Pierwszy taki wrzesień

Nadal jest wiele pytań bez odpowiedzi i apeli bez odzewu ze strony rządu.

Publikacja: 01.09.2020 08:00

Iwona Waszkiewicz, wiceprezydentem Bydgoszczy i przewodniczącą Komisji Unii Metropolii ds. Edukacji.

Iwona Waszkiewicz, wiceprezydentem Bydgoszczy i przewodniczącą Komisji Unii Metropolii ds. Edukacji. Fot./materiały prasowe

Foto: Iwona Waszkiewicz, wiceprezydentem Bydgoszczy i przewodniczącą Komisji Unii Metropolii ds. Edukacji. Fot./materiały prasowe

1 września 2020 r. rozpocznie się niezwykle trudny nowy rok szkolny, inny niż wszystkie poprzednie. Wśród dyrektorów szkół, nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców wzbudza lęk i niepokój. Brak jasnych uregulowań prawnych na poziomie rządowym i przerzucenie całej odpowiedzialności na dyrektorów potęguje poczucie niepewności i utrudnia dobre przygotowanie placówek oświatowych. Samorządy, dyrektorzy szkół i nauczyciele, którzy w ostatnich kilku latach już wiele razy rozpoczynali trudny rok szkolny, wdrażając niepotrzebną i przygotowaną w pośpiechu reformę oświaty, tym razem zostali zmuszeni do zorganizowania pracy placówek oświatowych w czasie pandemii bez wsparcia i pomocy ze strony MEN.

Wydanie Specjalne Życia Regionów
Przed jakimi wyzwaniami stoją miasta metropolie i regiony?

Najbliższe miesiące będą czasem wielkich starań, by utrzymać oświatę na jak najlepszym, możliwie wysokim poziomie. Na początku wybuchu pandemii, wiosną, edukacja nie została otoczona szczególną troską państwa – odsunięto ją na dalszy plan. Pandemia unieruchomiła prawie wszystkie dziedziny życia – trudno więc było się dziwić, że w oświacie skoncentrowano się na działaniach jedynie niezbędnych i interwencyjnych.

W dalszej perspektywie może to jednak doprowadzić do nieodwracalnych negatywnych skutków, m.in ogromnych kontrastów zarówno w dostępie do nauki, jak i w faktycznym procesie kształcenia czy problemów wychowawczych wynikających z braku kontaktów społecznych. Doświadczenia z minionego roku szkolnego wyraźnie dowodzą, że fizyczna obecność uczniów w szkole jest dla nich z wielu względów niezwykle ważna. Niezbędne są również efektywne narzędzia do kontynuowania nauki w sposób zdalny.

Skoro już w czerwcu w Ministerstwie Edukacji rozpoczęto intensywne prace nad rozwiązaniami merytorycznymi i prawnymi dotyczącymi nowego roku szkolnego, to czemu nie widzimy ich efektu? Nie wykorzystano w pełni doświadczeń i potencjału nauczycieli, dyrektorów i samorządów do opracowania nowych regulacji, a na namyślenie się i konsultacje projektów aktów prawnych dano stronie samorządowej kilka godzin. Opublikowanie mało precyzyjnych rozporządzeń na dwa tygodnie przed 1 września odbieramy jako wyraz zarówno bagatelizowania zagrożenia kolejną falą zachorowań, jak i lekceważenia całego środowiska oświaty.

1 września już niebawem, a nadal jest wiele pytań bez odpowiedzi i apeli bez odzewu ze strony rządu. Dyrektorzy szkół z pomocą urzędników samorządowych gorączkowo opracowują własne regulaminy i procedury. Obawiają się jednak ogromnej odpowiedzialności, którą niesie konieczność podejmowania decyzji w sprawach, w których nie są przecież ekspertami.

Powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne powinny uruchomić infolinie przeznaczone dla pracowników oświatowym i to służby sanitarne powinny wziąć na siebie główny ciężar decyzyjny. Mimo starań dyrektorom placówek trudno będzie wypełnić niektóre wytyczne GIS. Jak zachować dystans w szkołach w dużych miastach, do których chodzi kilkuset, a nawet tysiąc uczniów, a w klasach często uczy się ich ponad 30? W miarę możliwości technicznych i wyposażeniowych można zaplanować edukację hybrydową. Takie rozwiązania rekomendują niektóre duże samorządy, bo to zmniejszyłoby liczbę uczniów na korytarzach, w szatniach czy stołówkach. Natomiast pomysł z podziałem na mniej liczne grupy łączy się z koniecznością zatrudnienia większej liczby nauczycieli lub wydłużeniem ich czasu pracy. Rząd powinien zatem uruchomić specjalny fundusz umożliwiający realizację tego typu rozwiązań.

Pandemia wirusa SARS-CoV-2 to zły czas dla finansów oświaty i dla dochodów samorządów. Budżety JST, uszczuplone w związku z ostatnimi zmianami podatkowymi, obecnie muszą sobie radzić z nieprzewidzianymi kosztami gospodarczego lockdownu. Na te trudności nakłada się brak finansowania z budżetu państwa podwyżek dla nauczycieli i coraz większa luka pomiędzy rzeczywistymi wydatkami na oświatę a otrzymywaną od rządu subwencją. Samorządy zostały zmuszone do ograniczenia własnych wydatków na zaplanowane wcześniej przedsięwzięcia, na kulturę, sport, a także na edukację. W wielu miastach konieczna była rezygnacja z inwestycji oświatowych czy ograniczenie oferty zajęć pozalekcyjnych.

O zmiany przepisów regulujących finansowanie oświaty samorządy dopominają się od lat. Nowy model edukacji z jasnymi standardami i źródłami finansowania obiecywała minister Anna Zalewska, a podczas okrągłego stołu edukacyjnego także premier Mateusz Morawiecki. Niestety, nie doczekaliśmy się spójnej koncepcji czterech filarów oświaty. Prace zostały wstrzymane i nie wypracowano ani nowego projektu finansowania zadań oświatowych, ani nowych regulacji dotyczących statusu zawodowego nauczycieli.

Wszyscy chcielibyśmy jak najszybciej wrócić do normalności lub taką nową „normalność” na nowych warunkach budować. Oświata w polskich szkołach po Covid-19 może wymagać długiej rekonwalescencji. Warto więc, żeby strona rządowa we współpracy ze środowiskiem oświaty jak najszybciej podjęła prace dające realną poprawę stanu polskiej edukacji.

—Autorka jest wiceprezydentem Bydgoszczy i przewodniczącą Komisji Unii Metropolii ds. Edukacji

Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów
Okiem samorządowca
Hanna Zdanowska: Nie chcemy sięgać głębiej do kieszeni mieszkańców