Od 1 września w Krakowie obowiązuje całkowity zakaz palenia węglem oraz drewnem. Nie można też palić w kominkach, ani używać stacjonarnych grilli (dopuszczone są jedynie przenośne). To pierwsze tego typu przepisy w Polsce. Jednak nie wszyscy mieszkańcy małopolskiej stolicy zdążyli dostosować się do wymogów uchwały i wymienić stare paleniska węglowe na piece przystosowane do ogrzewania gazem czy prądem. Spóźnialskim grożą kontrole i kary.
Kontrolują zgłoszenia
To, czym od 1 września palą krakowianie, sprawdza straż miejska. Jej rzecznik Marek Anioł podkreśla, że obowiązująca uchwała antysmogowa nie jest martwym prawem i sprawdzanie rozpoczęło się natychmiast po jej wejściu w życie. – Mamy 130 strażników, kolejne kilkadziesiąt osób z Wydziału ds. Jakości Powietrza i inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Wspólnie kontrolujemy, sprawdzamy adresy i zgłoszenia – mówi. Strażnicy pouczają, nakładają mandaty (kilkuset złotych), mogą też skierować sprawę do sądu. A wtedy kara za stary piec może urosnąć do 5 tys. zł plus koszty sądowe. – Założenie jest takie, by kary były systematyczne i wysokie, żeby wiadomo było, że miasto traktuje tę sprawę poważnie – dodaje Anioł.
CZYTAJ TAKŻE: Smog Wawelski ugodzony
Krakowski magistrat podkreśla jednak, że sprawy sądowe będą ostatecznością stosowaną w najtrudniejszych przypadkach, czyli wtedy, kiedy ktoś nie wymienia pieca „bo nie”, a nie wtedy, gdy opóźnienie w wymianie zostało spowodowane np. opóźnieniem ze strony gazowni w podłączeniu instalacji czy przeszkodami technicznymi w podłączeniu nowej instalacji. Wiadomo też, że naprawdę częste kontrole zaczną się po rozpoczęciu sezonu grzewczego. Koordynujący je Wydział ds. Jakości Powietrza UMK zaplanował ich ponad 4,5 tys. Do 20 września strażnicy miejscy odebrali od krakowian 79 zgłoszeń w sprawie łamania zakazu spalania paliw stałych. Pierwsze zgłoszenie nastąpiło… 2 minuty po wejściu w życie uchwały.
AdobeStock