Szykuje się rewolucja w zamówieniach publicznych. Prace nad nowymi przepisami znajdują się już na ostatniej prostej. Miasta chwalą zmiany, dostrzegają jednak również ich wady. Obawiają się też bałaganu, jaki może zapanować po wprowadzeniu ich w życie, czyli po 1 stycznia 2021 r.
Nie tylko cena
Nowe prawo zamówień publicznych wprowadza obowiązek stosowania przy ocenie ofert oprócz kryterium ceny, również kryteriów jakościowych, czyli tzw. zasady efektywności. – Co do zasady zmianę oceniam pozytywnie, gdyż jakość świadczonych usług, dostaw czy robót budowlanych jest elementem istotnym z punktu widzenia wydatkowania środków publicznych i prawidłowej realizacji zadań zamawiającego – tłumaczy Jolanta Górecka-Wróbel, naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych w Urzędzie Miasta w Gliwicach.
CZYTAJ TAKŻE: Samorządy: przetargi na nowych zasadach
Okazuje się jednak, że stosowanie zasady efektywności wcale w praktyce nie jest proste. – Zamawiającym niejednokrotnie trudno jest ustalić kryteria jakościowe i opisać sposób oceny tych kryteriów, odnosząc się do określonego przedmiotu zamówienia. Tymczasem stanowią one 40 proc. wartości zamówienia. Opisanie kryteriów jakościowych wiąże się więc z decyzją o pokryciu dodatkowych kosztów ich spełnienia. Dlatego przepisy ustawy nie powinny wprowadzać obligu stosowania kryteriów jakościowych w każdym postępowaniu o udzielenie zamówienia. Decyzja o ich stosowaniu lub pozostawieniu kryterium 100 proc. ceny powinna pozostać w gestii zamawiającego – uważa Jolanta Górecka-Wróbel.
Sceptyczny jest również Gdańsk. – Zasada efektywności obowiązuje od dawna. Niestety, brak jest pomysłów na zastosowanie innych kryteriów niż cena, gwarancja, termin. Zastosowanie kryteriów jakościowych (niemierzalnych) jest niewielkie, konieczna jest zmiana podejścia organów kontrolujących do tego rodzaju kryteriów. Jeżeli to się nie zmieni, zasada efektywności będzie pobożnym życzeniem – twierdzi Joanna Bieganowska z Urzędu Miasta w Gdańsku.