A nie jest tak, że pan trochę zrzuca winę na rządzących? Są np. kolejki do urzędów dzielnic po dokumenty, czekający po paszporty z Ukrainy są w jednej kolejce z Polakami. Nie da się wprowadzić systemów informacyjnych, żeby rozładować te kolejki i żeby łatwiej mieli tak Ukraińcy, jak i mieszkańcy Warszawy?
Do tego konieczna jest wystarczająca liczba sprzętu i kart szyfrujących – a te rozwiązania zapewnia rząd. Konieczna jest odpowiednia liczba urzędników posiadających odpowiednie uprawnienia, a samo ich nadawanie trwa kilka dni. Tworzymy miejsca rejestracji poza urzędami dzielnic, ale nie mamy sprzętu, nie mamy setek ludzi z uprawnieniami. A jak się okazało, nadawanie tych uprawnień urzędnikom administracji centralnej wymaga zmian ustawowych, na co zresztą od początku zwracaliśmy uwagę.
Apelujemy od pierwszego dnia – i my, i rząd – do wszystkich Ukraińców: nie ma konieczności załatwiania PESEL-u w pierwszych dniach, można to równie dobrze załatwić za tydzień lub dwa. Prawa Ukraińców są zagwarantowane ustawowo. Rządzący obiecują więcej sprzętu, kart i mamy nadzieję, że uda nam się przeszkolić więcej urzędników samorządowych. Idźmy dalej – rządzący wymyślili wsparcie 40 zł na każdego Ukraińca i powiedzieli: samorząd ma to wsparcie wypłacać. Więcej, ustawa stanowi: samorząd ma także cały proces weryfikować. Tylko jak to zrobić? Mam przekierować tysiące urzędników czy funkcjonariuszy straży miejskiej do tego, żeby chodzili ludziom po mieszkaniach i sprawdzali, czy należy im się pomoc? Przecież kontrole mogłyby stłumić nasz odruch solidarności.
A skąd różnice w dofinansowaniu? Ptak Warsaw Expo dostaje 95 zł na uchodźcę, a reszta 40.
Nie chcę krytykować Ptaka i Expo, który w odruchu solidarności przygotował tak dużą liczbę miejsc, bo gdyby nie ten gest prywatnego przedsiębiorcy, to nie wiem, gdzie rządzący wysyłaliby Ukraińców. Ale fakt faktem, że najpierw wszystkim obiecywano stawkę 120 zł za osobę. Wynajęliśmy dodatkowe hotele, pensjonaty, żeby tam umieścić Ukraińców. Wiem, że moi koledzy samorządowcy przygotowali umowy z ośrodkami nad morzem czy w górach i były przygotowane miejsca o lepszym standardzie niż te na sali gimnastycznej. 120 zł dziennie z wyżywieniem to stawka porządna, za którą można organizować pomoc naprawdę na dobrym poziomie. Ale już 40 zł dziennie to stawka, za którą trudno jest wynająć łóżko w nawet kilkunastoosobowym pokoju razem z pełnym wyżywieniem. W związku z tym większość tego systemu się z miejsca rozleciała. Niektórzy samorządowcy podpisywali umowy, umawiali się z kontrahentami na 120 zł i dzisiaj muszą się z tych umów wycofywać. W takiej sytuacji postawił ich rząd.