Nie oznacza to, że jest dobrze – zastrzegają samorządy – jednak można odnieść wrażenie, że próbują w ten sposób poprawić nastrój mieszkańców. Tymczasem liczba smogowych dni w sezonie grzewczym pozostaje wysoka.
Dane z Krakowa pokazują, że w ciągu ostatnich pięciu lat powietrze się poprawia. O ile w 2015 roku średnie roczne stężenie pyłu PM10 wyniosło 54 mikrogramy na metr sześcienny, w 2016 i 2017 po 44, w 2018 – 43, to w 2019 zanotowano 35 µg/m sześc. Oznacza to, że krakowska atmosfera znalazła się wreszcie na dopuszczalnym poziomie – 40 mikrogramów na metr sześcienny w ujęciu średniorocznym.
CZYTAJ TAKŻE: Będzie nowe narzędzie walki ze smogiem
Jednak wyniki pomiarów dobowych z zeszłego roku nie są już tak optymistyczne. Z informacji dostarczonych przez krakowski magistrat wynika, że dni, w których stężenie pyłu PM10 w powietrzu przekraczało dobową normę (50 µg/m sześc.) było w mieście aż 64. Porównanie z rokiem 2018 – kiedy zanotowano 140 takich dni – wypada zdecydowanie na korzyść, ale to wciąż dwa (najpewniej jesienno-zimowe) miesiące. Dobra wiadomość to brak dni z bardzo wyraźnym przekroczeniem normy (pow. 100 µg/m sześc.) od października do grudnia. Rok wcześniej w tym samym okresie były trzy takie doby.
Czujne szkoły
Odczyty z 211 czujników zainstalowanych na budynkach szkół w ponad dwudziestu gminach aglomeracji poznańskiej wskazują, że w żadnej dzielnicy Poznania ani w sąsiednich miejscowościach nie stwierdzono przekroczenia norm średniorocznego stężenia pyłów PM10 i PM2,5. „To pierwszy tak kompleksowy pomiar jakości powietrza podsumowany przez Stowarzyszenie Metropolia Poznań” – informuje miasto.