Popyt na car-sharing, elektryczne hulajnogi, rowery oraz skutery pożyczane na minuty odżył po ubiegłorocznym kryzysie, gdy zapotrzebowanie na tego typu usługi spadło w niektórych przypadkach nawet o 80 proc. Teraz zainteresowanie takim najmem wraca do poziomów sprzed pandemii. Choć o boomie nie ma jeszcze mowy, to mijający sezon operatorzy takich systemów oraz samorządy oceniają jako udany.
Czytaj więcej
Ważą się losy branży elektrycznych jednośladów na minuty. O jej przyszłości zdecydują nowe przepisy i… samorządy.
Rowery hamują, hulajnogi przyspieszają
– Monitorujemy sytuację za pośrednictwem aplikacji mobilnych oraz danych, które otrzymujemy od operatorów. Widać wzrost zainteresowania usługami car-sharingu, choć z punktu widzenia miasta najbardziej pożądane formy mobilności to te aktywne formy przemieszczania się, jak np. chodzenie pieszo, jazda rowerem i transport zbiorowy – mówi Joanna Bieganowska z referatu prasowego biura prezydenta Gdańska.
I ten trend ma przybierać na sile, a przynajmniej tak wynika z zeszłorocznego badania opinii społecznej. – Większość mieszkańców Gdańska poparła ideę zrównoważonego transportu, czyli ograniczanie podróżowania po mieści prywatnymi autami osobowymi, na rzecz częstszego korzystania z transportu publicznego, car-sharingu, rowerów, hulajnóg i podróży pieszych oraz zwiększanie udziału samochodów zeroemisyjnych – opisuje wyniki badania Bieganowska.
Polacy chętnie też wsiadają na hulajnogi. – Widzimy wyraźny wzrost zainteresowania ich wypożyczaniem. Nałożyła się na to najprawdopodobniej zarówno pogoda, jak i zmiana cennika największego operatora systemu, a przede wszystkim poluzowanie obostrzeń związanych z pandemią – ocenia Arkadiusz Niezgoda, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Ruchem Drogowym i Mobilnością UM Lublin.