Sprawa zaczęła się ponad 5 lat temu, kiedy małżeństwo, które mieszka tuż przy podstawówce, poskarżyło się na hałas i światło dochodzące z orlika. Miasto postawiło ekrany akustyczne i nadal pozwala, by z boiska korzystali wszyscy chętni. A grzywny nałożonej przez sąd płacić nie zamierza.
- Wyrok jest absurdalny, bezduszny i bezsensowny. To są nasze dzieci, z naszego miasta i płacenie kar finansowych za to, że mogą ćwiczyć i aktywnie spędzać czas na jedynym boisku przyszkolnym we Włostowicach (dzielnicy Puław – red.) byłoby złem w czystej postaci. Dlatego już dziś mogę powiedzieć, że miasto tej grzywny nie zapłaci. Jestem gotowy, by pójść do aresztu – przekazał Paweł Maj, prezydent Puław, w mediach społecznościowych.
Małżeństwu przeszkadza hałas z orlika. „Najbardziej ucierpią dzieci”
Spór o orlik zaczął się w 2018 roku, kiedy małżeństwo mieszkające w okolicy Szkoły Podstawowej nr 4 im. Mikołaja Kopernika przy ul. Zabłockiego złożyło skargę na hałas i nadmierne oświetlenie boiska.
Sąd zakazał wtedy korzystania z orlika osobom, które nie są uczniami tej szkoły, w tym osobom dorosłym i klubom sportowym. W związku z tym ratusz wybudował w 2022 roku ekrany akustyczne, które miały zmniejszyć poziom hałasu. Kosztowały ponad 240 tys. zł. A władze miasta przywróciły możliwość korzystania z boiska dla wszystkich chętnych. Obiekt ponownie zaczął tętnić życiem i był miejscem aktywności mieszkańców.
- Przeciwników dziecięcej pasji i aktywności sportowej montaż ekranów jednak nie zadowolił. Twierdzą, że zasłania im widok, szkodzi swobodnemu przepływowi powietrza, itp. Zgłosili sprawę do WSA w Lublinie, a obecnie sprawa toczy się przed NSA – podał prezydent Maj.