Koronawirus pogrąża miejskie budżety. Zapłacą również mieszkańcy

Ubytki w dochodach z PIT, CIT i z lokalnych opłat są pewne. Konieczne będę adekwatne cięcia wydatków.

Publikacja: 01.04.2020 15:51

Władze Wrocławia szacują, że wpływy z podatku CIT, płaconego przez większe firmy, będą niższe o ok.

Władze Wrocławia szacują, że wpływy z podatku CIT, płaconego przez większe firmy, będą niższe o ok. 40 procent

Foto: AdobeStock_janoka82

Ekonomiści ostrzegają, że gospodarkę, także polską, czeka w tym roku kryzys, jakiego jeszcze nie widzieliśmy. Spodziewany jest nagły upadek wielu przedsiębiorstw i masowe zwolnienia, co w oczywisty sposób przełoży się też na finanse państwa i samorządów.

PIT i CIT zagrożone

– Skala strat, jakie przyniesie pandemia koronwirusa, jest dziś trudna do oszacowania, ale na pewno będzie duża – mówi Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Olsztyna. – Widzimy, jaki jest kryzys w takich branżach, jak hotelarstwo, gastronomia, w branży szkoleniowej czy w szeroko pojętej branży rozrywkowej. I to się odbije nie tylko na finansach przedsiębiorców, ich pracowników i całych ich rodzin, ale także na budżecie miasta. Bo udziały w podatkach PIT i CIT to jedna czwarta dochodów naszego miasta – wyjaśnia.

CZYTAJ TAKŻE: Lokalne budżety na 2020 rok: mieszkańcy odczują cięcia

– Z pewnością najbardziej ucierpią szeroko pojmowane turystyka i gastronomia, a więc m.in. hotele, lokale usługowe, restauracje, sklepy inne niż spożywcze, kawiarnie i ich personel. W trudnej sytuacji znaleźli się również przewoźnicy. Straty każdej firmy, niezależnie od branży, odbiją się na budżecie miasta przez mniejsze wpływy z CIT i PIT – przyznaje Monika Chylaszek, dyrektor wydziału komunikacji społecznej Krakowa.

Bilety zawieszone

Ale to nie koniec spodziewanych strat w dochodach własnych. – Ze względu na zamknięcie z pewnością spadną również dochody z obiektów sportowych (basen, lodowisko itp.), instytucji kultury oraz wpływy z biletów komunikacji miejskiej – zauważa Ewa Grudniok, rzecznik tyskiego urzędu miasta.

W Olsztynie zamknięcie tylko Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zarządza obiektami sportowymi, oznacza ubytki w miejskiej kasie rzędu 700–800 tys. zł na miesiąc.

""

Parki, m.in. Park Podzamcze w Olsztynie, są od dziś zamknięte / fot. AdobeStock

regiony.rp.pl

– To przychody, których nie uzyskamy za bilety wstępu na baseny, odwołane imprezy sportowe i kulturalne, zawieszone zajęcia. Mamy straty, ale koszty pozostają praktycznie niezmienne, ponieważ musimy te budynki utrzymywać i płacić ludziom w nich zatrudnionym – mówi Marta Bartoszewicz. A niezrealizowane dochody ze sprzedaży biletów olsztyńskiej komunikacji miejskiej to setki tysięcy złotych w ciągu ostatnich trzech tygodni.

Podobnie jest w innych samorządach.

Inwestycje pod nóż

– Jest to także trudny czas dla miejskich muzeów oraz takich obiektów jak Centrum Kongresowe ICE i Tauron Arena Kraków, które musiały odwołać wiele imprez i wydarzeń – wtóruje Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta Krakowa.

Do tego trzeba też dodać ubytki we wpływach z opłaty targowej, opłat za parkingi, ale też czynszów za lokale miejskie, podatków od nieruchomości itp. Te ostatnie to efekt pomocy, jakiej samorządy udzielają firmom, które musiałyby zamrozić swoją działalność. Trudno też będzie zrealizować zaplanowane dochody ze sprzedaży majątku, bo sytuacja na rynku nieruchomości wydaje się dziś bardzo niepewna.

CZYTAJ TAKŻE: Kraków nie czeka na rząd. Zawiesza podatki i czynsze dla przedsiębiorców

Samorządowcy zapewniają, że na dziś nie ma zagrożenia dla świadczenia przez miasta usług publicznych. Ale ryzyko, że takie problemy się pojawią, rośnie z dnia na dzień. – W trakcie roku będziemy na bieżąco analizować kształtowanie się dochodów miasta i podejmować decyzje co do ewentualnego ograniczania wydatków. W pierwszej kolejności będą to zaplanowane, ale jeszcze nierozpoczęte inwestycje, remonty czy też zakupy inwestycyjne i doposażenia jednostek – mówi Ewa Grudniok z Tychów.

Trudne decyzje

– Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że obecna sytuacja niesie problemy finansowe dla samorządów – przyznaje Tomasz Sanecki, rzecznik Bytomia. – Jeśli nie zrealizujemy zaplanowanych przychodów i pozostaniemy bez wsparcia, może spowodować to brak środków na realizację bieżących zadań, takich jak wypłata wynagrodzeń, utrzymanie czystości czy też realizacji inwestycji w mieście – ostrzega.

""

regiony.rp.pl

– Niższe wpływy dochodów związane głównie z mniejszymi transferami z budżetu państwa (udziały w PIT i CIT) mogą spowodować ograniczenie zakresu i jakości świadczonych usług publicznych, ograniczenie zadań innych niż obligatoryjne, finansowanych ze środków własnych budżetu miasta oraz podjęcie decyzji o rezygnacji z realizacji niektórych zadań inwestycyjnych – informuje nas także Urząd Miasta Lublina. Wszyscy nasi rozmówcy przyznają, że sytuacja będzie wymuszała trudne decyzje, jakie wydatki trzeba będzie ciąć w pierwszej kolejności i w jakich obszarach obniżyć jakość świadczonych usług.

Apel do premiera

W tej trudnej sytuacji samorządowcy już poprosili premiera o pomoc. Liczą, że rząd zrekompensuje im spadek dochodów (w stosunku do planów) wywołany pandemią. O to jednak może być trudno, bo finanse budżetu centralnego mogą być w równie opłakanym stanie (przewidywany jest spadek dochodów ze wszystkich podatków, w tym VAT, składek ZUS i innych danin, a także gwałtowny wzrost wydatków związanych z realizacją tzw. tarczy antykryzysowej).

CZYTAJ TAKŻE: Wpływy z PIT: spustoszenie w lokalnych budżetach

Ale rząd może pomóc w inny sposób. Chodzi o szybką zmianę zapisów ustawy o finansach publicznych. Wedle obecnych przepisów wydatki bieżące samorządów muszą być co najmniej równe dochodom bieżącym. Nie mogą być wyższe, a najlepiej żeby były wyraźnie niższe. W liście do premiera Związek Miast Polskich i Unia Metropolii Polskich apelują, by znieść te przepisy na określony czas.

Elastyczne instrumenty

Proponują m.in., by w przypadku ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii (czy w innych sytuacjach kryzysowych) wykonane wydatki bieżące mogły być wyższe niż dochody bieżące o kwotę, o jaką dochody okazały się niższe od planowanych.

Takie rozwiązanie pozwoliłoby samorządom na bardziej elastyczne zarządzanie swoim budżetem i zaciągnięcie długu, by sfinansować bieżące funkcjonowanie miasta (obecnie można to robić tylko w przypadku inwestycji). Tym samym władze lokalne uzyskałyby takie możliwości reagowania na kryzys, jakie ma budżet centralny. Bez tych zmian miastom może grozić paraliż, który odczują wszyscy mieszkańcy.

""

Fot. Jerzy Dudek/Fotorzepa

regiony.rp.pl

Roman Ciepiela, prezydent Tarnowa

Ogłoszony stan epidemii już radykalnie zmniejsza i nadal będzie zmniejszał dochody miast i gmin. Nasze budżety już wcześniej zostały osłabione z powodu zmian podatkowych (i nie tylko) wprowadzonych przez rząd w 2019 roku. W wyniku zmian w podatku PIT, podwyższenia płacy minimalnej, podwyższenia płac nauczycieli oraz niedoszacowania wysokości subwencji oświatowej Tarnów, podobnie jak inne miasta i gminy w Polsce, znalazł się w niezawinionej przez lokalny samorząd trudnej sytuacji finansowej. Owe zmiany już skutkowały rezygnacją z niektórych zadań inwestycyjnych i obniżeniem nakładów na wiele dziedzin życia w mieście, a obecna sytuacja grozi destabilizacją miejskich finansów.

Nasz dotychczasowy wysiłek zbilansowania budżetu poprzez cięcia wydatków może stanowić tylko niewielki procent dalszych radykalnych kroków, jakie wymuszą na nas rygory nałożone na finanse samorządów. W moich oczach jest to jednak niemożliwe, gdyż zagrażałoby tak społecznym, jak i sanitarnym potrzebom miasta. W liście do premiera postulujemy reakcję, by uniknąć takiej sytuacji.

Mam nadzieję, że rząd podejmie w tym zakresie szybkie działania, tak by żadne miasto nie utraciło płynności finansowej, co pociągnęłoby ogromne negatywne skutki społeczne.

""

fot. Facebook

regiony.rp.pl

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia

Sytuacja, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy, będzie miała gigantyczny negatywny wpływ na budżet miasta. Choć dziś trudno dokładnie wyliczyć straty, to obecnie szacujemy, że z podatku CIT, który płacą większe przedsiębiorstwa, możemy dostać o 40 proc. mniej, czyli ok. 56 mln zł. Podatek PIT to jedno z naszych głównych dochodów, w założeniu miał przynieść 1,3 mld zł, ale z tego źródła może być o 10–15 proc., czyli 150–200 mln zł, mniej niż plan. Spodziewamy się, że podatek od czynności cywilnoprawnych spadnie o 40 mln zł, wpływy ze sprzedaży mienia – o 30 mln zł, z opłaty za parkowanie – o 2 mln zł, a wpływy z biletów komunikacji miejskiej – nawet 90 proc., czyli o 170 mln zł. Tylko te pozycje, które przedstawiłem, to prawie pół miliarda złotych potencjalnych strat.

Mamy też pakiet pomocowy dla wrocławskich przedsiębiorców, w którym zawieszamy czynsze w lokalach komunalnych i na gruntach gminnych, nie będzie też opłat za ogródki gastronomiczne itp. Chcemy pomoc, co oznacza pewne ubytki w budżecie, który został zaplanowany na 5,3 mld zł dochodów. W obecnej sytuacji wszyscy stracimy. Zapewne trzeba będzie dokonywać pewnych cięć w wydatkach, proszę mieszkańców o zrozumienie. Sytuacja będzie trudna dla nas wszystkich.

""

fot. Darek Golik

regiony.rp.pl

Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy

Dochody dużych miast w dużej mierze zależą od koniunktury gospodarczej. Liczymy się ze spadkiem CIT o około jedną trzecią, z załamaniem dochodów z podatku od czynności cywilnoprawnych o 50 proc. oraz spadkiem dochodów z PIT o ok. 10 proc. To samo może dotyczyć podatku od nieruchomości i opłat lokalnych. Tylko to oznacza ubytek dochodów przekraczający 11 mld zł dla wszystkich samorządów. Do tego dochodzą dodatkowe wydatki na walkę ze skutkami koronawirusa, w tym wsparcie szpitali i pomocy społecznej, jakie ponoszą polskie samorządy, ponieważ chcą pomóc. W efekcie dużym miastom grozi niewypłacalność, co będzie skutkowało brakiem pieniędzy na realizację bieżących zadań i usług na rzecz mieszkańców oraz wstrzymaniem realizacji planów inwestycyjnych.

Bez współpracy władz centralnych i jednostek samorządu terytorialnego nie uda się skutecznie przeciwdziałać skutkom tego kryzysu. W celu uniknięcia kryzysu finansów samorządowych i niewypłacalności samorządów, w szczególności dużych miast, wspólnie apelujemy o wprowadzenie mechanizmu rekompensaty, m.in. poprzez adekwatny wzrost subwencji ogólnej, zawieszenie wpłaty tzw. janosikowego przez samorządy do końca 2023 r., a także zmiany ustawy o finansach publicznych w zakresie m.in. lokalnych budżetów.

Ekonomiści ostrzegają, że gospodarkę, także polską, czeka w tym roku kryzys, jakiego jeszcze nie widzieliśmy. Spodziewany jest nagły upadek wielu przedsiębiorstw i masowe zwolnienia, co w oczywisty sposób przełoży się też na finanse państwa i samorządów.

PIT i CIT zagrożone

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Finanse w regionach
Rząd przedstawi szczegóły o finansach samorządów w ciągu miesiąca?
Finanse w regionach
Wszystkie regiony Polski gonią unijną zamożność, ale w różnym tempie
Finanse w regionach
Spór o finansne samorządów w Sejmie
Finanse w regionach
Stopy procentowe uderzają w samorządy. Co to oznacza dla mieszkańców?
Finanse w regionach
Ceny energii: Tsunami oddala się od polskich miast