Reklama

Woda szybko wszystko pochłaniała. Odbudowa potrwa co najmniej pół dekady

Odbudowa infrastruktury jest możliwa w ciągu dwóch-trzech lat. Jednak powrót do stanu sprzed powodzi może zająć nawet dziesięć.

Publikacja: 05.10.2025 15:15

Powódź w Polsce

Powódź w Polsce

Foto: Adobe Stock

Szybko posprzątaliśmy najbardziej widoczne zniszczenia i niekiedy słyszę pytanie z niedowierzaniem: to u was była powódź? – przyznaje Grzegorz Zawiślak, burmistrz gminy Prudnik w woj. opolskim.

Na odbudowę wciąż czeka kilkanaście mostów i kładek. Samorządowiec szacuje straty, które wyrządziła jesienią woda, na 270 mln zł. Pieniądze są potrzebne m.in. na odbudowę dróg, mostów, kładek, przepustów, rowów, budynków mieszkalnych i użyteczności publicznej, hal produkcyjnych, obiektów sportowych i oświatowych, a także infrastruktury wodno-kanalizacyjnej i oczyszczalni ścieków. Najszybciej gmina otrzymała pieniądze na odbudowę obiektów sportowych (ok. 50 mln zł) oraz szkolnych (ponad 3 mln zł).

Jednak wciąż nie ma pieniędzy na najbardziej dotkliwe dla mieszkańców braki w infrastrukturze drogowej. Samorządowiec szacuje, że jeśli gmina otrzyma wsparcie finansowe w przyszłym roku, to możliwe jest odbudowanie wszystkich mostów, kładek i dróg na koniec 2028 r.

Pieniądze już wydane

Rząd oszacował, że do połowy września, czyli w ciągu roku od powodzi, przeznaczono 8 mld zł na usuwanie szkód. Samorządy oszacowały straty na ponad 13 mld zł pod koniec zeszłego roku. Do tej pory do lokalnych władz trafił ok. 1 mld zł na inwestycje infrastrukturalne prowadzone przez władze lokalne. Prowadzą one około 550 zadań inwestycyjnych. Środki pochodzą z rezerwy MSWiA. Kluczowe inwestycje to drogi, mosty, oczyszczalnie ścieków, sieci wodno-kanalizacyjne.

Głównym beneficjentem pomocy jest powiat kłodzki. Do samorządów w tym powiecie trafiło prawie 200 mln zł na ponad 110 zadań inwestycyjnych. Samorządy otrzymały również 738 mln zł na koniec 2024 r. jako subwencję, która miała wyrównać ich straty w związku z powodzią.

Reklama
Reklama

Pozostałe pieniądze, jak to określa rząd, zostały rozdysponowane w ok. 30 instrumentach wsparcia. Przeznaczone są na bezpośrednią pomoc dla powodzian (także w formie zasiłków), przedsiębiorców, placówki oświatowe czy na wykup zalanych domów i mieszkań. Wypłacono między innymi ponad miliard złotych poszkodowanym w postaci pięciu różnych zasiłków – od 1 tys. do 200 tys. zł. Pieniądze te wystarczyły na 148 tysięcy zasiłków, zarówno w ramach pomocy doraźnej, jak i remontowo-budowlanej.

Rząd podsumował także, że na odbudowę szkół po powodzi przeznaczonych zostało ponad 225 mln zł. Ze środków tych skorzystało 69 jednostek samorządu terytorialnego. Z pieniędzy publicznych wyremontowano 177 przedszkoli i szkół publicznych. Między innymi 530 mln zł zostało przeznaczonych na odbudowę infrastruktury sportowej i turystycznej, z kolei 815 mln zł resort rozwoju i technologii przeznaczył na pomoc przedsiębiorcom.

Nie zawsze pieniądze nadążają za potrzebami

– Brakuje nam pieniędzy na ekspertyzy, programy funkcjonalno-użytkowe. Napisałem do Ministerstwa Finansów pismo w sprawie wsparcia w wysokości 10 mln zł. Otrzymałem odpowiedź, że nie jest to możliwe w tym roku – dodaje Grzegorz Zawiślak. Brak pieniędzy dla mieszkańców oznacza dłuższy stan tymczasowości i problemy logistyczne, a dla gminy konieczność zadłużenia się.

Prudnik, tak jak inne gminy, które ucierpiały w czasie powodzi, ma uszczerbki w dochodach podatkowych, wynikające z ulg przyznanych lokalnym przedsiębiorcom. Na informację burmistrza w mediach społecznościowych, że właśnie gmina podpisała umowę z wojewodą na remont przepustu nad rowem komunalnym przy posesji nr 129 w Rudziczce – na 22 tys. zł, jeden z mieszkańców napisał: „22 tys. zł na remont przepustu? To żart?”

– To pieniądze na sfinansowanie dokumentacji – relacjonuje Zawiślak. Przyznaje jednak, że sposób podziału pieniędzy na usuwanie skutków powodzi jest niezrozumiały i niesprawiedliwy. – Najprawdopodobniej był to zapisany poziom szkód na koniec października. U nas spora część szkód została zdokumentowana w listopadzie, nie wpisaliśmy ich w październiku. Niekiedy czujemy się jak piąte koło u wozu – przyznaje samorządowiec.

Roman Sambor, zastępca burmistrza nieodległych od Prudnika Głuchołaz, uważa, że usuwanie skutków powodzi może potrwać jeszcze dwa–trzy lata. – Nie całą gminę dotknęła powódź, a większość wysiłków instytucjonalnych skupiona jest na usuwaniu jej skutków. To oznacza, że samorząd musiał zrezygnować z części innych inwestycji czy planów.

Reklama
Reklama

Dla samorządów kłopotem, który wydłuża czas przygotowań do odbudowy infrastruktury drogowej (w tym mostowej), jest konieczność przedstawienia pełnej dokumentacji.

Nie wszystkie zadania wynikają z powodzi

– Ciężko pracowaliśmy, a efektów nie było widać – tak Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju, ocenia czas, który samorządom był potrzebny na przygotowanie dokumentacji, projektów, uzyskanie pozwoleń. Pierwsze prace porządkowe były zauważalne tym bardziej, że z miasta wywieziono ponad 50 ton śmieci, choć wciąż jeszcze mieszkańcy zalanych domów wywożą mokry gruz. Potem miesiące uzyskiwania pozwoleń – nie wywoływały efektu „wow”. – Na całkowitą odbudowę infrastruktury i miasta potrzebna pewnie będzie dekada – dodaje Tomasz Nowicki.

Samorządy mierzą się z problemami finansowymi niezwiązanymi z odbudową. Wiele z nich od lat dokłada ze wspólnotowego budżetu do wywożenia odpadów. – Gdyby stawki od mieszkańców miały w całości pokryć koszty wywozu śmieci, to musiałyby zostać podwojone. Nikt nawet tego mieszkańcom nie zaproponuje – przyznaje burmistrz.

Urszula Smolińska, skarbniczka gminy Lewin Brzeski, zwraca uwagę na to, że wsparcie pieniędzmi na odbudowę zniszczeń, które zwiększyło dochody gmin, spowodowało, że w przyszłym roku powinny one przeznaczyć dużo wyższe niż w poprzednich latach kwoty na fundusze sołeckie. – W naszej gminie z 400 tys. zł kwota powiększyła się do 1,5 mln złotych – w natłoku spraw do załatwienia po powodzi sposób naliczenia funduszu sołeckiego nie był tak priorytetowy, by zastanowić się nad sensownością przyjęcia uchwały o czasowym zawieszeniu go.

Dla wielu samorządów kłopotem jest to, iż część pieniędzy muszą wydać „szybko”, czyli do końca roku budżetowego. Mają nadzieję, że możliwe będzie stworzenie nadwyżki lub przesunięcie kwot na przyszły rok.

Szybko posprzątaliśmy najbardziej widoczne zniszczenia i niekiedy słyszę pytanie z niedowierzaniem: to u was była powódź? – przyznaje Grzegorz Zawiślak, burmistrz gminy Prudnik w woj. opolskim.

Na odbudowę wciąż czeka kilkanaście mostów i kładek. Samorządowiec szacuje straty, które wyrządziła jesienią woda, na 270 mln zł. Pieniądze są potrzebne m.in. na odbudowę dróg, mostów, kładek, przepustów, rowów, budynków mieszkalnych i użyteczności publicznej, hal produkcyjnych, obiektów sportowych i oświatowych, a także infrastruktury wodno-kanalizacyjnej i oczyszczalni ścieków. Najszybciej gmina otrzymała pieniądze na odbudowę obiektów sportowych (ok. 50 mln zł) oraz szkolnych (ponad 3 mln zł).

Pozostało jeszcze 89% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Z regionów
Zmiany w systemach rowerów miejskich. W odpowiedzi na głosy mieszkańców
Z regionów
Na Mazowszu – kultura za złotówkę
Z regionów
Bezpieczne powietrze dla bezpiecznej przyszłości
Z regionów
Jak transformować lokalne ciepłownie?
Z regionów
Rezerwa mieszkaniowa na wypadki losowe. Jak samorządy sobie z tym radzą?
Reklama
Reklama