Jak podają w najnowszym raporcie Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i firma JMK Analizy Rynku Transportowego, udział pojazdów z napędem alternatywnym w łącznej liczbie zakupionych w Polsce nowych autobusów znacząco maleje. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2022 r. zarejestrowano 213 „zielonych” autobusów, co dało im 28,1-procentowy udział w całym rynku.
Większość z nich to pojazdy miejskie, elektryczne, gazowe i hybrydowe, w tym pierwsze trzy na ogniowa paliwowe zasilane wodorem (jeden dla MZK Konin oraz dwa demonstracyjne pojazdy Autosanu i NesoBus). W sumie ekologiczne autobusy kupowane w tym roku w segmencie miejskim mają 49,9-procentowy udział, podczas gdy w całym roku ubiegłym był on zdecydowanie większy i wynosił aż 63,8 proc.
Słabną zakupy autobusów elektrycznych, których w tym roku zarejestrowano 110, co w segmencie miejskim daje im udział na poziomie 27,4 proc. Od stycznia miasta kupują jednak chętnej pojazdy z tradycyjnym napędem, których zarejestrowano prawie dwukrotnie więcej. Tymczasem w 2021 roku sytuacja wyglądała zupełnie inaczej: miejskie samorządy wręcz częściej decydowały się na elektrobusy niż diesle: tych pierwszych było 213 sztuk, natomiast autobusów z napędem dieslowskim – 209.
Czytaj więcej
Drożejące paliwa oraz energia elektryczna mogą zastopować komunikację publiczną, bo przewoźnikom zabraknie pieniędzy na sfinansowanie dostaw diesla i prądu. Dwa miasta są już pod ścianą.
Ta tendencja odwrotu od ekologicznych napędów może się w najbliższych miesiącach pogłębiać z uwagi na wzrost cen prądu i gazu. Samorządy będą musiały ciąć wydatki, nawet unieruchamiając jeżdżące pojazdy. Przykładem może być Kutno, gdzie Miejski Zakład Komunikacyjny eksploatujący 6 elektrobusów będzie musiał zapłacić za energię do nich w przyszłym roku dziesięciokrotnie więcej niż obecnie. Przy takiej cenie prądu elektrobusy przestaną się opłacać.
W innych miastach sytuacja jest równie dramatyczna. - Drastyczny wzrost wydatków na energię może co najmniej spowolnić, a wręcz zahamować przestawienie się na tabor z napędem zeroemisyjnym – ostrzega Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Poznaniu.
Podobnie jest z autobusami na gaz: według branżowego serwisu InfoBus, wzrosty cen sprężonego gazu ziemnego CNG do gazowców sięgają 400 proc. W rezultacie dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których użytkowanie autobusów z napędem gazowym w miastach jest ograniczane do minimum, a w zamian na trasy wysyłane są starsze pojazdy z silnikami na olej napędowy.
Czytaj więcej
Już niedługo autobusy miejskie sprawniej pojadą Puławską w Warszawie. Ratusz zapowiada, że wkrótce na odcinku od ulicy Pileckiego do granicy miasta zostanie wytyczony buspas. Na takie rozwiązania drogowe stawiają też inne miasta.
Niezależnie od słabnących inwestycji w napędy alternatywne, pogarsza się kondycja całego polskiego rynku autobusowego. Z raportu PZPM i JMK wynika, że w pierwszych ośmiu miesiącach roku zarejestrowano 757 nowych autobusów, co w porównaniu z tym samym okresem sprzed roku daje 21,4-procentowy spadek. Na mniejszą w porównaniu z ub. rokiem sprzedaż nowych pojazdów złożyło się kilka czynników: zwiększony import znacznie tańszych używanych autobusów z zagranicy, głęboki dołek w segmencie autokarów turystycznych, rosnąca inflacja i wzrost kosztów eksploatacji, a także brak kierowców.
Obecna sytuacja jest w głównej mierze efektem pandemii i związanego z nią kryzysu, który dotknął cały transport. Kiedy więc polski rynek autobusowy może wrócić do wyników sprzed 2020 roku? Nieprędko.
- Biorąc pod uwagę liczbę pojazdów oddanych do leasingodawców, ich aktualną wartość, wciąż utrudnione podróżowanie po Europie, wydrenowane budżety miast i brak nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym, spodziewamy się powrotu do normalności dopiero w 2024 r. – podają w raporcie PZPM i JMK.