. Godzina przyjazdu oraz trasa zależały wyłącznie od potrzeb pasażerów i dostępności autobusów. Pojazdy zamawiano telefonicznie. Pierwszego miesiąca telebus przewiózł 350 osób.