„Po raz trzeci musimy walczyć o utrzymanie naszych granic”

Mieszkańcy mają prawo decydować, czy chcą mieszkać w gminie wiejskiej czy w mieście. Ich stanowisko już po zebraniu podpisów pod protestem jest jednoznaczne – mówi Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk.

Publikacja: 11.02.2022 13:04

Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk

Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk

Foto: mat.pras.

Bierkowo to największa wieś gminy Słupsk?

Nie, nie. Siemianice.

Pytam o tę wieś, bo miastu Słupsk zależy na jej przejęciu.

Miasto Słupsk pod koniec ub. roku podjęło uchwałę o powiększeniu swojego terenu kosztem aż siedmiu naszych sołectw. Nie tylko Bierkowa. To są Siemianice, Bierkowo, Włynkówko, Niewierowo, Strzelino, Płaszewko, Krępa.

Ale dlaczego miasto chce przejąć te tereny gminy Słupsk?

Tak naprawdę merytorycznych argumentów miasto nie przedstawiło opinii publicznej. Moim zdaniem jest to chęć poprawy kosztem gminy Słupsk swojej sytuacji finansowej. To jedno, bo to są tereny najbardziej zurbanizowane w naszej gminie. Jesteśmy gminą typowo rolniczą.

Ponad 80 proc. terenów to pola i lasy. A te sołectwa, które są w kręgu zainteresowania miasta – to są tereny położone przy głównych węzłach komunikacyjnych: przy dwóch drogach krajowych, przy drogach wojewódzkich, gdzie ta urbanizacja odbywała się w pierwszej kolejności.

To są najbardziej zaludnione tereny. Tam są nasze strefy gospodarcze, gdzie funkcjonują przedsiębiorcy. Więc to mocna baza podatkowa, która pozwala na funkcjonowanie całej gminy. Myślę, że to jest jeden z głównych powodów tego pomysłu miasta Słupsk.

Ale mieszkańcy tych sołectw i władze gminy Słupsk są przeciwni temu przejęciu. Dlaczego?

Jesteśmy przeciwni, bo nie ma merytorycznych powodów do takiego przejęcia. Jesteśmy jedną z najdynamiczniej rozwijających się gmin w powiecie słupskim.

Przez wiele lat obraliśmy kierunek, by właśnie te miejscowości przynosiły nam dochód, więc wszystkie nasze wspólne pieniądze były kierowane w te sołectwa. Dzisiaj z tych sołectw zbieramy owoce i to umożliwia nam rozwój pozostałych sołectw, a tych na terenie gminy mamy 35. Ale większość z nich jest typowo rolnicza. Tam są grunty klasy trzeciej, więc nie ma możliwości stworzenia tam stref inwestycyjnych.

A pomysł władz miasta uważamy za naruszenie naszej suwerenności. Mieszkańcy mają prawo decydować czy chcą mieszkać w gminie wiejskiej czy w mieście. Stanowisko naszych mieszkańców już po zebraniu podpisów pod protestem jest jednoznaczne. A nasz poniedziałkowy marsz w mieście Słupsk też to udowadnia. Będziemy walczyć o zachowanie naszych granic.

Czytaj więcej

Wójt Niechanowa: Są rzeczy ważne i ważniejsze

Myśli pani, że ten ostatni protest, a i pewnie kolejne, coś dadzą? Mogą wpłynąć na decyzję Rady Ministrów w sprawie zmiany granic miasta Słupsk?

Mam nadzieję, że tak. Liczę, że ten głos ponad 17 tys. mieszkańców będzie słyszalny. Bo gdyby doszło do włączenia naszych sołectw do miasta, to zmieniłyby się też granice powiatu słupskiego.

Stąd taka solidarność wszystkich wójtów, starosty słupskiego. Wszyscy podpisują się pod protestem przeciwko włączeniu siedmiu naszych sołectw do miasta. Nie można osłabić najsilniejszej gminy powiatu.

Gdyby ten pomysł się udał, to nasza gmina zostałaby najbiedniejszą w powiecie, a i sam powiat zostałby mocno osłabiony. Z deklaracji prezentowanych w przestrzeni publicznej przez posła ziemi słupskiej wynika, że ten głos mieszkańców po prawnych konsultacjach będzie brany pod uwagę. Mam nadzieję, że tak będzie.

Władze Słupska już wcześniej miały zakusy, by przejąć część terenów gminy wiejskiej.

To już jest trzecia próba. W 2008 roku w kręgu zainteresowania miasta były trzy sołectwa. I taki wniosek był wtedy na Radzie Ministrów, ale został negatywnie rozpatrzony. W 2015 roku podobny dotyczył tylko Bierkowa, ale wtedy udało mi się to powstrzymać. Miałam możliwość wystąpienia na sesji Rady Miasta Słupsk i radni nie zagłosowali za uchwałą, która rozpoczyna ten cały proces zmiany granic. A teraz po raz trzeci jest taka próba i po raz trzeci musimy walczyć o utrzymanie naszych granic.

Czytaj więcej

Burmistrz Darłowa: Samorządy mogą stać się karykaturą

Do gminy trafiły rządowe środki w ramach rekompensaty za budowę „tarczy antyrakietowej” w Redzikowie?

Tak. One są nam przekazywane na konkretne inwestycje.

I na co je przeznaczono? Co udało się dzięki nim zrealizować?

Sporo. To jest 30 mln zł. Nam zostało jeszcze do wykorzystania cztery miliony złotych.

A co zrealizowano?

Środki poszły na budowę dróg. W tej chwili trwa modernizacja zabytkowego pałacu na Centrum Usług Społecznych. To bardzo duża inwestycja za ponad 10 mln zł.

Poza tym dużą inwestycją jest rozbudowa szkoły we Włynkówku, gdzie połowę środków stanowiły właśnie te z tarczy.

Z tych 30 mln zł – jeden milion mieliśmy obowiązek przeznaczyć na zadania, które wybiorą sami mieszkańcy. My ten milion skierowaliśmy do mieszkańców Redzikowa – czyli tam, gdzie jest ta tarcza. Tam już powstało miasteczko rowerowe.

W tej chwili jesteśmy w trakcie ogłaszania przetargu na powstanie w Redzikowie terenu rekreacyjno-sportowego. Taka przestrzeń publiczna z elementami rekreacji i sportu.

Jakie są relacje mieszkańców z żołnierzami?

Powiem, że bardzo dobre. Zarówno z batalionem ochrony bazy jak i marynarzami. Jest bardzo ścisła współpraca ze szkołą w Redzikowie. Tam utworzyliśmy liceum o profilu wojskowym, więc nasi kadeci mają możliwość kontaktu z profesjonalnym wojskiem. Ta współpraca na  płaszczyźnie społecznej układa się bardzo dobrze.

Bierkowo to największa wieś gminy Słupsk?

Nie, nie. Siemianice.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Adam Krzysztoń: Trudna sytuacja szpitali wynika z wyceny procedur medycznych
Okiem samorządowca
Paweł Gancarz, marszałek województwa dolnośląskiego: Jak uchronić się przed kataklizmami
Okiem samorządowca
Zastępca prezydenta Wrocławia: Wolimy, żeby zalany był park, niż żeby zalane były domy
Okiem samorządowca
Nowa Sól przygotowuje się na wielką falę. Prezydent: W nocy będzie siedem i pół metra
Okiem samorządowca
Fala zbliża się do powiatu głogowskiego. Starosta: Jesteśmy gotowi na wszystko