Tramwaj to nie tylko środek transportu. – To także czynnik odnowy urbanistycznej miast i poprawy ich wizerunku – czytamy w raporcie Instytutu Sobieskiego zatytułowanym „Tramwaj dla polskich miast”. Jego autorzy podkreślają, że zasadą współczesnego tramwaju jest maksymalna dostępność przestrzenna: nie współdzieli on szerokich arterii z ruchem kołowym, lecz wnika w centra miast, nierzadko w wąskie ulice stref pieszych. Podobnie wpisuje się we wnętrza osiedli mieszkaniowych, kampusów uczelnianych, a nawet galerii handlowych.
– Tramwaj działa centrotwórczo. Przez zwiększenie dostępności i zmianę wizerunku przyczynia się do ożywienia śródmieścia. Więcej ludzi, więcej pieszych to więcej bywalców śródmiejskich placówek handlu i rozrywki. Wzdłuż całej trasy zwiększa się wartość nieruchomości i ruch budowlany. To efekt analogiczny do metra w mieście wielkim – piszą autorzy.
Marzenie Kielc
Na 11 polskich miast między 200 a 500 tys. ludności, w czterech nie ma linii tramwajowych: w Lublinie, w Białymstoku, Gdyni czy w Radomiu. W przedziale ośrodków od 150 do 200 tys. ludności znajduje się zaś siedem miast – w tym trzy bez tramwaju.
CZYTAJ TAKŻE: W Krakowie tramwaj pojechał bez motorniczego
W raporcie Instytutu Sobieskiego przedstawiono koncepcje nowych sieci transportu szynowego w pięciu miastach. Są one zróżnicowane, zależnie od wielkości i struktury przestrzennej miasta bądź aglomeracji. Najbardziej klasyczne przypadki to Kielce i Radom, dla których zaproponowano po dwie krzyżujące się linie tramwaju miejskiego.