Transport zbiorowy potrzebuje jasnych, kompleksowych przepisów. Finanse pomogą, ale nie rozwiążą problemów.
Jeszcze w lutym wydawało się, że publiczny transport zbiorowy ma szansę na reaktywację. – Chcemy przywrócić komunikację publiczną na szczeblu gminno-powiatowym. Samorządy dostaną na ten cel dopłaty – zapowiadał prezes Jarosław Kaczyński na konwencji Prawa i Sprawiedliwości. Dziś już wiadomo, że PiS wyda w tym roku znacznie mniej pieniędzy na powrót PKS-ów do małych miejscowości. Zamiast zapowiadanych 800 mln będzie 300 mln zł, a program ruszy nie w lipcu, tylko we wrześniu.
Zdaniem ekspertów transport publiczny powinien być organizowany jako system. Dlatego rządowy program powinien iść w stronę organizowania regionalnych systemów transportowych. Pojawiają się także głosy, że nie dla wszystkich reaktywacja publicznego transportu zbiorowego będzie oznaczać lepsze życie. Przykład? Niepełnosprawni. ich podróżowanie wymaga specjalnego taboru, a samorządów może nie być stać na jego zakup. – Ale dobrze, że cokolwiek jest – mówi o ustawie Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
CZYTAJ TAKŻE: Samorządy: Zróbmy „piątkę transportową”
Jednak jego zdaniem jest to tylko rozwiązanie finansowe. Tymczasem potrzeba czegoś na kształt konstytucji transportu zbiorowego, a więc zebrania w całość wszystkich przepisów dotyczących transportu, w tym kolejowego. – Powinniśmy dążyć do wspólnego biletu na transport na danym terenie – mówi „Życiu Regionów” Furgalski.
Jest nadzieja
– Nowe przepisy spełniają oczekiwania pokładane w ustawie jako narzędziu likwidacji wykluczenia komunikacyjnego – uważa Stanisław Biega z Centrum Zrównoważonego Transportu.
– Ministerstwo Infrastruktury wprowadziło wiele dobrych zmian do pierwszej wersji projektu ustawy PKS-owej. Pojawiły się one dzięki oddolnej presji społecznej ze strony organizacji obywatelskich i ekspertów – ocenia Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Związek Powiatów Polskich jest mniej optymistyczny. – Przewidziana suma oznacza mocne zawężenie programu i każe zadać dwa kluczowe pytania. Po pierwsze, jak rząd ustawi kryteria i które połączenia autobusowe uzna za warte dofinansowania. Po drugie, jak długo rząd będzie dotował połączenia. Bo jeśli tylko rok albo dwa lata, to żaden samorząd nie zainwestuje w nowy tabor i nie zachęci przewoźników do tego, by realizowali niedochodowe połączenia – twierdzą samorządowcy.
– Samorządy potrzebują wsparcia w organizacji publicznego transportu zbiorowego, ale nie w takim kształcie, jak zaproponowano w ustawie o funduszu rozwoju przewozów autobusowych – przekonuje z kolei Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolski.
Problem widać jak na dłoni
Z przeprowadzonych przez samorząd województwa mazowieckiego analiz, dokonanych na podstawie dopłat do biletów ulgowych, wynika, że w ostatnich latach działalność transportowa staje się coraz bardziej nierentowna. Konkurencja cenowa, utrzymanie dużej siatki połączeń realizowanych przez PKS-y czy wzrost liczby posiadaczy samochodów to główne przyczyny malejącego zainteresowania podróżnych.
– Duży wpływ na zaistniałą sytuację ma aspekt prawny, czyli brak stabilnych uregulowań umożliwiających inwestowanie przez przewoźników w tabor i infrastrukturę. Projekt dotyczący zmiany ustawy o publicznym transporcie zbiorowym cały czas jest na etapie uzgodnień, a data jego wejścia w życie jest nieznana. Nie są również znane ostateczne rozwiązania, jakie zostaną w niej zawarte. Taka sytuacja trwa już od dwóch lat.
CZYTAJ TAKŻE: Transport i drogi królują w inwestycyjnych planach
W maju Sejm uchwalił ustawę, która ma pomóc w odbudowie transportu zbiorowego. Zgodnie z nią dofinansowanie z funduszu ma dotyczyć linii komunikacyjnych niefunkcjonujących od co najmniej trzech miesięcy przed wejściem ustawy w życie oraz linii, na które umowa o świadczenie usług dotyczących publicznego transportu zbiorowego zostanie zawarta po wejściu ustawy w życie.
Odtwarzanie zlikwidowanych połączeń ma się odbywać we współpracy z samorządami gminnymi, powiatowymi i wojewódzkimi. Jednocześnie – jak uzasadniono w projekcie nowy fundusz wraz z Funduszem Dróg Samorządowych (odpowiadającym za budowę i modernizację dróg gminnych i powiatowych) będą stanowić dwa filary przywracania transportu lokalnego.
Fundusz będzie państwowym funduszem celowym – jego dysponentem będzie minister do spraw transportu. Bank Gospodarstwa Krajowego będzie prowadził obsługę funduszu na zasadach określonych w umowie z jego dysponentem.
Maksymalny limit wydatków z budżetu państwa na dofinansowanie funduszu i rozwoju przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej w 2019 r. wyniesie 300 mln zł, a w latach kolejnych – 800 mln zł (począwszy od 2020 r. do 2028 r.).
Dopłata w wysokości nie wyższej niż 1 zł do 1 wozokilometra ma obowiązywać do końca 2021 r. – zakłada projekt. Po tej dacie dopłata będzie ustalana w kwocie nie wyższej niż 0,80 zł do 1 wozokilometra. Samorząd terytorialny będzie musiał dopłacić do kwoty deficytu danego przewozu nie mniej niż 10 proc. środków własnych.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.