Ze względu na kryzys energetyczny sezon zimowy ma być w Polsce wyjątkowo ciężki. Z jakimi problemami mierzą się obecnie i będą mierzyć się samorządy w tym aspekcie?
W ostatnich latach mierzymy się z samymi czarnymi łabędziami. Na naszych barkach, mówiąc także o tym, co dzieje się w ramach Komisji Wspólnej Rządu, leżało tworzenie prawa. Jak przyszła pandemia, to musieliśmy wszystko uregulować, później nadeszła sytuacja związana z wojną, a więc i z uchodźcami, a teraz z kolei mamy zimę i uczymy się, jak handlować węglem. Na dodatek roztrojono nam finanse i działamy w sposób doraźny. Teraz wiemy, że uda się uchwalić budżety na następny rok, ale jeśli chodzi o rok 2024, to konia z rzędem temu, kto wie, w jakiej będziemy sytuacji finansowej – tym bardziej, że rosną nam wydatki bieżące, które są zupełnie od nas niezależne. Musimy się z tym zmierzyć, ale jeśli chcemy działać tak, jak samorząd powinien działać, i robić strategię na co najmniej 10 czy 20 lat, to powinniśmy mieć stabilność, a nie szarpaninę. Ta sytuacja przypomina trochę rewolucję, która trwa od 30 lat.