– To jest jedyny taki festiwal w Polsce, największy w Europie, a chyba nawet i na świecie – mówi „Życiu Regionów” Monika Paca-Bros, jego dyrektorka i prezeska Fundacji Eko-Art Silesia. – Organizujemy go regularnie co roku i jest to już 12. Edycja. Można na nim zobaczyć 1500 dzieł: malarstwo, rzeźbę, ceramikę, tkaninę, grafikę z sześciu kontynentów. Połowa uczestników tego radosnego, barwnego festiwalu pochodzi z Europy, a połowa z innych krajów świata, m.in. z USA Australii Indii, Tanzanii, Nepalu, Brazylii, Argentyny. Ludzie pokochali nasz festiwal i w ubiegłym roku mieliśmy 40 tys. zwiedzających.
materiały prasowe
Dyrektorka Art Naif Festival podkreśla, że prace są pełne życia. – Przede wszystkim to sztuka, która koi ducha i raduje serce, niezwykle ożywcza i odświeżająca, nastrajająca pozytywnie – zapewnia. – To sztuka prawdziwa, dzięki której można poznać różne kultury i kraje. Ich tematyka bywa podobna, bo malarze malują swoje marzenia, wspomnienia z dzieciństwa, uroczystości czy obrzędy w swoich krajach. I wiodą nas na ścieżki, o których dawno zapomnieliśmy albo w ogóle nimi nie chodziliśmy.
Twórcy sztuki naiwnej do perfekcji opanowali wybraną technikę, więc są porównywalni z profesjonalistami, zresztą absolwenci ASP też nieraz stylizują na nią swe prace. Jeśli szukać różnic, to w sztuce naiwnej jest silna potrzeba eksponowania siebie, swoich wyobrażeń i przeżyć, więc jej twórcy zazwyczaj nie zmieniają ekspresji, stylu i techniki.
Gorąca strefa Ameryki
Udział artystów Kolumbii w tegorocznym festiwalu stał się pretekstem do panoramicznej prezentacji sztuki naiwnej z Ameryki Południowej i Środkowej: Brazylii, Argentyny, Urugwaju Ekwadoru, Meksyku, Kuby. Jedni przy tej okazji przypominają, że początki sztuki na tym terenie sięgają 19,5 tys. lat wstecz i są związane z malarstwem jaskiniowym, z malowidłami i piktogramami odnalezionymi w Andach, przedstawiającymi życie codzienne, polowania, czy wędrówki.