Po zimowej przerwie e-hulajnogi wjechały do 35 miast (w niektórych aglomeracjach systemy najmu działały przez cały rok). W sumie operatorzy wystawili pokaźną flotę 16 tys. pojazdów na minuty. Szacuje się, że w szczycie sezonu może być ich dostępnych na wynajem nawet dwa razy tyle.
Pytanie, czy branża kryzys wypożyczeń spowodowany pandemią ma już za sobą i na ile przyjęta przez Sejm nowelizacja ustawy o ruchu drogowym zmieni kształt rynku. Nowe prawo da zielone światło samorządom do wprowadzania własnych reguł dla tego typu pojazdów. Wielu włodarzy czekało bowiem na umocowanie w prawie tzw. urządzeń transportu osobistego.
CZYTAJ TAKŻE: Miasta robią porządek z hulajnogami
Jazda z zasadami
Nowa ustawa, która reguluje sposób jazdy na elektrycznych hulajnogach, czeka na podpis prezydenta. Najwcześniej wejdzie w życie w maju. Zakłada ona, że będzie można jeździć wyłącznie ścieżkami rowerowymi. W sytuacji jednak, gdy jej nie ma, będzie można zjechać na ulicę. Ale tylko pod warunkiem, że będzie to jezdnia z ograniczeniem prędkości do 30 km/h. W innym wypadku należy skorzystać z chodnika. Co ważne, zmniejszono maksymalną prędkość e-hulajnóg z 25 do 20 km/h. Określono także sposób parkowania takich pojazdów – wzdłuż linii budynków.
Zasady gry na rynku najmu dwóch kółek, gdzie dotychczas panowała wolnoamerykanka, zostały więc ustalone. Teraz swoje reguły mogą wprowadzać samorządy. Choć część z nich już wcześniej wdrożyła pewne ustalenia. Kraków wprowadził np. na Starym Mieście strefę, w której nie wolno jeździć czy pozostawiać wypożyczanych jednośladów, z kolei Bytom dodatkowo zmniejszył maksymalną prędkość do 18 km/h w ścisłym centrum (na ulicach zdominowanych przez ruch pieszy, jak na Gliwickiej, Dworcowej czy pl. Sikorskiego).