- Małopolska i Podkarpacie są najczęściej wybieranymi kierunkami przez uciekających z Ukrainy przed wojną – mówi wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig. Dodaje przy tym, że w Krakowie wyczerpują się możliwości lokowania uchodźców. Na wyczerpaniu jest także zapas żywności ze zbiórek.
Coraz mniej miejsc
Sporo osób przyjechało do swoich rodzin i znajomych, którzy w Krakowie mieszkają lub pracują. Urzędnicy szacują, że przed wojną w Krakowie przebywało od 60 do ok. 100 obywateli Ukrainy. Uchodźcy, których nie przygarnęła rodzina lub znajomi znajdują pomoc w punkcie recepcyjnym na Dworcu Głównym PKP.
– Tam skierowania do zakwaterowania otrzymało ok. 3,5 tysiąca osób. Samorząd kwateruje uchodźców, ale także organizuje im transport na terenie miasta, również poza miasto. Chociaż do mieszkania poza miastem, nawet w odległości 15-20 kilometrów chętnych nie ma. Uchodźcy wolą mieszkać w Krakowie - wyjaśnia Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu.
Czytaj więcej
Największe wyzwanie dopiero przed nami. Dlatego rząd powinien wypracować systemową formułę wsparcia – przekonuje Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i przewodniczący Rady Unii Metropolii Polskich.
Uchodźcy zostali zakwaterowani m.in. w pokojach zaplecza hotelowego przy obiektach sportowych i różnych instytucjach, w halach sportowych i w kilku hotelach. Na potrzeby uchodźców został przeznaczony także budynek dawnej Kliniki Chorób Zakaźnych i Gastroenterologii w dzielnicy Wesoła. Zostało tam zakwaterowanych 200 osób. Na czasowe schronienie dla uchodźców został również przeznaczony inny poszpitalny budynek – dawna tzw. Czerwona Chirurgia. W środku znajdują się zarówno duże pomieszczenia, jak i kameralne sale dla 2–4 osób. Udało się też zaaranżować niewielką pralnię.