Reklama

Jakie opłaty turystyczne pobierają samorządy? Są niskie, ale budzą emocje

Tylko co piąty polski hotelarz jest zadowolony z mijającego lata – wynika z ankiety Nocowanie.pl. Nie zmienia to faktu, że wpływy z turystyki pozostają bardzo ważne dla wielu samorządów, chociaż letni szczyt to także duże obciążenie lokalnych budżetów.

Publikacja: 07.09.2025 14:22

Na 5 mln zł szacowane są tegoroczne wpływy z opłat pobieranych od turystów odwiedzających Zakopane

Na 5 mln zł szacowane są tegoroczne wpływy z opłat pobieranych od turystów odwiedzających Zakopane

Foto: Shutterstock

Branża turystyczna powoli zaczyna liczyć tegoroczne wpływy, chociaż sezon jeszcze się nie skończył. Co więcej, wszystko wskazuje, że będzie dłuższy, niż w poprzednich latach. A hotelarze zapowiadają inwestycje w podwyższenie jakości świadczonych usług.

Dla samorządów rozwój turystyki to z jednej strony wyższe wpływy z podatków, ale i wielkie wyzwania wynikające chociażby z tego, że letni szczyt przyjazdowy oznacza gwałtowny wzrost popytu na usługi komunalne. A to jest potężnym obciążeniem budżetów.

Czy Polska potrafi zarabiać na turystyce? I czy samorządy mogłyby zarabiać więcej?

Polskie samorządy mogłyby zarabiać więcej na turystyce. Tak samo, jak w krajach, dla których turystyka jest ważniejsza, niż jest to w przypadku Polski. Chodzi o podatki i opłaty, jakimi na świecie obciążani są turyści. Poza Bhutanem, gdzie opłata dla przyjezdnych wynosi 100 dol. dziennie, zazwyczaj nie są to kwoty wysokie. Wynoszą najczęściej po kilka euro/dolarów. Tyle, że pomnożone przez miliony dają miliardowe wpływy.

Przy tym podatek turystyczny, którego żaden kraj się nie wstydzi, przybiera najróżniejsze formy. W Wenecji, gdzie wcześniej był płacony wyłącznie przez osoby nocujące w tym mieście, został „uzupełniony” o opłatę za sam wjazd do miasta – po 5 euro od każdej osoby. W całej Grecji osoby nocujące płacą po 10 euro za każdy zarezerwowany pokój, niezależnie od tego ile osób w nim mieszka. To przepisy centralne, które w 2024 roku przyniosły temu krajowi wpływy sięgające 1,4 mld euro przy całkowitych wpływach z turystyki wynoszących 21,7 mld euro.

Czytaj więcej

Opłata turystyczna potrzebna jak najszybciej
Reklama
Reklama

Ale dwie greckie wyspy Santorini i Mykonos uznały, że ta kwota jest zbyt niska. Dodatkowo więc wprowadziły jednorazową opłatę sięgającą 20 euro od każdej osoby, która postawi u nich nogę (20 euro to maksimum i obowiązuje jedynie w szczycie sezonu). W Szwajcarii do rachunku za dobę hotelową dolicza się 2,50 franka za osobę za noc, we Francji wysokość opłaty jest uzależniona od obiektu, w którym się nocuje i zaczyna się od 65 eurocentów za noc na kempingu do 16 euro, jeśli ktoś wybrał na nocleg zamek. W Barcelonie każdy, kto zejdzie z pokładu wycieczkowca, zapłaci za to 10 euro. Jeśli zdecyduje się na nocleg, to do rachunku hotelowego będzie miał doliczone, zależnie od liczby gwiazdek, od 7,40 do 11 euro. Do noclegu w kwaterze prywatnej dopłaci 8 euro. To miasto boryka się od kilku lat z nadmierną popularnością, mieszkańcy utrudniają życie turystom, ale bez tych prognozowanych na ten rok 200 mln euro wpływów z podatku turystycznego, budżet miasta by się nie spinał.

Amsterdam – kolejne miasto, które boryka się z nadmierną popularnością, wprowadziło opłatę turystyczną jeszcze w 1973 roku. Wynosi ona 12,5 proc. i jest doliczana do każdej faktury hotelowej ze śniadaniem włącznie. Szacowane tegoroczne wpływy z tego tytułu wynoszą 250 mln euro. W Berlinie podatek miejski daje lokalnemu budżetowi 90 mln euro rocznie.

W Polsce te pieniądze także się bardzo liczą

W 2025 roku są dwa rodzaje opłat pobieranych od osób nocujących w miejscowościach turystycznych. To opłata miejscowa, którą płacą wszyscy przyjeżdżający w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych w miejscowościach atrakcyjnych klimatycznie bądź turystycznie. Stawka maksymalna wynosi 3,31 zł za dobę.

Jest jeszcze opłata uzdrowiskowa – maksymalnie 6,63 zł. „Inkasentami” są właściciele sanatoriów, pensjonatów czy hoteli. Te pieniądze także wpłacane są do samorządowej kasy. I uzupełniają jej budżet.

Jak podał PortalSamorządowy.pl z tego tytułu np. do budżetu Krynicy-Zdroju, która pobiera 6,2 zł opłaty uzdrowiskowej wpłynęło w 2024 roku 2 mln zł.

Co mają turyści i miasto za te pieniądze? – Staramy się cały czas uatrakcyjniać naszą ofertę turystyczną i kulturalno-rozrywkową. Udało się nam otworzyć amfiteatr, co pozwoli nam jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła w przyszłym sezonie. W tym roku chcemy osiągnąć poziom 1,5 mln sprzedanych noclegów. W ciągu ostatnich kilku lat mamy o około 200 tys. noclegów rocznie więcej – tłumaczy burmistrz Krynicy-Zdroju Piotr Ryba. 

Reklama
Reklama

Ale więcej turystów, to także większe koszty. – W okresie wakacyjnym obserwujemy wzrost ilości odbieranych odpadów. Przykładowo, w typowo urlopowych miesiącach w najbardziej turystycznej części miasta ilość odbieranych odpadów wzrasta o prawie 25 proc. względem np. stycznia i lutego. Wymaga to wzmożonej kontroli usług świadczonych przez firmę wywożącą odpady – wyjaśnia Jędrzej Sieliwończyk z Urzędu Miejskiego w Gdańsku. 

Czytaj więcej

Fundusze unijne pomogą w rozwoju turystyki na Podkarpaciu. Cztery główne obszary

Podobne problemy ma samorząd m.in. w Ustce. – Na co dzień w Ustce mieszka około 14 tys. ludzi – w sezonie jest ich kilkukrotnie więcej i rodzi to dodatkowe koszty związane z utrzymaniem porządku i bezpieczeństwa w mieście. Zwiększa się częstotliwość odbioru odpadów, także z koszy ulicznych, dochodzą koszty utrzymania czystości na plaży, szczególnie na terenie kąpieliska wraz z zapewnieniem obsługi ratowniczej – wylicza Eliza Mordal, rzeczniczka Urzędu Miasta Ustka.

W wielu miejscach są też kłopoty z samochodami przyjezdnych. – Naturalnym problemem pozostaje w sezonie niedobór miejsc parkingowych. Rozwiązaniem będzie budowa parkingów w newralgicznych miejscach – mówi Jarosław Jaz, rzecznik Urzędu Miejskiego w Świnoujściu. To także dodatkowe koszty.

W Łebie do budżetu miejskiego z tytułu opłat kasowanych od przyjezdnych wpłynęło w 2024 roku ponad 1,5 mln zł, w Świnoujściu – 15 mln zł, w Ustce ponad 3,5 mln zł, we Władysławowie 1,87 mln zł, a w Gdańsku ponad 4 mln zł.

Zamieszanie w Zakopanem

Na 5 mln zł szacowane są tegoroczne wpływy w Zakopanem. Tyle, że w przypadku tego kurortu te wpływy budzą kontrowersje. Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) w końcu sierpnia już po raz trzeci uznał, że Zakopane nie ma podstaw do pobierania opłaty miejscowej, ponieważ błędnie stosuje przepisy. Zgodnie z nimi nie można pobierać opłat bez spełnienia m.in. norm czystości powietrza. – Gdyby chodziło o samo Zakopane, z powodzeniem mieścimy się w normach. Ale przy ocenach brane są pod uwagę także gminy ościenne. A tam, zwłaszcza w Rabce i Szaflarach problem jest ogromny – przyznaje Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. I dodaje, że „inkasenci”, czyli zakopiańscy hotelarze, nadal tę opłatę będą pobierać.

Reklama
Reklama

Zdaniem Rady Miasta wyrok NSA dotyczy jednostkowego przypadku turysty z Katowic, który zaskarżył pobieranie przez miasto opłaty, ponieważ powietrze nie spełnia tam norm środowiskowych. A na stronie internetowej urzędu czytamy:„Opłata miejscowa w Zakopanem stanowi ważne źródło dochodu dla miasta, wspierając rozwój infrastruktury oraz utrzymanie czystości i estetyki przestrzeni publicznej. Dzięki tym środkom mieszkańcy mogą korzystać z komunikacji miejskiej, z lepiej utrzymanych dróg, chodników oraz terenów rekreacyjnych, co podnosi komfort życia. Dodatkowo wpływy z opłaty miejscowej pomagają finansować lokalne inicjatywy kulturalne i sportowe, wzmacniając tożsamość regionalną i przyciągając turystów, którzy napędzają lokalną gospodarkę”.

– Górskie gminy turystyczne, których w Polsce jest kilkadziesiąt, które tak jak Zakopane mają po 25 tysięcy mieszkańców, a w sezonie przyjmują po 250 tysięcy turystów, nie mają rolnictwa ani przemysłu i żadnego innego źródła dochodu, powinny więc mieć umożliwione pozyskiwanie podatku turystycznego w celu finansowania potrzeb turystycznych. Przecież za coś muszą wywozić śmieci, dbać o dostawy wody, odśnieżać wszystkie zakamarki, żeby turyści czuli się u nas bezpiecznie. Przecież bierzemy tylko po 2 zł od osoby – dodaje Karol Wagner. 

Branża turystyczna powoli zaczyna liczyć tegoroczne wpływy, chociaż sezon jeszcze się nie skończył. Co więcej, wszystko wskazuje, że będzie dłuższy, niż w poprzednich latach. A hotelarze zapowiadają inwestycje w podwyższenie jakości świadczonych usług.

Dla samorządów rozwój turystyki to z jednej strony wyższe wpływy z podatków, ale i wielkie wyzwania wynikające chociażby z tego, że letni szczyt przyjazdowy oznacza gwałtowny wzrost popytu na usługi komunalne. A to jest potężnym obciążeniem budżetów.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Finanse w regionach
Samorządy potrzebują więcej na oświatę. Luka w finansowaniu to już 40 mld zł
Finanse w regionach
Opłata turystyczna potrzebna jak najszybciej
Finanse w regionach
Reforma finansowa samorządów: Pierwszy krok w dobrym kierunku
Finanse w regionach
Samorządy toną w długach. Jedne gminy w finansowych tarapatach, inne - inwestują
Finanse w regionach
Reforma finansowania szpitali: do czterech razy sztuka?
Reklama
Reklama