Reklama

Wójt Wyryk: Dzieci zostały w domu, ale w czwartek wracamy do zajęć

Na pewno strach jest, ale staramy się go studzić. Pamiętajmy, że od dłuższego czasu mamy pełnoskalową wojnę za wschodnią granicą, w odległości 15 kilometrów od nas – mówi Bernard Błaszczuk, wójt gminy Wyryki, na terenie której spadł w środę jeden z dronów i uszkodził budynek mieszkalny.

Publikacja: 11.09.2025 10:43

Dron ujawniony w miejscowości Wohyń w woj. lubelskim

Dron ujawniony w miejscowości Wohyń w woj. lubelskim

Foto: PAP/Wojtek Jargiło / zdjęcie ilustracyjne

Jeden z dronów, który w nocy z wtorku na środę naruszył przestrzeń powietrzną Polski, spadł na terenie gminy Wyryki i uszkodził dach budynku mieszkalnego. Na szczęście nikt nie ucierpiał. O której godzinie dowiedział się pan o tym zdarzeniu?

Informację o tym otrzymałem o godz. 6.30. Od razu udałem się na miejsce zdarzenia.

I co pan tam zobaczył?

Na miejsce zdarzenia przybyły już nasze służby. Była nasza Ochotnicza Straż Pożarna, OSP z Zahajek i Państwowa Straż Pożarna z Włodawy. Policja zabezpieczyła miejsce zdarzenia, przekazała informację, że nikomu nic się nie stało. To było dla mnie wtedy najważniejsze. W trakcie dojazdu miałem też kilka telefonów o tym, że w innym miejscu na terenie naszej gminy mogło dojść do zestrzelenia obiektu latającego. Objechałem więc teren całej gminy, aby sprawdzić, czy gdzie indziej nie ma podobnej sytuacji.

Rano zapadała też decyzja, że dzieci nie przyjadą do szkoły, tylko zostaną w domach, bo pierwsza szkoła we Wyrykach znajduje się w odległości kilometra od miejsca zdarzenia. Chcieliśmy uniknąć w środę dużych skupisk ludzi. W czwartek wracamy do zajęć, jeśli sytuacja na to pozwoli. Cały czas obserwujemy co się dzieje. Mamy stały dyżur w gminie. Staramy się wspomagać mieszkańców.

Mieszkańcy uszkodzonego domu dostali już jakąś pomoc od gminy?

Tak, dostali lokal zastępczy do czasu, kiedy będą mogli wrócić do swojego domu. Nie wiemy, kiedy to nastąpi, bo na razie czekamy na zakończenie działań prokuratury. Gdy śledczy skończą swoją pracę, wtedy gminne służby zabezpieczą budynek, aby nie przesiąkł w przypadku pogorszenia warunków atmosferycznych. Na miejscu zdarzenia byli w środę wicemarszałek i dyrektor z Urzędu Wojewódzkiego, a wojewoda kontaktował się ze mną bezpośrednio. Mamy więc wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Wojewódzkiego i Starostwa Powiatowego we Włodawie. Gdy oszacujemy szkody, będziemy zwracać się o pomoc i organizować zbiórkę, aby wspomóc poszkodowanych mieszkańców.

Czytaj więcej

Burmistrz Hrubieszowa: Mieszkańcy muszą mieć oczy otwarte
Reklama
Reklama

To dobrze, że mieszkańcy, którzy stracili dach nad głową, nie zostaną sami...

Nie zostaną sami. Pomożemy im. Zrobimy wszystko, aby dom wrócił do stanu sprzed środowego poranka.

A czy jest już jakaś pomoc ze strony rządowej lub wojewody?

Tak. Urząd Wojewódzki i Urząd Marszałkowski zadeklarowały natychmiastową pomoc.

Czy inni mieszkańcy gminy nie potrzebowali pomocy, np. psychologa?

Jesteśmy przygotowani, aby taką pomoc świadczyć. Mamy stały dyżur w Urzędzie Gminy. Współpracujemy ze Stowarzyszeniem Poleskie Psy Ratownicze, gdzie zawsze jest ktoś dostępny. Jeśli więc ktoś potrzebuje takiej pomocy, to w mediach społecznościowych informujemy o takiej możliwości. Takie informacje przekazujemy także tzw. pocztą pantoflową, że można przyjść porozmawiać, wyjaśnić sprawę, aby ktoś poczuł się bezpieczniej po takiej rozmowie. Jesteśmy otwarci na udzielenie pomocy. Stąd ten stały dyżur w Urzędzie Gminy.

Kiedy będzie można oszacować straty mieszkańców, których dom ucierpiał?

Nie wiemy, kiedy zakończą się działania prokuratury i służb, które działają na miejscu. Jak one zakończą działania i dadzą nam zielone światło, że możemy wejść, to niezwłocznie dokonamy tego szacowania strat i zabezpieczymy ten budynek.

Czy podczas upadku drona było coś widać lub słychać?

W godzinach porannych było słychać większy ruch na niebie. Były to myśliwce i inne samoloty. Było to bardziej słyszalne niż w innych dniach.

Czytaj więcej

Na co dzień wożą mieszkańców, a w czasie klęsk żywiołowych – poszkodowanych
Reklama
Reklama

A jeśli chodzi o sam upadek drona?

To już służby analizują miejsca, jeszcze nie mamy oficjalnych informacji. My wszystkie informacje, które mieliśmy, przekazaliśmy do służb, które je teraz analizują.

Czy na terenie gminy mógł spaść więcej niż jeden dron?

Na pograniczu gminy było widziane, że spadały jakieś przedmioty, ale nie mamy oficjalnych informacji na ten temat, choć MSWiA wskazało miejsce.

Czyli mógł być jeszcze jeden dron?

Tak, wiemy o więcej niż jednym miejscu. Jako gmina na razie koncentrujemy się na zapewnieniu pomocy poszkodowanym mieszkańcom.

Po tym zdarzeniu mieszkańcy są w strachu, czy jednak na spokojnie do tego wszystkiego podchodzą?

Na pewno strach jest, ale staramy się go studzić. Pamiętajmy, że od dłuższego czasu mamy pełnoskalową wojnę za wschodnią granicą w odległości 15 kilometrów od nas. Widać to w mniejszej liczbie osób odwiedzających nasze okolice. Mieszkańcy też na pewno obawy mają większe, niż mieli wcześniej, jak nie było tej pełnoskalowej wojny. Staramy się łagodzić emocje i zapewniać bezpieczeństwo mieszkańcom.

 

 

Reklama
Reklama

Jeden z dronów, który w nocy z wtorku na środę naruszył przestrzeń powietrzną Polski, spadł na terenie gminy Wyryki i uszkodził dach budynku mieszkalnego. Na szczęście nikt nie ucierpiał. O której godzinie dowiedział się pan o tym zdarzeniu?

Informację o tym otrzymałem o godz. 6.30. Od razu udałem się na miejsce zdarzenia.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Okiem samorządowca
Burmistrz Hrubieszowa: Mieszkańcy muszą mieć oczy otwarte
Okiem samorządowca
Stanisław Mazur: Walka polityczna zahamuje rozwój polskich miast
Okiem samorządowca
Prezydent Płocka: W naszych przedszkolach niż demograficzny jest już widoczny
Okiem samorządowca
Prezydent Częstochowy: AI nie zastąpi urzędnika, ale może przyspieszy jego pracę
Okiem samorządowca
Prezydent Białej Podlaskiej: Green Velo jest magnesem, który przyciąga turystów
Reklama
Reklama