Pat decyzyjny w miastach w kwestii projektów z KPO

Polityczna huśtawka, na której zawisł Krajowy Plan Obudowy, stawia samorządy w trudnej sytuacji. Nie wiedzą, czy mogą liczyć na te pieniądze, czy lepiej pozbawić się złudzeń i... liczyć na siebie.

Publikacja: 26.12.2022 11:51

Władze Krakowa mają przygotowane projekty o wartości aż 10 mld zł. Jednym z nich jest budowa nowej l

Władze Krakowa mają przygotowane projekty o wartości aż 10 mld zł. Jednym z nich jest budowa nowej linii tramwajowej

Foto: shutterstock

Światełko nadziei na szybkie odblokowanie KPO rozbłysło nagle w połowie grudnia, gdy premier Mateusz Morawiecki poinformował o przełomie w wypełnianiu tzw. kamieni milowych w kwestii sądownictwa. Ale to światełko zgasło już następnego dnia, gdy z kolei prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze się pod rządowym projektem w zaproponowanym kształcie.

Ta sytuacja dobitnie pokazuje, że rozwiązanie problemu praworządności w Polsce w taki sposób, by znalazło uznanie w oczach Komisji Europejskiej, jest bardzo trudne. A nadzieje na uruchomienie strumienia pieniędzy z unijnego Funduszu Obudowy w jakimś nieodległym terminie coraz bardziej płonne. Eksperci komentują, że sprawa nie jest przegrana, a ryzyko, że Polska w ogóle nie dostanie KPO, wciąż jest umiarkowane. Ale zegar tyka, na złożenie jakiegokolwiek wniosku o płatności z KPO mamy czas tylko do końca 2023 r. (jeśli nie, nasz KPO zostanie umorzony).

Teczki pełne pomysłów

Całe to polityczne zamieszanie na najwyższych szczeblach stawia w trudniej sytuacji władze lokalne. Bo część funduszy z KPO, czy to w formie dotacji, czy pożyczek, jest przeznaczonych na projekty bezpośrednio realizowane przez samorządy. To cały komponent dotyczący zmniejszenia emisyjności transportu publicznego, zazielenienie miast, poprawy efektywności energetycznej czy cyfryzacji usług. Sporo jest też pieniędzy na przedsięwzięcia realizowane pośrednio – przez jednostki samorządowe, np. szkoły czy przedsiębiorstwa komunalne.

Czytaj więcej

Bruksela zatwierdziła miliardy euro dla polskich regionów

Lista projektów, które miasta i gminy przygotowały z myślą o możliwej realizacji w ramach KPO, jest naprawdę imponująca. Przykładowo Kraków ma pełną teczkę pomysłów, w sumie o wartości aż 10 mld zł. To choćby budowa Całorocznego Ośrodka Sportów Zimowych, budowa linii tramwajowej Cichy Kącik – Azory, budowa wiaduktu nad linią kolejową nr 94, Trasy Nowobagrowej itp.

Toruń postawił przede wszystkim na inwestycje związane z poprawą środowiska, fotowoltaiką, likwidacją niskiej emisji, publicznym transportem zbiorowym, ścieżkami rowerowymi itp. Planowany jest m.in. zakup 40 autobusów zeroemisyjnych (łącznie to projekt o wartości 100 mln zł) czy zakup 20 tramwajów niskopodłogowych pięcioczłonowych (ok. 170 mln zł).

Trudno o konkrety

Plany są ambitne, ale co z nimi zrobić, skoro wciąż nie ma pieniędzy na ich finansowanie? To pytanie zadaliśmy władzom największych miast. Odpowiedzi sugerują, że samorządowcy sami się głowią nad tym zagadnieniem, ale na razie dominuje postawa „poczekamy, zobaczymy”.

– Obecnie nie są znane ostateczne kwestie związane z dystrybucją i trybem przyznawania środków, nie znamy warunków, poziomu dofinansowania oraz formy dofinansowania. Dlatego miasto nie składa konkretnych deklaracji inwestycyjnych – mówi nam Agnieszka Górczewska, zastępczyni dyrektora Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji w Poznaniu.

– Na razie informacje na temat poszczególnych programów są bardzo ogólnikowe, a żeby skorzystać z tych funduszy, potrzebowalibyśmy więcej szczegółów. Dlatego też na razie analizujemy możliwości korzystania z KPO – informuje też Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna.

Dodaje, że Olsztyn, podobnie zresztą jak inne miasta, skupia się na możliwościach pozyskania dotacji, mniej zaś jest zainteresowany instrumentami pożyczkowymi.

Pat inwestycyjny

Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, wprost przyznaje, że jeśli chodzi o działania planowane w ramach KPO, to miasto znalazło się w inwestycyjnym zawieszeniu. Jak wyjaśnia, zewnętrzne źródła finansowania zawsze stanowią istotny element aktywności prorozwojowej samorządów, a w obecnej sytuacji stają się elementem wręcz niezbędnym. Bo przy pogarszającej się kondycji lokalnych budżetów finansowania inwestycji ze środków własnych jest bardzo trudne, czy wręcz niemożliwe.

Czytaj więcej

Prezydent Rzeszowa: Głowimy się, jak spiąć budżet

Problem jednak w tym, że wiele przedsięwzięć planowanych z KPO to projekty istotne dla miast, które trudno odłożyć na półkę za napisem „może kiedyś”. Dlatego samorządowcy próbują dla nich znaleźć inne źródła finansowania.

Przykładowo, Wrocław w przypadku jednego z etapów budowy trasy komunikacji zbiorowej na Jagodno w tzw. międzyczasie wystąpił o dotację (i ją otrzymał) z Programu Inwestycji Strategicznych w ramach Polskiego Ładu.

Samorządowe kalkulacje

Marcin Obłoza z wrocławskiego magistratu informuje też, że niektóre inwestycje (takie jak budowa mostów Chrobrego czy realizacja Promenady Krzyckiej) już trwają. – W związku z możliwością kwalifikowania w ramach KPO wydatków ponoszonych od lutego 2020 r., liczymy na możliwość refinansowania tych inwestycji, które wpiszą się w wytyczne oraz kryteria organizowanych naborów – wyjaśnia Obłoza. Ale to zawsze ryzyko, że jednak się nie uda.

Część miast zastanawia się, że skoro KPO się opóźnia i w ogóle jest niepewne, to może warto przesunąć planowane inwestycje na listę tych projektów, które mogłyby być finansowane ze „zwykłych” funduszy UE na lata 2021–2027. Albo jeszcze inaczej, może priorytetowo należy traktować „zwykłe” fundusze UE, a do KPO przesunąć te przedsięwzięcia, które nie zyskają akceptacji w programach operacyjnych na lata 2021–2027.

– Kwestia KPO to bardzo ważna sprawa, brak tych środków, na które przecież liczyliśmy, był odczuwalny w 2022 r., ale wpływa też niekorzystnie na budżet 2023 r. Mamy nadzieję, że znaczna część środków z KPO trafi do samorządów jeszcze w 2023 r. i 2024 r. – podsumowuje Agnieszka Zabrocka, z-ca dyrektora Departamentu Komunikacji Społecznej w Białymstoku.

OPINIE

Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania

Środków z Krajowego Planu Obudowy potrzebuje Polska, przedsiębiorcy, a także samorządy, dla których pieniądze te będą zastrzykiem finansowym wspierającym realizację inwestycji i działań wspomagających rozwój gospodarczy zachwiany kryzysem pandemicznym i inflacyjnym. Dlatego oczekujemy, że rząd w końcu podejmie działania, które doprowadzą do odblokowania środków w ramach KPO. W związku jednak z trudnościami w negocjacjach polskiego rządu z Komisją Europejską Poznań podchodzi do sprawy z dużą rozwagą. Bez szczegółów dotyczących tego, jak i na co mają iść pieniądze z KPO, trudno deklarować konkretne projekty, które mogłyby być realizowane w ramach tego programu.

Krzysztof Żuk, prezydent Lublina

Przedłużające się uruchomienie KPO z uwagi na toczący się spór na linii rząd–Komisja Europejska, przekłada się bezpośrednio na wszystkich, do których te środki mają trafić. Przekłada się również na nasze możliwości, w tym te inwestycyjne, i szkodzi samorządowej polityce rozwoju. Im dłużej trwa sytuacja takiego zawieszenia, tym większa konieczność angażowania środków własnych na działania pozwalające na odbudowę i wzmacnianie gospodarki, a przy spadających dochodach i ogólnej sytuacji, nie jest to łatwe. Środki z KPO mają przełożyć się na ożywienie gospodarcze, które doprowadzi do zwiększenia dochodów, także sektora samorządowego.

Światełko nadziei na szybkie odblokowanie KPO rozbłysło nagle w połowie grudnia, gdy premier Mateusz Morawiecki poinformował o przełomie w wypełnianiu tzw. kamieni milowych w kwestii sądownictwa. Ale to światełko zgasło już następnego dnia, gdy z kolei prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze się pod rządowym projektem w zaproponowanym kształcie.

Ta sytuacja dobitnie pokazuje, że rozwiązanie problemu praworządności w Polsce w taki sposób, by znalazło uznanie w oczach Komisji Europejskiej, jest bardzo trudne. A nadzieje na uruchomienie strumienia pieniędzy z unijnego Funduszu Obudowy w jakimś nieodległym terminie coraz bardziej płonne. Eksperci komentują, że sprawa nie jest przegrana, a ryzyko, że Polska w ogóle nie dostanie KPO, wciąż jest umiarkowane. Ale zegar tyka, na złożenie jakiegokolwiek wniosku o płatności z KPO mamy czas tylko do końca 2023 r. (jeśli nie, nasz KPO zostanie umorzony).

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Niemal 20 mld zł na rozwój. 20 lat Mazowsza w Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Materiał partnera
Pomorze Zachodnie mierzy wysoko
Materiał partnera
Miasto z morza i Europy. Jak unijne fundusze zmieniły Gdynię
Fundusze Unijne
Za mało dotacji z KPO? "Rząd może zamienić instrument pożyczkowy na dotacyjny"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Fundusze Unijne
Polska może w kwietniu dostać pierwsze pieniądze z KPO