Dubiecko leży około 50 km od granicy z Ukrainą, więc nic dziwnego, że i tu trafiają uchodźcy. Jakie z tego wynikają wyzwania dla samorządu i dla miejscowej ludności?
Podziwiam naszych mieszkańców, którzy zaczęli działać spontanicznie, ofiarowując żywność, leki, środki higieny i wiele innych rzeczy potrzebnych uchodźcom. Gromadzimy je w naszym Gminnym Ośrodku Kultury i przekazujemy do potrzebujących na Ukrainie. Nasza Ochotnicza Straż Pożarna przekazała też ukraińskim strażakom nieco swojego sprzętu, w tym trzy agregaty prądotwórcze i sprzęt gaśniczy. Wielu mieszkańców naszej gminy spontanicznie przyjęło pod swój dach uchodźców z Ukrainy. To też piękny gest, ale już widać, że wyzwania będą.
Już słyszę pytania o to, co się stanie, gdy wojna potrwa dłużej. Konkretnie: jak gmina będzie pomagała tym swoim mieszkańcom, którzy przyjmą u siebie uchodźców? Jaka będzie sytuacja prawna tych ludzi, którzy przekroczyli granicę bez paszportów i nie rejestrowali się? Jak będzie wyglądała pomoc prawna dla uchodźców, bo przecież może się tu pojawić wiele kwestii związanych z ich statusem prawnym, zatrudnieniem, prawem do świadczeń socjalnych i opieki medycznej, czy edukacją dzieci. Mam nadzieję, że odpowiedź na wiele z tych pytań da specjalna ustawa o uchodźcach, która jest zapowiadana przez rząd.
Jacek Grzegorzak, burmistrz miasta i gminy Dubiecko
Rozmawiałem z wieloma uchodźcami. Sporo z nich nie chce jechać w głąb Polski, wolą być bliżej granicy, by w razie zakończenia wojny szybko wrócić do siebie. Czy takie gminy jak Dubiecko będą w stanie przyjąć ich na dużą skalę?