„Nasze drogie ciepło” – to pierwszy spot w nowej kampanii informacyjnej Związku Miast Polskich oraz Unii Metropolii Polskich. Kampania rozpisana jest na wiele odcinków, a jednym z jej celów jest wywarcie presji na rząd w sprawach cen energii. Bo to jest temat, który porusza nie tylko media, ale i przede wszystkim samych mieszkańców, o czym świadczą najlepiej demonstracje w niektórych miastach w Polsce, które odbyły się właśnie pod hasłem niezgody na podwyżki cen energii, przede wszystkim ciepła systemowego. Akcja ma być kontynuowana w najbliższych tygodniach i już teraz wywołuje sporo komentarzy.
Trudno się dziwić. Mimo że na horyzoncie jest koniec sezonu grzewczego i koniec zimy, to samorządowcy muszą się liczyć z jej długoterminowymi konsekwencjami. Podwyżki cen energii – zwłaszcza ciepła systemowego – wpływają na nastroje społeczne. Wspominane wcześniej demonstracje, jak ta w Piotrkowie Trybunalskim, nie wzięły się przecież znikąd.
Czytaj więcej
Coraz więcej mówi się o starcie samorządowców z ruchu Tak! Dla Polski do Sejmu. „Życie Regionów" poznało plan na najbliższe tygodnie i miesiące.
Samorządowcy muszą więc reagować. I koniec sezonu grzewczego tylko pozornie zmienia sytuację. Bo w zasięgu wzroku pojawia się powoli przyszłoroczna kampania samorządowa. I kolejny sezon grzewczy – co do którego dziś nie ma wątpliwości, że wpłynie jeszcze bardziej na nastroje społeczne i na ocenę, którą w przyszłym roku samorządowcy dostaną od swoich mieszkańców.
Ten kolejny sezon grzewczy jest zagadką przede wszystkim ze względu na warunki prawne, w których przyjdzie samorządowcom go rozpocząć. Wybory do Sejmu co prawda w październiku (obecnie mówi się o 15 października tego roku), ale budżety, w tym wydatki na media, trzeba planować na wiele miesięcy czy nawet lat do przodu. A najgorsze, co może przydarzyć się włodarzom miast, to kombinacja kilku czynników. Jeden z nich to właśnie wysokie ceny energii i konieczność przygotowań do kolejnego sezonu grzewczego w bardzo niepewnych warunkach. Drugi to zmęczenie mieszkańców wieloletnią, rekordową kadencją, która zaczęła się w 2018 – niemal w zupełnie innej epoce: przed pandemią i wojną w Ukrainie. Trzeci to widoczne gołym okiem przez ostatnie lata napięcia między władzą samorządową a centralną. To wszystko skumuluje się w przyszłym roku niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów do Sejmu.