Nawet 6,6 mld zł mogła pochłonąć obsługa długu samorządów w 2023 r., czyli zapłacone odsetki od kredytów, pożyczek czy wyemitowanych obligacji. Jeśli ta prognoza się sprawdzi, oznaczać to będzie wzrost tego typu kosztów o ponad 50 proc. w stosunku do 2022 r. i aż sześciokrotny wzrost w porównaniu z 2021 r.
Tak drastyczny przyrost wydatków związanych z obsługą zadłużenia nie doprowadzi lokalnych budżetów do bankructwa. Miasta deklarują, że regularnie regulują swoje zobowiązania, jednak w ogólnej mizerii finansowej każdy dodatkowy koszt to dla samorządów dodatkowy problem.
Co dla samorządów oznaczają wysokie koszty obsługi długu?
Przede wszystkim im więcej trzeba przeznaczyć na odsetki, tym mniej zostaje na inne ważne potrzeby. To szczególnie istotne w dużych miastach, gdzie koszty obsługi długu idą w dziesiątki czy nawet setki milionów złotych. Przykładowo, Warszawa na ten cel przeznaczyła w 2022 i 2023 r. po niemal 185 mln zł, a Kraków 192 mln zł w 2022 r. i aż 325 mln zł w 2023 r.
Czytaj więcej
Wiele samorządów funkcjonuje na oparach finansowych, a to uniemożliwia planowanie i realizację inwestycji czy pozyskiwanie środków unijnych – mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.
Samorządowcy tłumaczą też, że wpływa to negatywnie na ich wskaźniki finansowe, a w ślad za tym – na możliwość zaciągania nowych zobowiązań i potencjał inwestycyjny. – Wzrost kosztów obsługi długu utrzymujący się od 2022 r. dla budżetu Białegostoku jest bardzo dotkliwy i odczuwalny – podkreśla Stanisława Kozłowska, skarbnik miasta. W Białymstoku koszty obsługi długu wzrosły z 7,9 mln zł w 2021 do 38,9 mln zł w 2022 r. i 51,1 mln zł w 2023 r. Plan na 2024 r. to 56,8 mln zł.