Mistrzowie z jednej klasy

Dwóch złotych medalistów ostatnich halowych lekkoatletycznych mistrzostw Europy: Sylwester Bednarek i Adam Kszczot, wychowało się w Rudzkim Klubie Sportowym z Łodzi.

Publikacja: 04.04.2017 21:00

Sylwester Bednarek powrócił w tym roku do formy.

Sylwester Bednarek powrócił w tym roku do formy.

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Oba finały mistrzostw w Belgradzie odbywały się w tym samym czasie. W konkursie skoku wzwyż Bednarek miał kłopoty z pokonaniem poprzeczki na wysokości 2,27. – Te iksy, które się wyświetlały, zaczęły mnie niepokoić przed moim startem, ale zaraz po biegu, już w trakcie rundy honorowej, wiedziałem, że Sylwek skoczył – opowiadał Kszczot o tym, jak przeżywał występ klubowego kolegi. Złoto na 800 m zdobył po odważnym finiszu, wyprzedził o 0,45 sekundy Duńczyka Andrasa Bubego. Bednarek największe problemy miał właśnie na wysokości 2,27. Ale później jako jedyny skoczył 2,32 i podobnie jak Kszczot został halowym mistrzem Europy. Niedługo po nim odbył rundę honorową.

Piękna opowieść

Ich sportowe historie są zupełnie inne. Obaj odnosili sukcesy w kategoriach młodzieżowych, ale to Bednarek pierwszy zaistniał wśród seniorów. Na mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 roku sięgnął po brązowy medal. To była jedna z największych – przynajmniej w polskiej reprezentacji – niespodzianek tych zawodów. Potem niestety przyszły kontuzje – jedna za drugą, ciężkie i pechowe. To one nie pozwoliły mu pójść za ciosem. Przez kilka lat się leczył i rehabilitował. Powrót do tak wysokiej formy w tym roku, rekord życiowy ustanowiony w lutym wynikiem 2,33 w Bańskiej Bystrzycy, złoto w Belgradzie miesiąc później, to wszystko składa się na jedną z najpiękniejszych historii sportowych ostatnich tygodni.

Kszczot podobnych problemów nie miał. Obiecujące wyniki w kategoriach młodzieżowych na 800 m potwierdził u seniorów trochę później niż Bednarek, ale jak już zaczął zdobywać medale, to seryjnie. Od 2010 roku aż dziewięć razy stawał na podium mistrzostw Europy i świata w hali i na otwartym stadionie. W 2015 roku w Pekinie został wicemistrzem świata. W Belgradzie wywalczył swoje trzecie złoto ME w hali.

Poza odmiennymi losami Bednarka i Kszczota dużo jednak łączy. Są rówieśnikami, rocznik 1989. Chodzili do tej samej sportowej klasy istniejącego od ponad stu lat Liceum im. Juliana Tuwima przy ul. Królewskiej. Później trafili na tę samą uczelnię – Politechnikę Łódzką. Od wielu lat reprezentują RKS Łódź.

W cieniu innych klubów

Z siedzibą w południowo-zachodniej części miasta, niedaleko lotniska, w pięknie położonym lesistym zakątku klub żyje jakby na uboczu, w cieniu piłkarskich potęg z dawnych lat Widzewa i ŁKS, walczących obecnie o tytuł siatkarek Budowlanych.

RKS jest jednym z najstarszych klubów Łodzi. Liczy 93 lata, ale działalność sekcji lekkoatletycznej na dobre rozkręciła się w latach 50. XX wieku. W klubowej gablocie pojawiły się pierwsze medale, choć wtedy głównie z imprez juniorów. Pierwszą olimpijką-wychowanką RKS była Elżbieta Stachurska, która w 1980 roku wystartowała w igrzyskach w Moskwie. Impuls do rozwoju dała hala lekkoatletyczna wybudowana w połowie lat 80. dzięki szczodrości pobliskich zakładów opiekujących się RKS. Na tym bardzo nowoczesnym na ówczesne czasy obiekcie wychował się jeden z najlepszych polskich sprinterów lat 90. Marcin Krzywański, a także Iwona Kielan, mistrzyni Polski w skoku wzwyż, Edyta Lewandowska, czołowa polska maratonka, choć ona głównie zajęcia odbywała w pobliskich lasach i na stadionie z żużlową nawierzchnią.

Hala długo była gwarancją istnienia klubu. Po upadku komunizmu miała się stać źródłem finansowania. Niewiele jednak brakowało, by przyczyniła się do upadku RKS. Dekadę temu obiekt został wynajęty na potrzeby wyścigów kartingowych. Ścigał się tu m.in. Robert Kubica. Nie dość, że nie była dostępna dla sportowców, to jeszcze zostawiła RKS w długach, niektóre sekcje padły. Organizator kartingu zbankrutował.

W 2009 roku z inicjatywy ówczesnego prezesa Dominika Gralki i z pomocą miasta wyremontowano obiekt. Lekkoatleci mieli znów swój dom i to wyłącznie dla siebie. Bednarek, Kszczot i inni mieli gdzie zimą trenować. Klub zaczął działać prężnie. To jego trenerzy wspólnie z jednym z banków wymyślili łódzki maraton, który dziś odbywa się pod hasłem „Dbam o zdrowie".

Oko trenera

Obecny prezes klubu i pierwszy trener aktualnego mistrza Europy w skoku wzwyż Lech Krakowiak tłumaczy, że tajemnicą szybkiego rozwoju klubu nie była wyłącznie hala, jaką RKS miał do dyspozycji, choć jest to jeden z istotnych elementów. Kiedy gwiazdami klubu byli Krzywański, Kielan i Lewandowska, w RKS trenowało kilkadziesięcioro dzieci, zatrudnionych było dwóch, najwyżej trzech trenerów. Dziś na treningi przychodzi ponad 200 zawodników, a szkoli ich siedmiu trenerów. Trzech szkoleniowców RKS – Stanisław Jaszczak, Tadeusz Szablewski i Lech Krakowiak – pracuje równocześnie z kadrami Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

O ile jednak dawniej nabór odbywał się głównie w trakcie zawodów szkolnych, podczas których doświadczeni trenerzy oceniali potencjał zawodników, o tyle obecnie sytuacja zmieniła się o tyle, że do klubu dzieci przyprowadzają rodzice zauroczeni sukcesami Kszczota i Bednarka. Swoje robi też renoma szkoleniowców. To ona przyciąga zawodników z całej Polski. W ubiegłym roku z klubem związał się Mateusz Borkowski z LKB Rudnik, zdolny junior, również startujący na średnich dystansach. Brał udział w HME w Belgradzie.

Klub wiele zawdzięcza połączeniu treningu wyczynowego swoich wychowanków z edukacją. Do klasy sportowej Liceum im. Tuwima dostaje się młodzież z rekomendacji szkoleniowców RKS. W ten sposób do klubu z ulicy Rudzkiej z Mniszkowa w powiecie opoczyńskim trafił Adam Kszczot. Wypatrzył go i namówił do przeprowadzki trener Jaszczak. Najważniejszym argumentem była nauka w dobrym liceum i profesjonalna opieka szkoleniowa. Pracowali razem do igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku.

Bednarek przyszedł do RKS, bo miał niedaleko. Jest łodzianinem. – Gdy przyszedł do klubu, przez dwa lata nic nie robił, tylko ćwiczył z piłką lekarską. Co chwila pytał mnie, kiedy będzie skakał. Prosiłem go o cierpliwość. Na pierwszych zawodach młodzików skoczył 175 cm i był ostatni. Miał dość, ale powiedziałem mu, że za rok wygra. Tak się stało. Po roku zaliczył 206 cm i wygrał mistrzostwa juniorów. Nie było już z nim problemów – opowiada „Rz" trener Krakowiak.

Kszczot apeluje

W 93-letniej historii lekkoatleci RKS zdobyli ponad 200 medali na mistrzostwach Polski we wszystkich kategoriach wiekowych i 16 na imprezach zagranicznych. Rosną następcy byłych i obecnych mistrzów. W finale ostatnich halowych mistrzostw Polski na 800 m rozegranych w Toruniu złoto zdobył Kszczot, brąz Borkowski, czwarty był kolejny zawodnik RKS, Michał Knapik. Na drugim miejscu bieg finałowy ukończył Artur Kuciapski, na szóstym Jakub Bałdyka z AZS AWF Warszawa, którzy są wychowankami łódzkiego klubu. Do stolicy przenieśli się na studia. W skoku wzwyż kobiet drugie miejsce za Kamilą Lićwinko wynikiem 185 cm zajęła niespełna 18-letnia Aleksandra Nowakowska. Dwa lata temu była czwarta na mistrzostwach świata juniorów do lat 16.

Ale RKS ma problem. Stadion lekkoatletyczny pamięta zamierzchłe czasy, kiedy sekcja dopiero się rozwijała. Modernizacji wymaga hala. – Jest eksploatowana non stop przez 12 miesięcy w roku, a tartan na pewno nie ma dożywotniej gwarancji – mówi prezes Krakowiak. Klub żyje z wynajmu części terenu, korzysta z rosnącej popularności lekkiej atletyki, wspierają go drobni sponsorzy, ale nie stać go, by przy ulicy Rudzkiej zbudować nowoczesny obiekt na miarę „drugiej Spały" z halą, stadionem, hotelem bądź internatem. Musi liczyć na pomoc miasta.

Po powrocie z Belgradu w hali RKS odbyła się konferencja prasowa z udziałem obu mistrzów Europy. Wzięli w niej udział prezydent Łodzi Hanna Zdanowska i wiceprezydent Tomasz Trela. Urzędnicy przyznali medalistom stypendium po 15 tys. zł. Kszczot, nie zważając na uroczysty charakter konferencji, odczytał apel do władz miejskich o „rozpoczęcie niedokończonej modernizacji bazy treningowej naszego klubu". Padło zapewnienie, że inwestycja znajduje się w planach na lata 2018–2019.

Oba finały mistrzostw w Belgradzie odbywały się w tym samym czasie. W konkursie skoku wzwyż Bednarek miał kłopoty z pokonaniem poprzeczki na wysokości 2,27. – Te iksy, które się wyświetlały, zaczęły mnie niepokoić przed moim startem, ale zaraz po biegu, już w trakcie rundy honorowej, wiedziałem, że Sylwek skoczył – opowiadał Kszczot o tym, jak przeżywał występ klubowego kolegi. Złoto na 800 m zdobył po odważnym finiszu, wyprzedził o 0,45 sekundy Duńczyka Andrasa Bubego. Bednarek największe problemy miał właśnie na wysokości 2,27. Ale później jako jedyny skoczył 2,32 i podobnie jak Kszczot został halowym mistrzem Europy. Niedługo po nim odbył rundę honorową.

Pozostało 91% artykułu
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break