Część samorządów ze względu na oszczędności budżetowe wygasza na noc latarnie. Inne się nad tym zastanawiają.
Paradoksalnie, w stolicy ma być jaśniej. W ramach oszczędności w związku z pandemią koronawirusa władze Warszawy podjęły decyzję, że do końca 2022 roku na wszystkich głównych ulicach stolicy pojawi się nowe oświetlenie LED. Ma być jaśniej i bezpieczniej, a koszty energii zmniejszą się trzykrotnie. Dziś tylko 15 proc. z ok. 55 tysięcy lamp świeci światłem LED, które zamontowano w ciągu ostatnich kilku lat.
Wymiana lamp sprawi, że zużycie energii do oświetlenia ulic spadnie trzykrotnie, co w ciągu roku da oszczędność ok. 38 GWh, czyli ok. 16 mln zł. – To oznacza, że same tylko oszczędności energii pozwolą na zwrot kosztów inwestycji w ciągu trzech lat – mówi Karolina Gałecka, rzecznik stołecznego ratusza.
Ratusz podał także złą informację. W tym roku władze Warszawy planują ograniczyć iluminacje świąteczne do minimum. Choinka tradycyjnie pojawi się na pl. Zamkowym, a świąteczne oświetlenie jedynie na Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie. – To trudna decyzja, ale pozwoli nam to zaoszczędzić ok. 3 mln zł rocznie – podaje warszawski ratusz.
CZYTAJ TAKŻE: Efekt koronawirusa. O pracy w urzędzie nie ma co marzyć
Wcześniej długość świątecznych iluminacji wynosiła ponad 20 km. Obejmowała nie tylko Trakt Królewski, ale też al. Jerozolimskie (od Dworca Centralnego do Ronda Waszyngtona, wraz z mostem Poniatowskiego), al. Solidarności (od pl. Bankowego do pl. Wileńskiego wraz z mostem Śląsko-Dąbrowskim), plac Bankowy, ul. Marszałkowską (od ul. Królewskiej do pl. Konstytucji, wraz z placem), ul. Świętokrzyską (od ronda ONZ do ul. Marszałkowskiej), ul. Mokotowską czy Targową.
Ciemne krakowskie parki
Jak podaje Kamil Popiela z Urzędu Miasta w Krakowie o wyłączaniu oświetlenia ulicznego ratusz zdecydował już 13 kwietnia. Latarnie są wyłączane między godz. 0.00 a 4 rano.
– Najnowsze statystyki pokazują, że ta decyzja nie wpłynęła na pogorszenie bezpieczeństwa mieszkańców – informuje krakowski magistrat.
– Decyzja jest związana ze znacznym spadkiem nocnego przemieszczania się mieszkańców miasta. Przeciętny koszt miejskiego oświetlenia za cztery godziny wynosi ok. 20 tys. zł, zatem do tej pory (13-22 kwietnia) udało nam się zaoszczędzić ok. 180 tys. zł – wylicza Kamil Popiela.
Ale to nie wszystko. Od 9 kwietnia na terenach krakowskich parków i terenów zielonych nie jest włączane oświetlenie w godzinach wieczornych i nocnych. Co daje oszczędności rzędu ok. 241 kW, czyli ok. 41 tys. zł miesięcznie.
– Oszczędności nie mogą odbyć się kosztem bezpieczeństwa ludzi i miasta. Dlatego miasto dokładnie przeanalizowało wszelkiego rodzaju zagrożenia, jakie mogą się pojawić – zapewnia krakowski magistrat.
CZYTAJ TAKŻE: Miasta same biorą się za wykonywanie testów na koronawirusa
Urząd podkreśla, że ważna w tej kwestii jest stała współpraca służb miejskich, w tym Zarządu Dróg Miasta Krakowa (odpowiadającego za oświetlenie uliczne) i straży miejskiej z funkcjonariuszami Komendy Miejskiej Policji.
– W razie odnotowania wzrostu niepokojących zdarzeń w mieście będzie rozważane wprowadzenie zmian w funkcjonowaniu oświetlenia ulicznego – zapowiada Urząd Miasta w Krakowie.
Na elektryczności oszczędza nie tylko Kraków, ale też inne miasta: m.in. Kołobrzeg czy Olsztyn, który od 17 kwietnia wyłączył iluminacje np. budynku ratusza, kilku kościołów czy też wieży obserwatorium astronomicznego.
– Oświetlenie uliczne i parkowe będzie funkcjonować dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom. Ograniczenie w poziomie świecenia będziemy wprowadzać w zależności od możliwości istniejących systemów zarządzania oświetleniem – podaje Urząd Miasta w Olsztynie.
Sprawdzają czy się opłaca
Część miast dopiero zastanawia się nad wprowadzeniem takich ograniczeń. Tak jest choćby w Lublinie.
– Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji chcemy poznać opinie policji i straży pożarnej, straży miejskiej oraz Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców oraz Zarządzania Kryzysowego w tej sprawie – mówi Joanna Stryczewska, z biura prasowego lubelskiego ratusza.
Podkreśla, że wyłączenie świateł może zmniejszyć bezpieczeństwo na drogach. – Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia, ponieważ kierowcy jeździli „na pamięć”, nie zważając na znaki, co w ostateczności spowodowało ponowne włączenie sygnalizacji – tłumaczy urzędniczka.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus pogrąża miejskie budżety. Zapłacą również mieszkańcy
I dodaje, że wskazanie ewentualnych oszczędności wymaga pogłębionych analiz. – Na łączny koszt składają się m.in. przewidywane zużycie i moc, które są różne w zależności od konkretnych lokalizacji, warunków pogodowych czy długości dnia – dodaje Joanna Stryczewska.
W Poznaniu władze miasta na razie nie zdecydowały się na ograniczenie wydatków na elektryczność.
– Obecnie analizujemy wydatki pod kątem cięć. Chcemy maksymalnie chronić inwestycje, więc szukamy oszczędności, np. poprzez wydanie dyrektorom wydziałów urzędu oraz kierownikom miejskich jednostek zalecenia o nie podejmowaniu działań skutkujących powstawaniem nowych zobowiązań pieniężnych, z wyjątkiem dotyczących przeciwdziałania COVID-19 czy niezbędnych dla zapewnienia ciągłości działania jednostki – zapowiada Joanna Żabierek, rzecznik prezydenta Poznania.
Także Bydgoszcz nie zdecydowała się na wygaszanie lamp po zmierzchu. – Tereny będące w zarządzie Prezydenta Miasta pozostają oświetlone. Bezpieczeństwo mieszkańców jest priorytetem. Cały czas wdrażamy wymianę oświetlenia we własnym zakresie oraz doskonalimy zarządzane oświetleniem – mówi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.
Dodaje, że miasto wykorzystuje automatykę do sterowania oświetleniem, co przynosi oczekiwane oszczędności tam, gdzie nie ma ruchu aut i pieszych. – Jeżeli jednak sytuacja w przyszłości będzie wymagała drastycznego ograniczenia wydatków z budżetu w związku z brakiem wpływów, nie wykluczamy podjęcia działań oszczędnościowych – zapowiada Marta Stachowiak.
CZYTAJ TAKŻE: Unijne miliony z regionalnych programów pójdą na walkę z koronawirusem
Światło daje bezpieczeństwo
Jednak część miast nie zamierza oszczędzać na miejskim oświetleniu.
– Wyłączenie oświetlenia na ulicach w czasie epidemii koronawirusa ciężko rozpatrywać w aspekcie ekonomicznym. Ulicami w nocy jeżdżą samochody i poruszają się piesi. Choć jest ich mniej niż zazwyczaj, to zaciemnienie miasta mogłoby wydatnie wpłynąć na bezpieczeństwo – tłumaczy Karolina Gałecka, rzecznik stołecznego ratusza.
Zapewnia, że Warszawa nie będzie oszczędzała na bezpieczeństwie ludzi, m.in. pieszych, najbardziej narażonych uczestników ruchu. – W sytuacji potrącenia pieszego, odpowiedzialność za wypadek ponosi zarządca drogi – podkreśla Karolina Gałecka.
Przyznaje, że podświetlenie różnego rodzaju obiektów, np. Pałacu Kultury i Nauki, mostów czy obiektów Starego Miasta, wykonane jest w technologii LED, a dzięki temu koszty ich podświetlenia są symboliczne.
– Działania miasta, szczególnie w okresie epidemii, muszą być racjonalne. Kilkadziesiąt tysięcy złotych, zaoszczędzone w ciągu tygodnia na oświetleniu ulicznym, nie będzie miało znaczącego wpływu na ogólny bilans kosztów pandemii w Warszawie, a może kosztować kogoś życie – kwituje rzecznik stołecznego ratusza.
CZYTAJ TAKŻE: Oto interaktywna mapa koronawirusa w Polsce
Także Katowice nie wyłączą latarni. – Nie planujemy ograniczeń oświetlenia w Katowicach – zapewnia Urząd Miasta.
A Krzysztof Pieczyński, radny Katowic dodaje, że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać. – Z powodu panujących obostrzeń ruch w mieście jest znikomy, szczególnie nocą, ale mogę tu przytoczyć dwa znane powiedzenia o tym, że „licho nie śpi” i „okazja czyni złodzieja”. Jednak takie rozwiązanie może prowokować do tego, by pod osłoną ciemności dokonywać włamań i rozbojów – uważa Krzysztof Pieczyński.
I dodaje, że mimo wszystko sporo osób musi pracować również nocami i miasto nie może zapominać, że nie ma wtedy nikogo na ulicach. – Uważam, że oczywiście oszczędności należy szukać, ale jednak gdzie indziej, a nie kosztem bezpieczeństwa – kwituje radny Pieczyński.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.