Prawie wszystkie gminy obwarzankowe są sztucznymi tworami,
stanowiąc oddzielony administracyjnie od miasta jego obszar funkcjonalny. Nie
są odrębnymi społecznościami; odrębność jest sztucznie podsycana przy okazji
sporów o korekty granic. Tymczasem w gminach miejsko-wiejskich
korekty granic miast, które mają miejsce równie często, nie budzą żadnych
emocji, bo odbywają się w jednej gminie. Mamy dziś 652 naturalne gminy
miejsko-wiejskie. Są też 1523 gminy wiejskie, w tym 157 obwarzankowych. Te
ostatnie mają siedziby w miastach, wokół których odrębnie funkcjonują,
wykorzystując ich potencjał i infrastrukturę. Jest też 150 gmin
miejskich, pozbawionych z różnych przyczyn obwarzankowego sąsiada (Sopot,
Świnoujście, miasta śląskie). Większość gmin obwarzankowych wymaga połączenia
ze „swoim” miastem i utworzenia gminy miejsko-wiejskiej. Świetny, choć
niełatwy do przeprowadzenia, sfinalizowany w 2015 roku przykład dała
Zielona Góra.
„Jest też problem gmin obwarzankowych, czyli gmin wiejskich otaczających miasto. Jest w Polsce ponad 150 takich układów. Nie ma sensu utrzymywanie odrębnych administracji w sytuacji, gdy jest to powiązany ze sobą organizm, poprzez dojazdy do pracy, korzystanie z usług – coś jak typowa gmina miejsko-wiejska. Tutaj na szczęście wszyscy eksperci zgadzają się co do tego, że te gminy należałoby połączyć. Zwłaszcza w sytuacji, gdy nawet urzędy tych podwójnych gmin są nieraz w tym samym budynku.”
Prof. Przemysław Śleszyński w wywiadzie dla „300gospodarka”, 7 września 2021 r.
Problemem w Polsce, po odzyskaniu przez gminy
autonomii, są zmiany granic administracyjnych miast, wprowadzane w ślad
za procesami urbanizacji i suburbanizacji. Niepotrzebne, sztuczne spory
w tym zakresie przestałyby istnieć, gdyby wreszcie doszło do połączenia
gmin obwarzankowych z ich miastami. Oczywiście, pozostają konflikty
w przypadku poszerzania granic dużych miast, które są otoczone
wianuszkiem gmin. Ale i te zmiany trzeba przeprowadzić: miasta od wieków
się rozrastają i dlatego zmieniają swoje granice administracyjne.
„Związek Miast Polskich jest od lat rzecznikiem partnerskiego modelu funkcjonowania samorządu lokalnego. Jednak utrzymująca się sytuacja, w której nie ma żadnego postępu w tworzeniu mechanizmów i narzędzi takiego partnerstwa, powoduje, że zmuszeni jesteśmy – zgodnie z naszym Statutem – wziąć pod uwagę potrzeby miast, związane z umożliwieniem ich rozwoju. Na dziś jedynym rozwiązaniem, zapewniającym wielu miastom uzyskanie przestrzeni rozwoju, jest zmiana ich granic. Tylko wtedy staje się możliwe: prowadzenie zintegrowanej polityki rozwoju, opartej na zasadach spójności społecznej, terytorialnej i zrównoważonego środowiska, uzyskanie rzeczywistych możliwości rozwojowych, szczególnie ważnych dla ośrodków subregionalnych oraz miast powiatowych”
ze stanowiska Zarządu ZMP z 15 lipca 2009 roku
Powiaty
Powiaty są – wbrew malkontentom – potrzebne i wkrótce
po odtworzeniu sprawdziły się jako gospodarze lokalnych spraw ponadgminnych. Te
lokalne zadania powinny być realizowane jak najbliżej obywatela. Powiaty
zostały błyskawicznie odtworzone w „starym” kształcie, ponieważ – jako
rejonowe – przetrwały wszystkie instytucje powiatowe sprzed reformy 1975 r.
Było ich około 300, stąd reforma powiatowa stała się niejako naturalnym ich
odtworzeniem. Połączono odrębne administracje i wprowadzono w nich
demokrację przedstawicielską. Było to w tamtym czasie (1998) jak
najbardziej racjonalne.
Niektórzy twierdzili, że powinno ich być ok. 150, ale na
pytania o mapę takich jednostek nie potrafili odpowiedzieć; nie mieli
nawet pomysłu, nie mówiąc o konkretach. Inną kwestią jest słabość finansów
powiatowych, ale ich wzmocnienie wymaga zmian ustawowych, a nie
administracyjnych. Te ostatnie nie są wykluczone, ale dotąd nie pojawił się
żaden konkretny plan.