Raczej nie ma na to szans. – Mieszkaniec aglomeracji nie może płacić za bilet tyle samo co mieszkaniec Warszawy, bo to na mieszkańcach stolicy spoczywa finansowanie komunikacji w postaci podatków, a nie tylko opłat za bilety – tłumaczy Karolina Gałecka, rzecznik stołecznego ratusza.
Tyle co w Warszawie
Od wielu miesięcy społecznicy z Lepszego Sulejówka, lokalnej organizacji miejskiej, wspierani przez włodarzy tego miasta walczą o tańsze bilety okresowe komunikacji miejskiej. Chcą, by kosztowały ich tyle, ile mieszkańców Warszawy.
Mieszkańcy stolicy, którzy płacą tu podatki, za 30-dniowy bilet z Kartą Warszawiaka muszą wydać tu 98 zł, a za 90-dniowy – 250 zł. A z kolei mieszkańcy Sulejówka płacą za nie odpowiednio – 120 zł i 330 zł.
Aktywiści i samorządowcy z kilku podwarszawskich gmin zaproponowali IV grupę dopłat, która umożliwiałaby zrównanie opłat za zakup imiennych biletów okresowych w strefie 1 i 2 dla osób posiadających „Kartę Warszawiaka” oraz posiadających bilet metropolitarny w ramach rozszerzonej oferty Warszawa+.
CZYTAJ TAKŻE: Komunikacja miejska wraca do życia. „Koszty rosną, a rząd jest głuchy”