Z badań wynika, że najbardziej zaangażowani w życie publiczne są sopocianie, którzy pokonali mieszkańców Świnoujścia i Dąbrowy Górniczej, a dwa kolejne miejsca zajęli mieszkańcy Warszawy oraz Koszalina. W pierwszej dziesiątce miast, których obywatele są najbardziej zaangażowani w życie publiczne, znajdują się trzy miasta nadmorskie oraz trzy śląskie, co oznacza, że sześć spośród dziesięciu miast to ośrodki niegdyś znajdujące się pod wpływem kultury niemieckiej. Kultury, której jednym ze znaków firmowych było zaangażowanie mieszkańców w kształtowanie swojej „małej ojczyzny", a także długie tradycje demokratyczne. Często o tym zapominamy, patrząc na historię Niemiec przez pryzmat III Rzeszy, a warto pamiętać choćby o polskich posłach zasiadających w pruskim Landtagu. Były wśród nich postacie piękne – Karol Fryderyk Libelt, prezes Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i założyciel Towarzystwa Przemysłowego Polskiego Seweryn Mielżyński, Stanisław Motty, ksiądz Piotr Wawrzyniak, Władysław Niegolewski... Dzisiaj to od nich powinniśmy się uczyć patriotyzmu, ale „polityka historyczna" woli nam lansować bohaterszczyznę.
Wracając do rankingu zaangażowania w życie publiczne. Od niemieckiego panowania na Śląsku i terenach północnej Polski mija w tym roku 100 lat, ale jak widać, dobrą tradycję z ludzkich umysłów trudno, na szczęście, wyrugować. Dość powiedzieć, że ranking zamykają mieszkańcy Skierniewic i Siedlec, miast leżących w dawnym zaborze rosyjskim.
Ten dawny wpływ zaborów nietrudno odnaleźć również w rankingu aktywności wyborczej. W pierwszej piątce miast, których mieszkańcy w ostatnich latach najtłumniej poszli do urn, są trzy miejscowości z Górnego Śląska – Mysłowice, Siemianowice Śląskie, Ruda Śląska – oraz dwa z północy kraju, również leżące na terenach dawniej władanych przez Niemców: Olsztyn oraz Słupsk. W pierwszej dziesiątce jest jeszcze Rybnik. Rzucającym się w oczy dowodem, że historia ma niemały wpływ na dzień dzisiejszy jest zaś ostatnie miejsce Sosnowca w rankingu aktywności wyborczej. Sosnowca położonego o rzut beretem od liderów zestawienia, ale miasta podczas zaborów znajdującego się we władaniu carskiej Rosji. A w rosyjskiej satrapii społeczna aktywność nigdy nie była wartością szczególnie hołubioną. Dziś również. Na czas piłkarskich mistrzostw świata prezydent Putin wprowadził zakaz demonstracji, także jednoosobowych. Car był bardziej liberalny, ale sosnowiczanie jakoś z tego nie chcieli korzystać wtedy i nie chcą dzisiaj.
Nie oni jedni zresztą. Polacy bardzo oszczędnie korzystają z podstawowego prawa, jakie daje im demokracja. Spośród 24 krajów Unii Europejskiej, w których udział w wyborach nie jest obowiązkowy okupujemy czwarte miejsce od końca.
Oczywiście historia nie tłumaczy wszystkiego. Mysłowiczanie miejsce lidera w rankingu aktywności wyborczej – w tym badaniu oznacza ona nie tylko frekwencję, ale też korzystanie z biernego prawa wyborczego – zawdzięczają również temu, że nie dali się zdominować przez partie polityczne. Dość powiedzieć, że spośród 23 miejsc w Radzie Miejskiej Mysłowic aż 18 zdobyli kandydaci lokalnych komitetów wyborczych.