Reklama
Rozwiń

O krok od nowego lockdownu. Może go sprowokować głupota

Koronaparty na Krupówkach, tłumy narciarzy w Szczyrku, gdzie brakowało miejsc do parkowania. Polacy masowo chcą bawić się w górach – tyle, że może się to skończyć kolejnym lockdownem.

Publikacja: 17.02.2021 16:44

Zakopiańskie Krupówki  są świetnym przykładem „turystyfikacji”.

Zakopiańskie Krupówki są świetnym przykładem „turystyfikacji”.

Foto: shutterstock

– Nawet nie próbuję myśleć, co może oznaczać nowy lockdown, gdyż branża jest u kresu wytrzymałości finansowej. Utrzymanie rygorów i ich stosowanie jest niezbędne, ale nie może ono polegać na zamknięciu branży turystycznej, ale na możliwości prowadzenia działalności w rygorze sanitarnym – uważa Piotr Ryba, burmistrz Krynicy-Zdrój.

Ryzykowna impreza na Krupówkach

Ostatni weekend był pracowity dla policjantów z Zakopanego. Część turystów, którzy przyjechali do stolicy polskich Tatr, urządziła sobie koronaparty na głównym deptaku miasteczka.

Na Krupówkach zgromadziło się kilka tysięcy osób. Kilkaset z nich nie przestrzegało obowiązujących przepisów. – Odnotowaliśmy koło 300 interwencji, głównie wobec nietrzeźwych, wulgarnych i agresywnych osób. Dwie osoby odpowiedzą za atak na policjantów – informuje asp. sztab. Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji.

W sumie policja nałożyła 164 mandaty karne, w tym 121 za brak maseczek. 49 spraw skierowano do sądu w sprawach o wykroczenia. Całą noc powtarzały się bowiem burdy i awantury w pensjonatach czy hotelach w gminie Bukowina Tatrzańska, w Kościelisku – a na obrzeżach Zakopanego przy pensjonacie spłonął samochód. Było to prawdopodobnie celowe podpalenie.

– Pandemia powoduje, że liczba interwencji wzrasta, bo oprócz przypadków zakłóceń ładu i porządku policjanci reagują na łamanie przepisów sanitarnych. W miniony weekend policjanci i inspektorzy sanepidu przeprowadzili blisko 90 kontroli w hotelach, pensjonatach, punktach gastronomicznych i stacjach narciarskich oraz w dyskotekach. Stwierdzono jedną nieprawidłowość w restauracji – mówi asp. sztab. Roman Wieczorek.

CZYTAJ TAKŻE: Kurort w opałach. „Widać, że zaczęły się zwolnienia z pracy”

Jak mówił Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego, większość turystów przestrzegała zasad sanitarnych, natomiast chuligańskie wybryki dotyczyły grup tzw. pseudokibiców skoków, którzy nie potrafią wypoczywać pod Tatrami, cieszyć się kontaktem z przyrodą czy osiągnięciami naszych sportowców.

– Turyści, kibice, nie mają gdzie usiąść i gdzie rozładować swoich emocji. Zawsze po emocjach sportowych związanych ze skokami kibice chętnie szli do lokali. Tym razem, z uwagi na obostrzenia, są one zamknięte – mówił burmistrz. Zapewniał też, że nie podważa decyzji o zamknięciu lokali gastronomicznych.

Wydarzenia z Zakopanego skomentował też minister zdrowia Adam Niedzielski. – Nie chciałbym, żeby Krupówki stały się początkiem trzeciej fali pandemii koronawirusa w Polsce. Tańce i śpiewy na zakopiańskich Krupówkach w weekend to „drastyczne zwiększenie ryzyka” – uważa minister.

Muszą pilnować narciarzy

Tłumy były nie tylko w Zakopanem. We wtorek dziesiątki narciarzy zjechało do Szczyrku, tak że nie było gdzie zaparkować. Korek oczekujących na wjazd do kurortu rozpoczynał się w Mesznej, od ronda przy zjeździe z krajowej jedynki.

Na zdjęciach, które zamieściły lokalne portale internetowe, widać oczekujących na wjazd kolejką kilkudziesięciu narciarzy, którzy stoją blisko siebie.

Zgrupowali się przed wejściem między specjalnymi barierkami przygotowanymi przez ośrodek – które ustawione zostały, paradoksalnie, by ułatwić zachowanie dystansu.

Inspektorzy Sanepidu z Bielska-Białej w asyście policjantów skontrolowali ośrodek narciarski Szczyrk Mountain Resort. Stwierdzono, że wśród osób oczekujących na wyjazd kolejką nie był zachowywany dystans społeczny, ale nie była to wina ośrodka.

CZYTAJ TAKŻE: W górskim kurorcie liczą straty. „Czekają nas ciężkie lata”

Inspektorzy rozmawiali z odpowiedzialnymi za organizację ruchu w ośrodku i wskazali możliwe postępowanie, które ma zmniejszyć ryzyko skracania dystansu. To m.in. ma wydłużyć wytyczone płotkami miejsca, między którymi stoją oczekujący na wyjazd.

Inne kurorty nie spodziewają się powtórki takich sytuacji u siebie. – W Zieleńcu mamy znacznie mniejszą ilość noclegów, a przy założeniu dodatkowego limitu 50 proc. obłożenia, osób nocujących jest niewiele – zauważa Grzegorz Głód, z Zieleniec Ski Arena.

Dodaje, że ośrodek na pierwszym miejscu postawił reżim sanitarny. – Wszyscy, którzy nie stosują się do nadrzędnych zasad, głównie do noszenia maseczek, muszą się liczyć z tym, że zostaną wyproszeni z terenu ośrodka bądź ich SKI Pass przestanie działać – wylicza Grzegorz Głód.

Poza tym przy każdym ze stoków są pracownicy, by pilnować reżimu sanitarnego tak, by wszyscy się do niego stosowali – głównie w kolejkach do kas oraz do najbardziej uczęszczanych wyciągów.

Przedstawiciel Zieleniec Ski Arena podkreśla, że wszędzie, gdzie to możliwe, emitowane są komunikaty apelujące o zachowanie reżimu sanitarnego. W całym Zieleńcu działa aż 31 kolei i wyciągów, co daje przepustowość ponad 25 tys. osób na godzinę.

– Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, co możliwe. Teraz tak naprawdę pozostaje kwestia zdrowego rozsądku wszystkich tych, którzy zamierzają odwiedzić Zieleniec oraz konsekwencja w stosowaniu się do zaleceń i panującego reżimu sanitarnego – dodaje Grzegorz Głód.

Wzrostowe treny zachorowań, a to nie wróży dobrze

A rząd straszy powrotem obostrzeń, jeśli krzywa zachorowań wciąż będzie rosła. W poniedziałek liczba nowych przypadków wyniosła 5,2 tys., a w środę odnotowano już 8694 i 279 osób zmarłych.

CZYTAJ TAKŻE: Burmistrz Zakopanego: Naszych strat nie sposób dziś oszacować

– Odwraca się tendencja, która do tej pory oznaczała spadek dziennych liczb zachorowań – przyznał na dzisiejszej konferencji Adam Niedzielski, minister zdrowia.

Zapowiedział, że w sprawie przywracania obostrzeń rząd będzie posługiwał się średnimi tygodniowymi. – Jeszcze jest przestrzeń do średniej w wysokości 10 tys. zakażeń – dodał minister Niedzielski.

I samorządy, i firmy związane z turystyką, boją się kolejnego lockdownu. – Nawet nie próbuję myśleć, co może oznaczać nowy lockdown, gdyż branża jest u kresu wytrzymałości finansowej. Utrzymanie rygorów i ich stosowanie jest niezbędne, ale nie może ono polegać na zamknięciu branży turystycznej, ale na możliwości prowadzenia działalności w rygorze sanitarnym – powiedział Piotr Ryba, burmistrz Krynicy-Zdrój.

Dodał, że jako samorząd może jedynie apelować do turystów o rozsądek i rozwagę. Poza tym gmina wspiera policję poprzez oddelegowanie strażników Straży Miejskiej do pomocy. – Ale te działania nie likwidują przyczyn zagrożenia epidemicznego – zauważa burmistrz Ryba.

Z regionów
Telewizyjne imprezy sylwestrowe. Zyskują na nich miasta oraz lokalny biznes
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Z regionów
Święta powodzian. Wspólne wigilie i kolacje w samotności
Z regionów
Świąteczne iluminacje w miastach. Oryginalne, ale nie za drogie
Z regionów
Anna Kovbasiuk: Miasta przyszłości
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Z regionów
Rok 2024 był rokiem przełomu dla samorządów i ich władz
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay