Od połowy czerwca uzdrowiska znów będą działać. Taką deklarację złożył we wtorek Łukasz Szumowski, minister zdrowia. W tym celu od 1 czerwca będą badane osoby, które chcą wyjechać do kurortów. Na razie nie ma jeszcze żadnych szczegółowych wytycznych, jak miałoby to wyglądać.
Przedstawiciele uzdrowisk cieszą się z ministerialnych zapowiedzi, ale czekają też na dalsze informacje. – Dużo zależy od rozwiązań szczegółowych. Mam nadzieję, że narzucone nam obostrzenia nie będą zbyt restrykcyjne. Chodzi o zasady prowadzenia stołówek, czy przeprowadzania zabiegów. Dzięki temu jest szansa, że przyjedzie do nas więcej kuracjuszy. Ludzie są spragnieni wyjazdów. Myślę, że w czerwcu może przyjechać nawet 70 proc. osób, mających skierowania do sanatoriów – przewiduje Jan Golba, burmistrz Muszyny oraz prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP.
CZYTAJ TAKŻE: „Żal serce ściska”. W tych miejscowościach wirus dokumentnie przetrzebił biznes
– Jeżeli będą podobne rygory jak te obowiązujące restauracje czy hotele, gości przyjedzie zdecydowanie mniej. A to nie wróży nam dobrze. Sytuacja uzdrowisk nie jest najlepsza. Los na loterii wygrały te sanatoria i zakłady lecznicze, które miały zawarty kontrakt z NFZ. Otrzymały one pieniądze i dzięki temu przetrwały. Dużo gorzej jest z komercyjnymi i z tymi, które miały umowy z ZUS-em. One nic nie dostały – wyjaśnia Golba.
Mieszkańcy też radzą sobie różnie. – Małe firmy dostały środki z tarcz antykryzysowych, a te większe już nie – dodaje burmistrz Muszyny.