Po drugie, gmina Kleszczów ma swoją specyfikę. Wystarczy spojrzeć na mapę, gdzie widać, jak wielka odkrywkowa kopalnia węgla, zajmująca tysiące hektarów, dzieli gminę wzdłuż osi wschód–zachód. Powoduje to konieczność budowania dłuższych sieci drogowych, dłuższych sieci dostarczających media do naszych stref przemysłowych i miejscowości położonych po północnej stronie odkrywki. Koszty inwestycji liniowych są więc u nas dużo wyższe niż gdzie indziej.
Ze względu na działalność kopalni musimy się też liczyć ze wstrząsami sejsmicznymi, przez co inwestycje budowlane muszą mieć dodatkowe wzmocnienia.
Jak w takim razie traktujecie KWB Bełchatów i Elektrownię Bełchatów – jako źródło życiodajnych dochodów dla gminy czy jako problem, choćby w wymiarze środowiskowym?
Trudno tak wprost odpowiedzieć, to sytuacja zastana, z którą musimy sobie radzić. A uciążliwości związane z działaniem elektrowni czy kopalni są rzeczywiście ogromne. Podam taki przykład: rocznie przyjmujemy do składowania, w specjalnych sarkofagach, 8 mln ton tzw. odpadu mokrego w postaci popiołu ze spalania węgla. Przekraczamy w ten sposób ponad 400-krotnie średnią krajową, jeśli chodzi o współczynnik takich odpadów na liczbę mieszkańców. Biorąc pod uwagę, że elektrownia działa już 40 lat, proszę sobie wyobrazić, jakie to są gigantyczne ilości odpadów paleniskowych.
Pylenie z kopalni czy ze składowisk popiołów zanieczyszcza powietrze, co jest dotkliwe zarówno dla naszych mieszkańców, jak i sąsiednich gmin. Już nie mówię o efektach odwadniania terenu kopalni na głębokość 300 metrów i więcej. Powoduje to wysuszanie terenów rolniczych, niską opłacalność produkcji rolniczej, ale też braki wody dla nas wszystkich. Tych, którzy nam zazdroszczą, zapraszam do Kleszczowa – może widząc obszar z księżycowym krajobrazem, uświadomią sobie skalę problemów.