Jednym z głównych punktów Lubuskiego Kongresu Gospodarczego była dyskusja o środowisku i ekologicznych wyzwaniach, jakie stoją przed biznesem oraz administracją publiczną. Nim jednak paneliści pochylili się nad tym tematem, na scenie wystąpił profesor Leszek Balcerowicz. Ekonomista podsumował bieżącą sytuację gospodarczą Polski oraz przedstawił swoje prognozy na przyszłość.
Podkreślał, że obecne dobre wskaźniki ekonomiczne nie świadczą o skuteczności rządzących, ale są efektem sprzyjającej koniunktury w innych krajach UE. Wskazał, że polska gospodarka w latach 2016–2019 rzeczywiście przyspieszyła i dla wielu ludzi jest to sygnałem, że wszystko jest w porządku.
Marszałek Elżbieta Anna Polak i prof. Leszek Balcerowicz przysłuchują się obradom kongresu / fot. lubuskie.pl
– Ale wiemy, że jedną z większych manipulacji jest traktowanie bieżących danych jako gwarancji, że w przyszłości też będzie dobrze. To mi przypomina Gierka. Bonanza, a co potem – to już nieważne. To również przypomina Grecję, której rządy drastycznie zwiększały wydatki, aż doszło do załamania – mówił prof. Balcerowicz i przekonywał, że dobry czas dla polskiej gospodarki się kończy, gdyż postępująca centralizacja państwa oraz upolitycznienie kolejnych sfer życia publicznego na długą metę zawsze okazują się hamulcem rozwoju. – Wszystkie kraje, który miały ustrój polegający na centralizacji władzy, płaciły cenę pod postacią zatrzymania rozwoju. Nie ma żadnego wyjątku – przestrzegał prof. Balcerowicz.
Ekologia musi wrócić do samorządów
Centralizacja władzy i jej negatywne konsekwencje są kwestią, co do której zgodni byli też paneliści dyskusji pod tytułem „Polska świeci się na czerwono”, dotyczącej degradacji środowiska naturalnego oraz sposobów, by ją ograniczyć. – Musimy zadbać o konsekwencje rozwoju gospodarczego – apelował prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. Odwołał się do problemu smogu w polskich miastach i wskazał, że choć „unijne pieniądze leżą na półce”, rząd nie potrafi ich wykorzystać. – Potrzeba pieniędzy i one są, ale ktoś je kisi i trzyma w kieszeni. Teraz mówi się, że skoro zostały nam cztery lata na ich wydanie, to żeby nie było obciachu, może dogadamy się z tymi samorządami – ironizował.
CZYTAJ TAKŻE: Miasta finansują floty ekologicznych autobusów