W tym samym czasie w Bodzentynie w woj. świętokrzyskim zabrakło samorządowych pieniędzy na wypłatę pensji dla nauczycieli, a w Bytomiu w woj. śląskim odroczono zapłacenie składek ubezpieczeniowych za pracowników miejskich placówek, by „zaoszczędzić” na pensje dla nauczycieli za grudzień – i trwają społeczne konsultacje na temat rozporządzenia dzielącego pieniądze centralne na oświatę pomiędzy samorządy w przyszłym roku. Pierwsze oceny samorządowców nie są zbyt optymistyczne.
Związek Miast Polskich napisał: „ wątpliwości budzi sam punkt wyjścia – ogólna kwota potrzeb oświatowych, rozumiana jako zwaloryzowana kwota subwencji z roku 2024”. Przypomniano, że w latach 2017–2023 była ona każdorazowo mocno niedoszacowana, co spowodowało olbrzymi wzrost luki finansowej w oświacie. Zmiana tej tendencji w roku 2024 przyniosła niewielkie zmniejszenie luki, jednak subwencja nadal była o 5 mld zł mniejsza niż wydatki płacowe w oświacie.
„Kwestionujemy również nazywanie historycznego ujęcia wydatków bieżących w oświacie potrzebami JST w tej dziedzinie. Wydatki te w każdej jednostce były raczej wyrazem jej ograniczonych możliwości, a nie realnych potrzeb. Podkreślamy, że – wbrew naszym postulatom – resort nie podjął żadnych działań na rzecz uelastycznienia warunków realizacji zadań oświatowych, w tym zwłaszcza organizacji sieci szkół i placówek, które mogłyby spowodować poprawę efektywności wydatków bieżących na oświatę” – informuje w stanowisku ZMP.
Inne organizacje społeczne, w tym samorządowe, nie przedstawiły jeszcze opinii do projektu rozporządzenia MEN w sprawie sposobu podziału łącznej kwoty potrzeb oświatowych między JST w roku 2025. Ale też nie są one jeszcze umieszczone na stronie Centrum Legislacyjnego Rządu.