- Akcję „Łączą nas Drzewa” organizujemy po to, żeby jednoczyć wszystkich wokół przyrody, bo to nasze dobro narodowe, które musimy razem chronić i pielęgnować – powiedział wiceminister środowiska Edward Siarka na konferencji w Pile. Lasy Państwowe dodały w swoim opisie tego wydarzenia na Facebooku, że „czerpiemy siłę z potęgi natury, dlatego ekologia i dbałość o środowisko łączą wszystkich Polaków”.
Inauguracja akcji „Łączą nas drzewa” odbyła się w środę w Pile, mieście o ponad 720 km lub 8 godzin jazdy oddalonym od Krosna, gdzie w ubiegły weekend miała miejsce demonstracja o zgoła przeciwnym charakterze. Ekolodzy zebrali tam już ponad 17,5 tys. podpisów pod apelem w obronie najcenniejszych drzew w Karpatach, a w sobotę protestowali na rynku oraz pod siedzibą Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych z transparentami „Leśniku – nie rżnij bez sensu” czy „Lasy nie dla kasy”. Ekolodzy oraz mieszkańcy protestowali w ten sposób przeciwko ujawnionym planom Lasów Państwowych, by na terenie Puszczy Karpackiej wyciąć ponad 500 olbrzymich drzew, których obwód pnia przekracza 250 cm, a więc spełniają wymiary drzew – pomników przyrody.
Czytaj więcej
Miasta prześcigają się w pomysłach na urządzanie terenów zielonych. Wystarczy wspomnieć zielone ściany, parki kieszonkowe czy zielone przystanki. Ale niektórzy idą znacznie dalej.
- Prowadząc monitoring odkryliśmy, że do wycinki idą drzewa o obwodzie sięgającym nawet blisko 400 cm, na przykład jodły – o pniach liczących w obwodzie 380-390 cm – mówi dr Jakub Rok z Inicjatywy „Dzikie Karpaty”. Podkreśla, że tak olbrzymie drzewa w Polsce zachowały się już tylko w Puszczy Karpackiej, w Bieszczadach i na Pogórzu Przemyskim, a wyrosły jeszcze w XIX w.
Jak wyjaśniają ekolodzy z Inicjatywy „Dzikie Karpaty”, zgodnie z wewnętrznym dokumentem LP, zarządzeniem RDLP Krosno nr 9 z 23. marca 2021 r. drzewa o wymiarach pomnikowych można wycinać, jeśli zagrażają bezpieczeństwu ludzi bądź środowiska. I tak niebezpiecznych drzew o wymiarach pomników krośnieńskie Lasy Państwowe znalazły ponad pół tysiąca, a ile naprawdę – tego nie wiadomo, ponieważ nadleśnictwa oznaczyły do wycięcia więcej drzew przekraczających 250 cm obwodu, niż same zgłosiły.