Za sprawą zielonogórskiej firmy LUG Light Factory, która buduje fabrykę w argentyńskiej prowincji Misiones, lubuskie pod koniec listopada przyjęło władze argentyńskiego regionu. W urzędzie marszałkowskim członkowie zarządu Alicja Makarska i Tadeusz Jędrzejczak spotkali się z gubernatorem prowincji Misiones Mario Hugo Passalacqua. – Wizyta związana była głównie z potwierdzeniem naszej argentyńskiej inwestycji i miała charakter kurtuazyjny, niemniej liczymy na rozwój współpracy. Władze samorządowe wyraziły chęć podpisania dokumentu regulującego współpracę, także gospodarczą, z południowoamerykańskim partnerem – mówi „Rz" prezes firmy LUG Ryszard Wtorkowski.
Wiceprezydent Zielonej Góry Dariusz Lesicki zaprosił argentyński biznes do inwestowania w mieście. LUG uchodzi za ambasadora polskiej gospodarki w Argentynie, a prezes firmy deklaruje, że ta inwestycja przełoży się również na rozwój zakładu w Nowym Kisielinie w lubuskiem. - Zielonogórski biznes powinien wyzbyć się kompleksów i śmiało wchodzić na rynki z dużym potencjałem biznesowym bez względu na ich odległość. Liczymy, że spotkanie naszych gości z lokalnymi władzami w urzędzie marszałkowskim zaowocuje współpracą również pomiędzy regionami. Chcemy funkcjonować w prężnie rozwijającym się miejscu, otwartym na międzynarodową współpracę. Wizytę delegacji z Argentyny traktujemy również jako potencjał do otwarcia się naszego miasta na nowy region świata – wyjaśnia Wtorkowski.
O ile Argentyna do rynek przyszłościowy, o tyle Białoruś jest dla lubuskich firm sprawdzonym partnerem. Według raportu Izby Celnej do tego kraju eksportuje swoje towary ponad 100 firm z regionu. Trafiają tam części i akcesoria samochodowe, drewno i wyroby z drewna, maszyny i urządzenia elektryczne oraz tworzywa sztuczne i produkowane z nich artykuły. Potwierdzeniem zainteresowania Białorusią była zorganizowana przez samorząd misja w Homlu. Wejście na rynek wschodniego sąsiada pozwala uzyskać dostęp do blisko 180 mln konsumentów Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, czyli Białorusi: Rosji, Kazachstanu, Armenii i Kirgistanu.
– Odbyliśmy trzy konkretne spotkania. Dostaliśmy również zaproszenie do obejrzenia nowej inwestycji, w której potencjalnie mogą zostać zainstalowane urządzenia z naszej firmy. Trzeba jeszcze wspomnieć, ze wsparcie urzędu marszałkowskiego okazało się nieodzowne, gdyż przedstawiciele samorządu uwiarygodnili nasz przyjazd – wyjaśnia Bogdan Flisiewicz, szef firmy AMP z Chociul. Lubuscy przedsiębiorcy są zainteresowani także inwestycjami bezpośrednimi. - Podupadające fabryki można tam kupić za 11 dol., trzeba jedynie przedstawić lokalnym władzom realny pomysł na podtrzymanie biznesu. Na pewno przeszkadza tamtejsza biurokracja i rządzenie dekretami, dlatego trzeba mieć dużo cierpliwości. Trzeba lat pracy, żeby osiągnąć sukces – mówi „Rz" Wacław Maciuszonek, przedsiębiorca z branży rolnej, a zarazem przewodniczący komisji gospodarki lubuskiego Sejmiku, który był na misji białoruskiej.
Lubuscy urzędnicy gościli również przedsiębiorców z Hiszpanii i organizowali bądź współorganizowali wyjazdy przedstawicieli lokalnego biznesu do Danii, Holandii, Chin i Czech. Przedsiębiorcy zabiegają również o kontrakty na rynku australijskim. Część misji jest współfinansowana ze środków unijnych w ramach działania „Promocja gospodarcza województwa lubuskiego poprzez organizację i udział w zagranicznych targach i misjach gospodarczych".