Bezdomnych trzeba usunąć ze ścisłego centrum Krakowa, trzeba też zmniejszyć ich liczbę – do takiego wniosku doszedł radny Łukasz Wantuch, kiedy w drodze do magistratu zobaczył takie osoby koczujące na Plantach. Ten pomysł wywołał prawdziwą burzę nie tylko w samym Krakowie, ale i w mediach społecznościowych. Natychmiast znaleźli się jego zwolennicy i przeciwnicy. W sprawie usunięcia bezdomnych z centrum miasta wypowiedzieli się m.in. aktywiści, stowarzyszenia i organizacje pomagające bezdomnym, a także rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar,który w oficjalnym komunikacie napisał: osoby w kryzysie bezdomności zasługują na szacunek. W Krakowie też.
Fot. Piotr Guzik/Fotorzepa
Dlaczego to właśnie od Krakowa rozpoczęła się dyskusja na temat bezdomnych? Bo, zdaniem radnego Wantucha to właśnie stolica Małopolski od kilku lat stała się ich ziemią obiecaną i jest ich tu o wiele więcej niż w innych miastach. – W Krakowie jest 11 miejsc, gdzie bezdomny może za darmo otrzymać jedzenie. Do tego darmowa łaźnia przy ulicy Smoleńsk, darmowe leki i opieka medyczna, darmowe ubranie, 800 miejsc w noclegowniach do spania. Nic dziwnego, że ściągają tu bezdomni z całej Polski – wylicza radny.
Ziemia obiecana
Według szacunków w liczącym ok. 800 tys. mieszkańców mieście przebywa na pewno ponad 2100 bezdomnych. I liczba ta szybko rośnie. Nikt nie prowadzi dokładnego spisu, ale wiadomo, że przyjeżdżających z innych rejonów kraju, a nawet z Ukrainy czy Litwy, ciągle przybywa. Szukają dobrego miejsca dla siebie, a takim Kraków staje się w czasie sezonu turystycznego czy w zimie. Dla porównania: w Warszawie zamieszkałej przez ponad 1 mln 800 tys. mieszkańców bezdomnych jest ok. 2700, a we Wrocławiu, który zamieszkuje ok. 650 tys. mieszkańców ich liczbę szacuje się na ok. 900 osób.
fot. Konrad Siuda