W urzędach mają być ułatwienia dla niepełnosprawnych. Rząd pracuje nad projektem w tej sprawie. Samorządy krytykują jednak przedstawione propozycje. Uważają, że ich realizacja będzie kosztować krocie. Suchej nitki nie zostawiają również na pomyśle wprowadzenia certyfikatów dostępności.
Wszyscy chcą godnie żyć
Chodzi o projekt ustawy o dostępności. Jego cel jest szczytny: poprawienie jakości życia osobom z niepełnosprawnościami. Szacuje się, że żyje ich w Polsce ok. 5 mln. Rząd chce, by także załatwianie spraw w urzędzie było dla nich o wiele prostsze aniżeli dziś. Stąd propozycje zmian.
– Dostępność ma być tym, czym dla samochodu jest koło, a nie skórzana tapicerka. Innymi słowy ma być oczywistością, a nie luksusowym dodatkiem. W tym kierunku idzie też ustawa o dostępności. Nie mamy wątpliwości, że zmiany będą ewolucyjne. Zmiana świadomości nie jest kwestią jednego roku. Wszystkie teorie zarządzania mówią, że najsłabszym ogniwem w procesach jest człowiek. Ale człowiek może być też sprężyną, która nakręca zmianę – mówi Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju.
Projekt przewiduje, że wszystkie urzędy, w tym miejskie i gminne, będą musiały raz na cztery lata poddawać się odpłatnej certyfikacji spełniania warunków dostępności architektonicznej oraz cyfrowej. A to oznacza, że wcześniej władze samorządowe muszą swoje budynki oraz strony internetowe dostosować do potrzeb niepełnosprawnych. Każdy urząd będzie musiał mieć też koordynatora ds. dostępności.
Pierwszy certyfikat będą miały obowiązek uzyskać do 31 stycznia 2022 r. Wysokość opłat za certyfikację ma określać rozporządzenie do ustawy o dostępności. Tym urzędom, które zapomną o certyfikatach, grożą kary pieniężne. W przypadku braku certyfikacji dostępności strony internetowej grzywna ma wynieść 10 tys. zł. W przypadku braku dostępności architektonicznej kara zostanie naliczona według wzoru z prawa budowlanego.