Familijny samorząd. Gdzie w wyborach samorządowych 2024 startują całe rodziny?

Małżeństwa, rodzeństwa, rodzice razem z dzieci – walczą wspólnie o mandaty radnych, czy też włodarzy miast i gmin. Czasami z różnych komitetów wyborczych.

Publikacja: 04.04.2024 18:24

Wybory samorządowe odbędą się w Polsce 7 kwietnia 2024 roku

Wybory samorządowe odbędą się w Polsce 7 kwietnia 2024 roku

Foto: Adobe Stock

- Koligacje rodzinne w polityce nie były niczym złym, a nawet czasem normalnym, choćby w Grecji rodzina Papandreu, ale czasami bywają sytuacje bardzo trudne czy kontrowersyjne, jak z rodziną Bushów czy Clintonów w USA – mówi  prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zauważa też, że w Polsce więzy rodzinne nadal są bardzo silne, i nie da się uniknąć rodzin w polityce. – Jeśli wchodzą do niej osoby merytorycznie przygotowane, z kompetencjami, to nie ma nic w tym złego, gorzej gdy wykorzystuje się znane nazwisko do tego, by zaistnieć. Wówczas nic dobrego z tego nie wyniknie –  przestrzega ekspert.

Wybory samorządowe 2024. Rodzina na różnych szczeblach samorządu

W Polsce mamy aż 46 558 radnych, z czego 39 416 w radach gmin, miast i miejskich, 6170 w radach powiatów, 552 w sejmikach wojewódzkich. A dodatkowo 420 w radach 18 dzielnic Warszawy. Poza tym jest 1464 wójtów, 906 burmistrzów, 107 prezydentów miast.

Więc jak widać stanowisk do obsadzenia w kwietniowych wyborach jest całkiem sporo. Samorząd cieszy się dużą popularnością, bo o mandat walczy niemal 200 tys. kandydatów. W tym wielu ze sobą spokrewnionych.

Jednym z kandydatów na prezydenta stolicy jest 81-letni Janusz Korwin-Mikke, który startuje z komitetu „Bezpartyjni”. Chce też zostać radnym Warszawy. A jego 37-letnia żona Dominika walczy, by zasiąść w sejmiku Mazowsza. Z kolei syn polityka z pierwszego małżeństwa, 47-letni Jacek, chce być radnym powiatu otwockiego. Wystawił go komitet „Koalicja dla Przyszłości”.

Czytaj więcej

Walczą sami ze sobą. Jak wygląda kampania w gminach z jednym kandydatem

Rodzinnie też idzie do samorządu 45-letni poseł Przemysław Wipler. Chce zostać prezydentem stolicy z ramienia Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców, a jego 18-letnia córka Marta – swoją karierę w samorządzie planuje zacząć od sejmiku Mazowsza. Startuje z tego samego komitetu,  co ojciec.

Od dwóch kadencji radnym PiS w Ursusie jest 32-letni Łukasz Nejman, a teraz walczy o trzecią kadencję w tej dzielnicy.  Jego żona 30–letnia Marta Borczyńska jest od pięciu lat radną Targówka, a także rzecznikiem stołecznego PiS-u.

-  Przez ten czas udało się zrobić dużo dobrego. Nigdy nie bałam się podejmować trudnych czy kontrowersyjnych tematów. Nasza dzielnica ma ogromny potencjał, a ja zapał i siłę do działania – twierdzi radna Borczyńska, która w tej samej dzielnicy walczy o reelekcję.

Były poseł PiS-u Zdzisław Sipiera walczy o mandat radnego sejmiku Mazowsza. A jego syn Konrad, zastępca prezydenta Pruszkowa, chce zostać radnym powiatu pruszkowskiego.

Bardzo rodzinna Ostrołęka. Małżeństwa i rodzeństwa startują do Rady Miasta

Jeszcze ciekawsza sytuacja jest w Ostrołęce. Tu - jak podaje portal mojaostroleka.pl - może się zdarzyć, że w Radzie Miasta zasiądą małżeństwa. Na listach wyborczych znaleźli się m.in. Natalia Matuszewska-Kulik i Łukasz Kulik (Ostrołęka dla Wszystkich) czy Ewa i Adam Kurpiewscy (Koalicja Obywatelska).

Zarówno Łukasz Kulik jak i Adam Kurpiewski startują jednocześnie na prezydenta. Więc może się, zdarzyć, że któryś z nich zostanie włodarzem miasta, a żona - radną. 

Do Rady Miasta Ostrołęki kandyduje też Krystyna Kurpiewska - mama Adama. 

To nie jedyna rodzina Kurpiewskich, która walczy o mandaty w Ostrołęce. Komitet Ostrołęka na Pokolenia wystawił na radnych Stanisława, jego żonę Marię Magdalenę oraz syna Tomasza.

A dodatkowo  także brat Marii Magdaleny Parzychowskiej-Kurpiewskiej – Wojciech Parzychowski startuje na radnego z komitetu „Nasza Ostrołęka”. Z kolei radnym powiatowym chce zostać inny brat rodzeństwa Krzysztof Parzychowski.

Radnymi Ostrołęki chce też zostać małżeństwo Ewa i Grzegorz Makowieccy. Kobieta jest  z komitetu Koalicja dla Ostrołęki, a jej mąż z  Prawa i Sprawiedliwości. Choć to różne, to jednak współpracujące ze sobą. komitety.

Czytaj więcej

Problemy widać z daleka? Kim są zamiejscowi kandydaci w wyborach samorządowych

Z różnych list startuje też dwóch Juchniewiczów. Robert z listy PiS, a jego syn Aleksander z Koalicji dla Ostrołęki. Z tej samej listy radnymi chce zostać dwóch braci Prusaczyków: Paweł i Robert, a ich kolejny brat, Mariusz chce być radnym powiatu z list PiS.

Były prezydent Ostrołęki Janusz Kotowski chce zostać radnym sejmiku z list PiS, a jego żona Ewa chce być radną miejską (Koalicja dla Ostrołęki).  Z kolei Janusz Boruch startuje z list Lewicy do sejmiku, a jego córka Aleksandra do rady miasta (z listy Ostrołęka dla Wszystkich).

Startuje syn, startuje ojciec. Niebezpieczne rodzinne powiązania?

Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk walczy o reelekcję, ale też o mandat radnego miasta z własnego komitetu. Jest liderem listy w okręgu nr 4 (Przedmieście Oławskie, Jagodno, Krzyki, Oporów) i w wyścigu o mandat nie jest sam.

Okazuje się, że radnym miasta z jego komitetu chce też zostać jego ojciec 71-letni Zbigniew Sutryk, który dostał  siódme miejsce w okręgu nr 2 (Ołbin i Wielka Wyspa). 

Kontrkandydatem Sutryka w wyborach prezydenckich we Wrocławiu jest Jerzy Michalak. Stratuje z poparcia komitetu Stowarzyszenie „Bezpartyjni Samorządowcy”. Chce też być radnym Wrocławia.

Ale on także nie idzie sam. O mandat radnego Wrocławia ubiega się też jego ojciec 83-letni Andrzej Michalak. On będzie walczył o mandat w okręgu nr 7 (Karłowice, Kowale, Psie Pole) z pozycji nr 7.

Z komitetu Sutryka do rady miasta startuje też 19-letni Michał Rańda, syn Pawła Rańdy, wioślarza, wicemistrza olimpijskiego i medalisty mistrzostw świata i Europy. Dostał szóste miejsce w okręgu obejmującym m.in. Stare Miasto i Psie Pole.

Z kolei jego ojciec, 45-letni Paweł chce być radnym sejmiku dolnośląskiego z list Koalicji Samorządowej OK Samorząd.

Radnymi sejmiku, tyle że podlaskiego, chce zostać m.in. małżeństwo Justyna i Robert Więcko ze wsi Dorożki. Oboje startują z komitetu „Obywatele dla Obywateli”.

– Żona postanowiła mnie wesprzeć i też startuje w wyborach, choć z innego okręgu. Raczej konfliktu między nami nie będzie, bo jak jedno z nas dostanie mandat to już będzie duży sukces – mówi nam Robert Więcko.  

Zdaniem profesora Chwedoruka koligacje rodzinne, zwłaszcza na niższych szczeblach samorządu, gdzie jest niewielka społeczność, mogą prowadzić do zjawiska tzw. caciquismo (kacykizm, kacykostwo), czyli tworzenia systemu klientelizmu politycznego, sieci wzajemnych powiązań i promowanie kogoś ze względu na pokrewieństwo czy znajomości.

A to może być niebezpiecznie. – W Polsce zwłaszcza wschodniej, ale nie tylko, w momentach olbrzymiego bezrobocia strukturalnego mieliśmy społeczną akceptację dla zatrudniania bliskich w jednostkach publicznych. W mniejszych miejscowościach było to bardziej widoczne niż w bardziej anonimowych, wielkomiejskich społecznościach – dodaje prof. Chwedoruk.

Wybory samorządowe odbędą się już w niedzielę 7 kwietnia.

- Koligacje rodzinne w polityce nie były niczym złym, a nawet czasem normalnym, choćby w Grecji rodzina Papandreu, ale czasami bywają sytuacje bardzo trudne czy kontrowersyjne, jak z rodziną Bushów czy Clintonów w USA – mówi  prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zauważa też, że w Polsce więzy rodzinne nadal są bardzo silne, i nie da się uniknąć rodzin w polityce. – Jeśli wchodzą do niej osoby merytorycznie przygotowane, z kompetencjami, to nie ma nic w tym złego, gorzej gdy wykorzystuje się znane nazwisko do tego, by zaistnieć. Wówczas nic dobrego z tego nie wyniknie –  przestrzega ekspert.

Pozostało 91% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Społeczności lokalne
Szczepienia przeciwko brodawczakowi ludzkiemu. Także w niektórych szkołach
Społeczności lokalne
Migranci nie są lekiem na wyludnianie się miast
Społeczności lokalne
Zmiany w służbie zdrowia idą jak po grudzie. "Tworzą się dodatkowe kolejki"
Społeczności lokalne
Po powodzi szkoły wracają do zajęć. "Powoli wracamy do normalności"
Społeczności lokalne
Miasta budują nowe szkoły. Co ze starymi? „Aż żałość bierze”