Oceny wniosków o zmiany granic administracyjnych dowodzą, że potrzebne są nowe przepisy. Dziś zdarza się, że uchwały samorządowe rozmijają się z oczekiwaniami ludzi.
Na mocy rozporządzenia Rady Ministrów Polska zyska od 1 stycznia 2020 roku kilka miast, a kilka gmin zmieni granice. Niektóre wnioski gmin zaopiniowano negatywnie, choć u ich podstaw leżały racjonalne przesłanki. Jakie zatem powody kierowały resortem administracji, który je rządowi rekomendował?
Status miasta zyskają gminy: Lututów, Piątek, Czerwińsk nad Wisłą, Klimontów. Gorzów Wlkp. powiększy się o fragment gminy Santok, Pątnów zyska część gminy Wierzchlas, a Łaziska Górne dostaną część gminy Orzesze. Te przejęcia nie wzbudziły zastrzeżeń. Natomiast 10 z 22 wniosków MSWiA odrzuciło, choć mają one racjonalne uzasadnienie.
Miasta większe nie będą
Należy do nich rekomendowany przez Związek Miast Polskich wniosek Rzeszowa o dołączenie do miasta trzech sołectw z sąsiednich gmin: Malawa z gminy Krasne, Racławówka z gminy Boguchwała i Pogwizdów z gminy Głogów Małopolski. Sołtysi zjawili się na posiedzeniu KWRiST 17 lipca 2019 roku, aby przekonać resort, iż negatywne uchwały rad ich gmin nie mają nic wspólnego z konsultacjami społecznymi. Mieszkańcy bowiem w zdecydowanej większości popierają dołączenie do stolicy Podkarpacia. Chcą korzystać z lepszych warunków życia dużego miasta, gdzie i tak pracują, a ich dzieci się uczą. Nie przekonali.
CZYTAJ TAKŻE: Rzeszów ma się dobrze, więc rośnie mu apetyt na szersze granice
ZMP postulował także zmianę negatywnej rekomendacji MSWiA na pozytywną w przypadku poszerzenia granic Krosna. Jeden z obszarów, o który wnioskuje miasto, zamieszkują cztery osoby, które są za przyłączeniem do miasta, natomiast drugi obszar jest niezamieszkany. A jednak rady gmin Krościenko i Miejsce Piastowe, do których obecnie te obszary należą, podjęły negatywne uchwały pomimo tego, że tereny te są niezagospodarowane i stanowią mniej niż 1 proc. ich powierzchni, a mają duże znaczenie dla rozwoju Krosna. Z tym argumentem zgodził się również wojewoda podkarpacki.
Nikt natomiast nie bił się o interes Bełchatowa, ubogiej gminy położonej w sąsiedztwie najbogatszej gminy w Polsce – Kleszczowa. Konrad Koc, wójt gminy Bełchatów, wystąpił z wnioskiem o „okrojenie” Kleszczowa i przyłączenie terenów z elektrownią Bełchatów oraz częścią bełchatowskiej kopalni do gminy Bełchatów. Budżet Kleszczowa miał stracić na tym podziale 50 mln zł z około 200 mln zł pozyskiwanych od elektrowni i kopalń. Dla Bełchatowa owe 50 mln zł to prawie drugi budżet. Z oczywistych względów rada Kleszczowa wydała negatywną uchwałę. Mieszkańcy byli również przeciw.
Natura tamą dla rozwoju
W trudnej sytuacji znajduje się też gmina Ińsko. Nie mając możliwości rozwoju z powodu objęcia jej granicą obszaru Natura 2000, liczyła na przyłączenie części poligonu leżącego obecnie w granicach Drawska Pomorskiego i Kalisza Pomorskiego. Łatwo jednak przewidzieć, podobnie jak w Kleszczowie, że mieszkańcy wspomnianych gmin i ich rady będą temu przeciwni.
Negatywną opinię wydali starosta drawski i wojewoda zachodniopomorski. Natomiast starosta stargardzki nie zajął stanowiska. Gminie tej i jej podobnym należy się systemowe rozwiązanie, np. w postaci rekompensaty za ograniczenie możliwości rozwoju, ale o tym nikt nie wspomina.
Teraz nie, może za rok
Paweł Szefernaker, wiceminister MSWiA, podkreślał, że negatywna opinia w sprawie tegorocznych wniosków nie zamyka starań do złożenia kolejnego wniosku w 2020 roku. W przypadku ewentualnego ponownego wystąpienia z wnioskami przedstawione w nich zmiany w podziale terytorialnym będą poddane w przyszłym roku ponownej analizie. Tym samym dał do zrozumienia, iż rząd nie zamierza się narażać w roku wyborczym mieszkańcom tych gmin, które były przeciw wnioskom o przekazanie fragmentu ich obszarów innym gminom. Co innego po wyborach. Jednak zarówno rekomendacja MSWiA, jak i procedura oceny wniosków dowodzą, że potrzebne są zmiany prawne, które by nie prowadziły do sytuacji, w których mieszkańcy mają odmienną opinię od opinii wyrażonych przez radnych w uchwałach. Niektóre wnioski, np. Bełchatowa czy Ińska, mają racjonalne uzasadnienie, a mimo to przepadły. Dowodzą, że podział administracyjny Polski jest nierówny i rodzi lokalne niesprawiedliwości.
Samorządowcy z ZMP przy okazji swej opinii (pozytywnej z uwagami) zwrócili uwagę na problem „gmin obwarzankowych”, które funkcjonują w ścisłym związku z większymi miastami. Chodzi o 150 miast, które wchłonęłyby „obwarzanki” mające na ich terenie siedziby i korzystające z ich infrastruktury. Minister Paweł Szefernaker, współprzewodniczący KWRiST, przyjął propozycję podjęcia tego tematu w przyszłym roku, choć wydaje się, iż „obwarzanki” będą trudne do „zjedzenia”.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.