Ustawa o PKS-ach okazała się porażką

Jedynie garstka samorządów sięgnęła po pieniądze z funduszu rozwoju przewozów autobusowych. Do wykorzystania było 300 mln zł. Na razie zagospodarowano kilkanaście procent tej kwoty.

Publikacja: 30.08.2019 15:17

Ustawa o PKS-ach okazała się porażką

Foto: Robert Wójcik/Fotorzepa

Wielkopolski Urząd Wojewódzki miał na dofinansowanie ok. 20 mln zł, wykorzystał ok. 1 mln zł. – W ramach funduszu przywracania połączeń lokalnych wpłynęło 16 wniosków – 12 gminnych oraz 4 powiatowe. Jeden został odrzucony ze względów formalnoprawnych. Kwota dofinansowania to blisko milion zł – informuje Sebastian Antczak, rzecznik wojewody. Za te pieniądze ma zostać utworzonych 105 nowych połączeń na terenie województwa. Z kolei Pomorski Urząd Wojewódzki miał do dyspozycji prawie 16 mln zł, wykorzystano 1 mln 300 tys zł. To i tak jeszcze nie jest najgorsza sytuacja. Znaczna część samorządów nawet nie próbowała o te pieniądze powalczyć.

CZYTAJ TAKŻE: Lokalny transport: pieniądze nie wystarczą

Samorządy w ogóle nie były przygotowane na przywracanie połączeń autobusowych. Możemy długo mówić o tym, że ustawa jest niedoskonała, że pieniędzy jest za mało, że była procedowana za szybko, ale jednak wyszły na jaw skutki tego, że przez wiele lat nie robiono tam wokół tematu transportu zbiorowego dokładnie nic – uważa Bartosz Jakubowski, ekspert ds. transportu Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

PKS-y nie wypaliły

Dlaczego? Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich tłumaczy „Życiu Regionów”, że ustawa rozminęła się z faktycznymi potrzebami samorządów. I dodaje, że istotny okazał się brak instrumentów finansowych na uruchomienie takiego transportu. – Żeby samorządy mogły dostać pieniądze, musiałyby najpierw wyłożyć swoje, a tych po prostu nie mają – dodaje Wójcik. W dodatku, jak zauważa, nie jest to jednorazowy wydatek. Te pieniądze należałoby wydawać cyklicznie. – To główny powód braku entuzjazmu samorządów dla tych rozwiązań – kończy Wójcik.

CZYTAJ TAKŻE: Samorządy: Zróbmy „piątkę transportową”

Zasady ustalone przez ministerstwo przypominają raczej zbiór rozwiązań spisanych na kolanie. Nieporozumieniem jest sposób ubiegania się o dofinansowanie. Samorządy muszą się o nie starać co roku, tymczasem powinny mieć zapewnione umowy na okres co najmniej pięciu, a najlepiej dziesięciu lat. Nie pojawiają się także żadne wymogi jakościowe, a dla pasażerów jest istotne, czy pojadą rozsypującym się pojazdem, czy też nowoczesnym, niskopodłogowym – mówi Łukasz Gozdoń, specjalista ds logistyki transportu. Według niego błędne jest również założenie, że dofinansowanie dotyczy tylko tych linii, które nie funkcjonują od co najmniej trzech miesięcy. Po tym czasie bowiem osoby korzystające z transportu autobusowego przesiadły się do samochodów. Ich powrót do komunikacji zbiorowej jest zatem, jego zdaniem, mało prawdopodobny.

26 proc. wszystkich sołectw nie ma żadnego połączenia z miejscowością gminną, z wyjątkiem autobusu szkolnego

Wiadomo, że o dodatkowe środki nie mógł się starać PKS Poznań, ponieważ zmienia on swoją strukturę właścicielską. Miejską spółkę przejął powiat poznański. – Na dziś nie jesteśmy jeszcze organizatorem transportu, ale to nie wyklucza, że w przyszłym roku będziemy się ubiegać o środki z rządowego funduszu – zaznacza Tomasz Łubiński, wicestarosta poznański. W tej chwili utworzeniem związku transportowego zainteresowane są aż 53 samorządy z Wielkopolski. Formalnie ma to nastąpić do końca roku. – Nie wykluczamy, że wtedy uda się zwiększyć liczbę połączeń. Najpierw jednak przeprowadzimy badania dotyczące liczby mieszkańców Poznania, którzy dojeżdżają do pracy poza miasto – dodaje wicestarosta poznański.

CZYTAJ TAKŻE: Transport zbiorowy zyskuje na popularności

Samorządowcy szukają też przyczyn niepowodzenia gdzie indziej. Mówi się np. o zbyt krótkim terminie na złożenie wniosku, jaki przewidział ustawodawca. Zdaniem wielu trudno było to załatwić w dwa tygodnie. Samorządy mogły składać wnioski o objęcie dofinansowaniem deficytowych linii od 1 do 12 sierpnia. Kwoty przysługujące poszczególnym województwom ogłoszono 1 sierpnia. Od 23 sierpnia 2019 r. przewidziano zawarcie przez organizatorów umów o dopłatę z wojewodami, wybór operatorów, zawarcie umów o świadczenie usług w zakresie publicznego transportu zbiorowego, uruchomienie przewozów. A to przecież pełnia sezonu urlopowego. Kolejna wymieniana przez ekspertów przyczyna to czas, w którym wypadło składanie wniosków. To połowa roku budżetowego, wszystkie wydatki zostały już zatwierdzone i trudno, ich zdaniem, w nich teraz coś zmieniać.

A jednak sukces

Ministerstwo Infrastruktury broni ustawy i mówi o gminach, które znalazły czas i pieniądze, by skorzystać z pomocy rządu i zorganizować połączenia już od 1 września 2019 r . – Te podpisane umowy pokazują, iż są samorządowcy, którzy uznali, że ten program jest dobry. Mają zdiagnozowane potrzeby transportowe i potrafili skorzystać z tej szansy – chwali wiceminister Andrzej Bittel. Zdaniem niektórych ekspertów dopiero druga tura składnia wniosków o dopłaty do nowych, deficytowych połączeń autobusowych pokaże faktyczne zainteresowanie samorządów. Będą miały, po pierwsze, więcej czasu na przygotowania, a po drugie – doświadczenie. Z informacji pochodzących od wojewodów wynika, że nabór na rok 2020 ma ruszyć już w pierwszej połowie października. Pula środków do podziału to tym razem 800 mln zł.

Zaistniała sytuacja wielu bardzo dziwi. Dostępność połączeń autobusowych systematycznie maleje: od 2004 roku liczba kursów komunikacji autobusowej poza miastami zmniejszyła się o 40 proc. Badanie Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN z 2018 roku wykazało, że 26 proc. wszystkich sołectw nie ma żadnego połączenia z miejscowością gminną (z wyjątkiem autobusu szkolnego). Jak informuje minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, wykluczonych transportowo może być od 10 do 14 mln Polaków.

Ustawa o dofinansowaniu PKS-ów weszła w życie w połowie lipca. Ma ona uregulować mechanizm dopłat do deficytu w przewozach autobusowych. To jeden z elementów słynnej „piątki Kaczyńskiego”. W projekcie ustawy znalazł się przepis, że rząd ma współfinansować straty przewoźników w kwocie do 1 zł do wozokilometra. To jednak dotacja przejściowa, bo od początku 2022 r. ma wynieść 80 gr. Łącznie rząd chce przeznaczyć na finansowanie 300 mln zł i 800 mln zł w kolejnych latach. Będą to pierwsze od wielu lat pieniądze, które państwo przeznaczy na transport autobusowy.

Z regionów
Krzysztof Kosiński: Samorządy potrzebują 10 mld zł, by zrekompensować Polski Ład
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Czy II tura przyniesie polityczne trzęsienia ziemi?
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Niektórzy kandydaci wygrali dwa razy
Z regionów
Wójt był jedynym kandydatem w wyborach i nie wygrał. Wyjaśnia dlaczego
Z regionów
W Polsce Wschodniej trudno o pociąg. Najłatwiej na Pomorzu