Na takie różnicowanie stawek pozwala przyjęta przez Sejm nowela ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Wszystko po to, by odzyskiwać jak najwięcej surowców wtórnych. Jednak części samorządów nie podoba się narzucanie stawek. – Odgórne ustalenie wysokości opłaty jest znaczącym ograniczeniem kompetencji samorządów – tłumaczą ich przedstawiciele.
Miasta narzekają na wyłączenie z systemu śmieciowego nieruchomości niezamieszkałych, jak galerie handlowe czy działki. – Mniej śmieci w systemie ze względu na zmiany dotyczące nieruchomości niezamieszkałych to dużo trudniejsza kontrola segregacji. Samorządy powinny odpowiadać tylko za to, na co mają wpływ, a ustawa powoduje, że do wskaźnika recyklingu będą liczyły się wszystkie śmieci z terenu miasta, ale nie wszystkie będą objęte systemem – uważa Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
312 kg śmieci na głowę
W Polsce produkuje się coraz więcej odpadów komunalnych. Jak wynika z danych GUS, w 2017 r. zebranych zostało 11 968,7 tys. ton, czyli o 2,7 proc. więcej niż rok wcześniej. Na jednego mieszkańca przypadało średnio 312 kg zebranych odpadów komunalnych. W ciągu roku wskaźnik ten wzrósł o dziewięć kilogramów.
Zdaniem części samorządowców efektem ubocznym nowych przepisów może być powstawanie kolejnych dzikich wysypisk / Shutterstock
Przyjęta ustawa wprowadza widełki w opłatach dla osób, które nie będą segregowały śmieci. Zapłacą oni nie mniej niż dwukrotność, ale nie więcej niż czterokrotność opłaty śmieciowej. – Takie rozwiązanie powinno pomóc w prawidłowym, selektywnym zbieraniu odpadów komunalnych. W skali ogólnopolskiej zdarzały się sytuacje, gdzie różnica w stawce za odpady segregowane i zmieszane była niedostrzegalna. Odczuwalna różnica w cenie za odpady może być dodatkowym impulsem do segregacji odpadów. Przy czym należy zaznaczyć, że w niektórych miastach różnica w stawkach opłaty za odpady była wyższa niż dwukrotność – uważa Krzysztof Kaczorowski z katowickiego magistratu.