Systemy rowerów pożyczanych na minuty wpadły w największy kryzys w swojej historii. Miasta szukają nowego podejścia do tego środka transportu.
Dotychczasowy model najmu jednośladów, który w ostatnich latach przebojem wdarł się do polskich miast, osiągnął już granice swoich możliwości. Eksperci twierdzą, że formuła tradycyjnych rowerów, pożyczanych na minuty, głównie na stacjach zlokalizowanych w centrach miast, już się wyczerpała.
Ten rok dla branży może być decydujący – przed nami dwa największe przetargi – w Warszawie i Trójmieście. To one mogą zdecydować o przyszłym kształcie tego rynku.
Branża w dołku
Z początkiem maja przerwa – spowodowana zakazem użytkowania publicznych rowerów miejskich – dobiegła końca. Dla wielu systemów to już drugi start w tym sezonie. Największy operator w kraju, spółka Nextbike, rozpoczął go jednak mocno poobijany. Obostrzenia, uniemożliwiające funkcjonowanie systemów rowerowych w czasie epidemii, zachwiały biznesem i niedawno operator złożył wniosek o upadłość. Ale problemy giganta, jak i całej branży tzw. bike-sharingu w Polsce zaczęły się wcześniej.
Systemy najmu pojazdów w zeszłym roku wpadły w poważny kryzys, a symbolem stał się upadek Mevo, trójmiejskiego roweru publicznego, który miał być najnowocześniejszym systemem w Europie, a działał jedynie siedem miesięcy. Za projektem stał Nextbike. Wyceniane na 40 mln zł przedsięwzięcie zapowiadało się imponująco: ponad 4 tys. rowerów, wyłącznie elektrycznych, wyposażonych w komputer pokładowy, czytnik kart RFID oraz w GPS, a flota miała funkcjonować na terenie 14 gmin w systemie tzw. IV generacji (pojazdy można było pożyczać i zwracać w dowolnym punkcie na trasie, nie tylko na wyznaczonych stacjach, a więc w podobny sposób, jak funkcjonują systemy hulajnóg na minuty). Nic dziwnego, że popularność Mevo przerosła oczekiwania. I właśnie ona też stała się gwoździem do trumny. Problem z dostępnością jednośladów, rozładowane akumulatory, to tylko część kłopotów. Samorządy twierdzą, że operator dostarczył tylko nieco ponad 1,2 tys. rowerów, a projekt był od początku opóźniony.
CZYTAJ TAKŻE: Nextbike ma problemy, ale rowery wystartują w kolejnych miastach
O rynku wiele mówi też historia krakowskiego systemu rowerowego Wavelo, który w problemy wpadł mniej więcej w tym samym czasie co Mevo. Operator liczącej 1,5 tys. jednośladów floty, spółka BikeU, rozwiązała z miastem umowę obowiązującą do 2024 r. (projekt nie spinał się finansowo).
– Dotychczasowy model się wyczerpał – mówi o rowerach w Polsce Adam Jędrzejewski, prezes stowarzyszenia Mobilne Miasto. I wskazuje na dane, z których wynika, że spośród 15 największych systemów rowerów miejskich w kraju aż 87 proc. w ub.r. notowało spadki najmu (średnio o niemal 20 proc.).
Na przykład w Poznaniu, w przeliczeniu na jeden rower, spadek sięgnął aż 51 proc. Nic dziwnego, że miasta i operatorzy zastanawiają się, co dalej.
– Osiągnęliśmy kres rowerów publicznych w dotychczasowej formie – potwierdza Tamas Dombi, wicedyrektor warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich.
Eksperci twierdzą, że teraz trzeba stawiać na rowery elektryczne, które zwiększą zasięg podróży (średnio z 5 do 10 km) i otworzą możliwość korzystania z jednośladów dla osób do tej pory wykluczonych z takiego środku transportu (m.in. osoby starsze). Co więcej, systemy stacyjne będą uzupełniane rozwiązaniami umożliwiającymi pozostawianie roweru w dowolnym miejscu w strefie. Najem na minuty uzupełniony zostałby zaś o abonamenty (np. miesięczne, a nawet roczne).
Nowe otwarcie
Taka swoista rewolucja w miastach wkrótce wystartuje. Wiele miejscowości jest bowiem na etapie przetargów na systemy jednośladów. Bez roweru miejskiego pozostają choćby Kraków (Wavelo) i Trójmiasto (Mevo), a niebawem będzie się decydował kształt systemu bike-sharingu dla Warszawy (Veturilo), jednego z największych w Europie. Stolica szykuje się do otwarcia kopert z ofertami na nowy system, który miałby ruszyć w przyszłym roku. W ramach ośmioletniej umowy ratusz chce systemu, który objąłby – w nieco zmienionej formule – również ościenne gminy i dzielnice jednorodzinne, które dotąd były pozbawione stacji rowerowych. Tam zaproponowane mają zostać abonamenty długookresowe (jednoślad będzie można wypożyczyć na miesiące czy lata). Podobną zmianę szykuje Wavelo. System w nowej odsłonie ma wystartować w październiku (np. w ramach miesięcznego abonamentu za 19 zł użytkownicy będą mogli bezpłatnie korzystać z pojazdu przez godzinę dziennie).
CZYTAJ TAKŻE: Miejskie rowery wróciły na ulice. Ale nie wszędzie
W konkursie zorganizowanym przez Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot startuje trzech oferentów (hiszpańska Marfina, w kooperacji z podwykonawcą Geovelo z Opola, polsko-czeskie konsorcjum BikeU i Freebike oraz wracający do gry Nextbike). Przyszły kształt Mevo wykrystalizuje się więc zapewne najwcześniej w lipcu. Alicja Mongird, rzeczniczka OMGGS, podaje, że system prawdopodobnie będzie większy niż uprzednio (przystąpić do niego chcą kolejne samorządy, m.in. Wejherowo i Kosakowo). Na razie wiadomo, że w ramach czteroletniej umowy na ulicach pojawiłoby się co najmniej 4 tys. rowerów, w tym część „elektryków”.
O swojej rowerowej przyszłości myśli Kalisz (obecny system działać ma tylko do października), waży się też kształt Lubelskiego Roweru Miejskiego. Jak tłumaczy Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina, rozważana jest rozbudowa floty i wprowadzenie jednośladów elektrycznych i towarowych, również w formule bezstacyjnej.
W Łodzi w marcu władze postanowiły nie rozstrzygać przetargu na rower publiczny, bo złożone oferty przekraczały kosztorys. Zaoszczędzone pieniądze mają być przeznaczone na pomoc przedsiębiorcom dotkniętym pandemią.
Z własnego systemu nie rezygnują Suwałki. We wrześniu zaplanowano otwarcie floty 120 pojazdów (przetarg zakłada funkcjonowanie systemu Suwer w latach 2020–2023).
Od 1 czerwca mieszkańcy Myszkowa i Żarek (woj. śląskie) mogą korzystać z Systemu Jurajskich Rowerów od Nextbike’a. Jednocześnie ruszą podobne usługi w Kędzierzynie-Koźlu. W sumie od 6 maja można pożyczać rowery tej firmy w ponad 1,3 tys. punktów w ok. 40 miastach.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.