Oba finały mistrzostw w Belgradzie odbywały się w tym samym czasie. W konkursie skoku wzwyż Bednarek miał kłopoty z pokonaniem poprzeczki na wysokości 2,27. – Te iksy, które się wyświetlały, zaczęły mnie niepokoić przed moim startem, ale zaraz po biegu, już w trakcie rundy honorowej, wiedziałem, że Sylwek skoczył – opowiadał Kszczot o tym, jak przeżywał występ klubowego kolegi. Złoto na 800 m zdobył po odważnym finiszu, wyprzedził o 0,45 sekundy Duńczyka Andrasa Bubego. Bednarek największe problemy miał właśnie na wysokości 2,27. Ale później jako jedyny skoczył 2,32 i podobnie jak Kszczot został halowym mistrzem Europy. Niedługo po nim odbył rundę honorową.
Piękna opowieść
Ich sportowe historie są zupełnie inne. Obaj odnosili sukcesy w kategoriach młodzieżowych, ale to Bednarek pierwszy zaistniał wśród seniorów. Na mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 roku sięgnął po brązowy medal. To była jedna z największych – przynajmniej w polskiej reprezentacji – niespodzianek tych zawodów. Potem niestety przyszły kontuzje – jedna za drugą, ciężkie i pechowe. To one nie pozwoliły mu pójść za ciosem. Przez kilka lat się leczył i rehabilitował. Powrót do tak wysokiej formy w tym roku, rekord życiowy ustanowiony w lutym wynikiem 2,33 w Bańskiej Bystrzycy, złoto w Belgradzie miesiąc później, to wszystko składa się na jedną z najpiękniejszych historii sportowych ostatnich tygodni.
Kszczot podobnych problemów nie miał. Obiecujące wyniki w kategoriach młodzieżowych na 800 m potwierdził u seniorów trochę później niż Bednarek, ale jak już zaczął zdobywać medale, to seryjnie. Od 2010 roku aż dziewięć razy stawał na podium mistrzostw Europy i świata w hali i na otwartym stadionie. W 2015 roku w Pekinie został wicemistrzem świata. W Belgradzie wywalczył swoje trzecie złoto ME w hali.
Poza odmiennymi losami Bednarka i Kszczota dużo jednak łączy. Są rówieśnikami, rocznik 1989. Chodzili do tej samej sportowej klasy istniejącego od ponad stu lat Liceum im. Juliana Tuwima przy ul. Królewskiej. Później trafili na tę samą uczelnię – Politechnikę Łódzką. Od wielu lat reprezentują RKS Łódź.
W cieniu innych klubów
Z siedzibą w południowo-zachodniej części miasta, niedaleko lotniska, w pięknie położonym lesistym zakątku klub żyje jakby na uboczu, w cieniu piłkarskich potęg z dawnych lat Widzewa i ŁKS, walczących obecnie o tytuł siatkarek Budowlanych.