Przewodniczący Związku Gmin Wiejskich: Środki z zewnątrz są nam teraz niezwykle potrzebne

W tej chwili sytuacja gospodarcza nie jest łatwa, a obawiam się, że jesteśmy dopiero na początku kryzysu. Środki z zewnątrz są niezwykle potrzebne - mówi Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP oraz wójt gminy Terespol.

Publikacja: 28.11.2022 18:43

Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP oraz wójt gminy Terespol

Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP oraz wójt gminy Terespol

Foto: materiały prasowe

Ze względu na kryzys energetyczny sezon zimowy ma być w Polsce wyjątkowo ciężki. Z jakimi problemami mierzą się obecnie i będą mierzyć się samorządy w tym aspekcie?

W ostatnich latach mierzymy się z samymi czarnymi łabędziami. Na naszych barkach, mówiąc także o tym, co dzieje się w ramach Komisji Wspólnej Rządu, leżało tworzenie prawa. Jak przyszła pandemia, to musieliśmy wszystko uregulować, później nadeszła sytuacja związana z wojną, a więc i z uchodźcami, a teraz z kolei mamy zimę i uczymy się, jak handlować węglem. Na dodatek roztrojono nam finanse i działamy w sposób doraźny. Teraz wiemy, że uda się uchwalić budżety na następny rok, ale jeśli chodzi o rok 2024, to konia z rzędem temu, kto wie, w jakiej będziemy sytuacji finansowej – tym bardziej, że rosną nam wydatki bieżące, które są zupełnie od nas niezależne. Musimy się z tym zmierzyć, ale jeśli chcemy działać tak, jak samorząd powinien działać, i robić strategię na co najmniej 10 czy 20 lat, to powinniśmy mieć stabilność, a nie szarpaninę. Ta sytuacja przypomina trochę rewolucję, która trwa od 30 lat.

Jak duży wpływ wojna w Ukrainie ma na te mniejsze samorządy?

Ona dotyczy jednak bardziej dużych miast. W małych gminach nie trzeba było podejmować żadnych specjalnych działań, bo w mało których z nich znalazło się na tyle dużo uchodźców, żeby był jakiś większy problem. Oczywiście, w swoim czasie uchodźcy przyjeżdżali niemal wszędzie, ale później pojechali dalej albo wrócili na Ukrainę. Jeżeli nie będzie drugiej fali uchodźców z Ukrainy, o której się teraz mówi, to myślę, że problem może być jedynie w największych miastach. Ale sporo było też czasu, żeby postarali się oni wpisać w naszą rzeczywistość, żeby zaczęli funkcjonować w sposób normalny, nie na szczególnych warunkach.

W jak dużym stopniu obecne relacje z rządem centralnym wpływają na funkcjonowanie samorządów? 

Rząd ma znacznie więcej instrumentów, żeby regulować naszą codzienność. Musimy się do tego dostosowywać, bo my nie tworzymy prawa. Jesteśmy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy, ale lepiej bywało kiedyś. Nawet patrząc na współpracę w ramach naszego dorobku, jakim jest Komisja Wspólna Rządu, widzimy, że większość bardzo istotnych dla nas ustaw przechodzi bokiem, poprzez inicjatywy poselskie. Ale nie ma czasu na dyskusje czy przekonywanie się. Boleję nad tym, że to wszystko robione jest w szybkim trybie, bo często zanim prawo wejdzie w życie, to już jest jego nowelizacja. To trudne wyzwanie, szczególnie dla małych urzędów, gmin wiejskich – dla tych miejsc, gdzie nie ma sztabów ludzi, czy zbyt wielu prawników. Trudno to prawo natychmiast stosować, jeśli ono często wchodzi z dnia na dzień.

Czytaj więcej

Wyniki Rankingu Samorządów. Nagrodziliśmy najlepsze gminy i miasta w Polsce

Czego oczekiwałby pan jeżeli chodzi o wsparcie rządowe dla samorządów? 

Przede wszystkim potrzeba nam nowej ustawy o dochodach, dlatego, że trzy razy w ciągu roku zmieniane były nasze dochody – niestety na niekorzyść. Po drugie, potrzeba nam kategoryzacji gmin. Trzeba się pochylić nad tym i jak najszybciej rozpocząć prace nad tym, żeby ustabilizować nasze finanse. Przynajmniej, jeżeli chcemy działać w dłużej perspektywie – a tylko tak, to ma sens. Środki zewnętrzne, które się pojawiają, to przyspieszają realizację naszych strategii. W tym momencie potrzeba nam przewidywalności w działaniach, a jej obecnie bardzo brakuje. 

Jednocześnie środki z Krajowego Planu Odbudowy wciąż nie dotarły do Polski. Co to oznacza dla samorządów?

Dla samorządów gmin wiejskich pewnie nie ma tam zbyt wielu środków, ale teraz każde pieniądze są potrzebne i by się przydały. W tej chwili sytuacja gospodarcza nie jest łatwa, a obawiam się, że jesteśmy dopiero na początku kryzysu – że będziemy przeżywali jeszcze dużo trudniejsze czasy. W tej sytuacji środki z zewnątrz są niezwykle potrzebne, między innymi, aby przeciwdziałać tej potwornej inflacji, która jest dziś przerażająca. W dłuższym planowaniu trudno to sobie wyobrazić. Natomiast KPO czy środki regionalne, do których przede wszystkim mamy dostęp, będą bardzo ważne raczej dla większych samorządów. Boleję nad tym, że one cały czas są zablokowane, że nie umiemy się dogadać, mimo że wydawało się, że jest już blisko. 

Czego zatem najbardziej potrzebują obecnie samorządy?

Ustabilizowania finansów i – przede wszystkim – troski o oświatę. Każdego roku coraz więcej dopłacamy do jej bieżących wydatków. Po pierwsze powinno zostać ustalone to, co jest już w wielu krajach tej lepszej części Europy, od której uczyliśmy się samorządności – kto ustala pensje, ten powinien je wypłacać. Uważam, że to podstawowe zadanie. Dziś każda podwyżka dla nauczycieli budzi u wielu strach – głównie w tych słabszych gminach. I nie chodzi tu wyłącznie o szkoły, ale i o przedszkola czy żłobki. Gdyby zostało to ustalone, byłaby jasność – kto jest zatrudniony na karcie nauczyciela, ten powinien być opłacany przez państwo. To dałoby pewną filozofię i – mam nadzieję – zwiększyłoby dostępność tychże placówek w oddalonych gminach. Bo nie wszystkie gminy mają przecież przedszkola czy żłobki. Dzięki KPO miała być właśnie możliwość między innymi budowy żłobków. Ale jest jeszcze jedna sprawa – jedną sztuką jest coś wybudować, a inną to utrzymać. Jeżeli dopłata do dziecka w żłobku jest później co najmniej tysiąc złotych, to każdy samorząd musi brać to pod uwagę. W sytuacji niepewności finansowej i niestabilności bardzo ciężko podejmować takie decyzje.

Ze względu na kryzys energetyczny sezon zimowy ma być w Polsce wyjątkowo ciężki. Z jakimi problemami mierzą się obecnie i będą mierzyć się samorządy w tym aspekcie?

W ostatnich latach mierzymy się z samymi czarnymi łabędziami. Na naszych barkach, mówiąc także o tym, co dzieje się w ramach Komisji Wspólnej Rządu, leżało tworzenie prawa. Jak przyszła pandemia, to musieliśmy wszystko uregulować, później nadeszła sytuacja związana z wojną, a więc i z uchodźcami, a teraz z kolei mamy zimę i uczymy się, jak handlować węglem. Na dodatek roztrojono nam finanse i działamy w sposób doraźny. Teraz wiemy, że uda się uchwalić budżety na następny rok, ale jeśli chodzi o rok 2024, to konia z rzędem temu, kto wie, w jakiej będziemy sytuacji finansowej – tym bardziej, że rosną nam wydatki bieżące, które są zupełnie od nas niezależne. Musimy się z tym zmierzyć, ale jeśli chcemy działać tak, jak samorząd powinien działać, i robić strategię na co najmniej 10 czy 20 lat, to powinniśmy mieć stabilność, a nie szarpaninę. Ta sytuacja przypomina trochę rewolucję, która trwa od 30 lat.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów