Właściciele hoteli mają problemy z płynnością finansową. Mimo trwających wakacji zainteresowanie wypoczynkiem jest dużo mniejsze niż np. rok temu. Powód? Koronawirus. Pomóc ma bon turystyczny. Czy wystarczy? Zdania są podzielone, ale wszyscy mówią jedno – nie zaszkodzi.
Sezon na półmetku
Według czerwcowych badań Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego aż 87 proc. hoteli ma problemy z utrzymaniem płynności finansowej. W dwóch trzecich obniżono ceny, by przyciągnąć gości. W wielu ograniczono obsługę. Dużo więcej jednak zrobić się już nie da.
– Stoimy pod ścianą – mówi Janusz Wasilewski, właściciel dwóch pensjonatów na Mazurach. I wyjaśnia, że konkurencja jest ogromna, zainteresowanie mniejsze niż zwykle w wakacje, a koszty spowodowane przez zarazę spore.
– Dla wielu z nas problemem stają się powoli koszty wzmożonej dezynfekcji pokoi i części wspólnych w pensjonatach. Nie mówiąc już o częstszej wymianie pościeli, ręczników itd. Taki stan trwa już kolejny miesiąc, a środki, z których korzystamy, stale drożeją – dodaje Wasilewski.
Robert Kostrzewa wraz z bratem prowadzi mały hotelik w Szczawnicy. – Musieliśmy zwolnić połowę personelu. Większość prac wykonujemy dziś sami. Czasem pomagają przyjaciele – mówi „Życiu Regionów”. I to, jego zdaniem, zdecydowało o tym, że jeszcze nie zamknęli interesu., choć oszczędności już nie mają, a długi rosną.